sobota, 2 listopada 2013

Zaduszkowe wspomnienia - Antonella Fulci o ojcu.



Z wyjątkiem kilku thrillerów, Fulci przed rokiem 1979 kręcił głównie komedie i westerny. Jak odnalazł się w pracy nad krwawym projektem Zombie?
Początkowo Zombie miał nakręcić Enzo G. Castellari, lecz zostawił ten projekt z kilku powodów. Producent Fabrizio De Angelis potrzebował kogoś zdolnego nakręcić film oparty w dużej mierze na efektach specjalnych, w kilka tygodni, z niskim budżetem. Mój ojciec, z dużym doświadczeniem w wielu gatunkach filmowych, wydawał się idealnym kandydatem.

Jak nakręcono niesamowita scenę walki zombie z rekinem?
Było to w Santo Domingo. Nie było mnie przy tym, lecz dowiedziałam się, że bardziej martwili się o makijaż człowieka grającego zombie, że rozpuści się pod wodą, niż o prawdziwego rekina, których było pełno na tym obszarze. Wynajęli specjalistę od rekinów, który przypłynął z okazem widocznym w filmie. Mojemu ojcu serce się krajało, gdy widział jak treser traktował rekina w czasie kręcenia zdjęć, często go karząc i bijąc.

Jakiej wielkości budżety miał do dyspozycji Fulci, w porównaniu z amerykańskim i włoskimi produkcjami tamtych lat? Jak długo trwały zdjęcia?
Najdłużej od siedmiu do ośmiu tygodni. Wydaje mi się, iż największy budżet jakim dysponował to było 500 tysięcy dolarów. Patrząc na to, brak funduszy był pozytywnym czynnikiem ponieważ uwalniał wyobraźnię artystów, udowadniając ich prawdziwy talent, szczególnie charakteryzatorów jak Giannetto De Rossi, czy Maurizio Trani, i wszystkich innych wspaniałych ludzi tworzących marzenia i koszmary z gliny, dzięki swojej pasji, często w pokojach hotelowych przerabianych na małe pracownie. To fascynujące, szczególnie w erze efektów CGI, które najczęściej, mimo ogromnych nakładów finansowych, wychodzą słabo. 

Fulci miał dobre oko do scen pełnych napięcia. Częste użycie ekstremalnych zbliżeń oczu przypomina mi westerny Sergio Leone. Jakie były jego inspiracje i wzory?
Mimo, że był wielkim fanatykiem kina, nie wydaje mi się, żeby inspirował się ulubionymi reżyserami podczas kręcenia horrorów ( przynajmniej nie świadomie), gdyż najczęściej miał do czynienia ze słabo napisanymi i bezsensownymi scenariuszami, którego bez indywidualnego spojrzenia stałyby się niesmacznym festiwalem przelewającej się krwi. Hołd należy oddać Sergio Salvatiemu, za bycie "trzecim okiem" mojego ojca przez te wszystkie lata.



The Beyond zawiera wiele ciekawych ujęć, oraz lokacji. Jak udało mu się nakręcić scenę na moście w której na horyzoncie nie widać żadnego poruszenia, żadnego człowieka? 
Wydawało mi się zawsze, że mojego ojca i Sergio Salvatiego łączyła telepatyczna więź. W dzisiejszych czasach, za każdym razem, gdy widzę reżysera sprawdzającego każde ujęcie na monitorze, przypomina mi się iż oni tego nie potrzebowali. Pewnie dlatego te obrazy po latach nadal wyglądają świeżo, udowadniając kolejny raz wyższość człowieka nad maszyną. W tej scenie o której wspomniałeś, widać naturalne oświetlenie mostu Pontchartrain o poranku, pociągającą ( niektórzy twierdzą, że apokaliptyczną) postać ślepej dziewczyny, widziane bardzo kreatywnym okiem. Jeśli do tej pory myślałeś, że przez most uda się uciec z miasta w wypadku gdy dojdzie do trudnej sytuacji, to ta scena jest bardzo znacząca. Cieszę się z tego, że mój ojciec nie musiał oglądać tego, co huragan zrobił z Nowym Orleanem. Nie wyobrażasz sobie jak kochał to miasto, spędzając tu bardzo dużo wolnego czasu.

Filmy Pani ojca o zombie są przerażające, zawierają szokujące obrazy. Czy w czasach kiedy wchodziły na ekrany krytykowano ich poziom przemocy, czy Lucio Fulci odpowiadał na te zarzuty?
Nie za bardzo, choć krytyków z zasady nie cierpiał, więc cokolwiek by powiedzieli o jego filmie, zaprzeczyłby. Krytyka źle traktowała filmy ojca, za to publika je kochała, szczególnie w czasach, gdy były wyświetlane w kinach we Włoszech, przed wypuszczeniem ich dalej. Z Variety dowiedział się o wielkim sukcesie Zombie w Stanach. Pamiętam, że powiedział wtedy, “Niech Bóg błogosławi Jerry'ego Grossa” (amerykańskiego dystrybutora) po czym wrócił do przeglądania ploteczek, jego ulubionej rubryki w gazetach.

Wiele jego filmów mocno pocięto na innych rynkach. W północnej Ameryce również oglądaliśmy przez lata niekompletne wersje. Zapewne frustrowały go te modyfikacje?
Nie miał nad tym kontroli. Przed czasami Internetu było prawie nimożliwym dowiedzieć się jakie wersje zostały wydane w danych krajach, więc tata był całkowicie nieświadomy cięć. We Włoszech nadal trudno o w miarę przyzwoitą i nie pociętą wersję Don't Torture the Duckling , dobrego obrazu, którego dwie kluczowe sceny wycięto w wersji dla telewizji.

Zombi 3 miał duże problemy w produkcji. Jakie trudności napotkał Fulci?
Jego wątroba nie miała się najlepiej, zaś gorąca i wilgotna aura wysp filipińskich wcale mu nie pomagała. Do tego dochodził mikrobudżet, niski nawet jak na obraz o zombie, a producenci, na ile wiem nie byli uczciwymi ludźmi. Dlatego opuścił plan, wracając do domu, nie dokańczając go. [Bruno] Mattei i [Claudio] Fragasso dokończyli obraz.  Nigdy nie uznawał go za własne dzieło. Nienawidził go.

A Cat in the Brain, to niecodzienny obraz. Czy była jakaś prawda w podtekstach opowieści, w której brutalne filmy reżysera mają wpływa na jego zachowanie w realnym świecie?
Ten film to parodia, nie rozpoznawałam w nim mojego ojca. By być szczerą, muszę powiedzieć, że to mój najmniej ulubiony film ojca, gdyż jest dla mnie straconą szansą. Jeśli celem było zażartowanie z opinii ludzi na jego temat, nie wiem dlaczego było to takie sztuczne, wypełnione straszliwymi scenami z filmów, których nie zrealizował? To mógł być świetny eksperyment, jednak według mnie nie udał się, poza wspaniałą, końcową sceną, na łodzi o nazwie Perwersja, jedyna scena ukazująca jak ten film mógłby wyglądać, gdyby nie był pełen błędów. 

Z których obrazów o zombie ojciec był najbardziej zadowolony? Który z nich jest najlepszy, według Ciebie?
Myślę, że kochał je wszystkie, ponieważ kręcąc je miał dużo zabawy. Był bardzo zadowolony z atmosfery The House by the Cemetery, który wydawał mi się jego ulubionym, oraz z Zombie - nie wspominając o radości jaką miał, gdy kręcił w Nowym Orleanie The Beyond.
Jak dla mnie, ulubionym pozostaje Zombie, niewiele ponad The Beyond, w którym podobał mi się “symbol Eibonu” , zainspirowany starym, małym tatuażem na moim nadgarstku, lecz to zupełnie inna historia...

Co według Ciebie fascynuje ludzi w filmach o zombie?
Powiem Ci to, co zawsze odpowiadam ludziom na pytanie, dlaczego te obrazy są nadal popularne: bo to świetne filmy do oglądania w gronie znajomych, przy piwku i joincie. Mogą Cię wystraszyć, lecz raczej są śmieszne. Mozna na większości z nich nakleić napis "satysfakcja gwarantowana". Kilka lat temu, na festiwalu w Neapolu oglądałaem zafascynowana Zombie w przepełnionym kinie, gdzie ludzie nie przestawali się śmiać, bić brawa i krzyczeć. Większość z nich to były osoby, których nie było na świecie, gdy Zombie wchodziło na ekrany, lecz nie przeszkadzało im to w zabawie. Jestem pewna, że ojciec byłby w niebie, widząc taką reakcję. Myślę, że zombie to uniwersalny archetyp, który łatwo przekształcić w metaforę czasów, w jakich żyjemy, co zrobił Romero w Night of the Living Dead, czy choćby Joe Dante w świetnym epizodzie serii Masters of Horror, “Homecoming”. Te dwa klejnoty pokazują że czasem bycie nieumarłym to jak bycie wiecznym, jak niesprawiedliwość na świecie. Mimo iż jesteś martwy, masz dalej wrażliwe ciało. Nie ma lepszej metafory dla ludzi w każdym wieku!



Wywiad z córką Lucio Fulciego, Antonellą pochodzi z książki "Zombie Movies : The Ultimate Guide ", pod redakcją Glenna Kaya . 
Tłumaczenie: haku

2 komentarze :

  1. Ciekawy wywiad. Ja muszę koniecznie zaliczyć "Dom przy cmentarzu", bo skoro sam reżyser zaliczał go do ulubionych to pewnie musi być dobry ;) Z Antonellą zgadzam się szczególnie co do tego, że "brak funduszy był pozytywnym czynnikiem ponieważ uwalniał wyobraźnię artystów, udowadniając ich prawdziwy talent". Dlatego ja filmy niskobudżetowe lubię bardziej niż te blockbustery, które są wszędzie reklamowane w mediach.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie również pełna zgoda - gdyby taki Fulci miał większe fundusze, pewnie straciłby kontrolę nad pewnymi czynnikami, co skutkowałoby zapewne bardziej uporządkowanymi, ale i mniej autorskimi obrazami.

    Co do House by the Cemetery - to mój ulubiony Fulci, najbardziej chyba odrealniony, z licznymi wpadkami fabularnymi, ale o najlepszym klimacie ze wszystkich - zresztą posłuchaj tego tematu :
    http://www.youtube.com/watch?v=-dWRq1v-x7c
    o dziwo, to nie Fabio Frizzi, lecz Walter Rizzati - wspaniałe intro do obrazu.

    OdpowiedzUsuń