poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Muzyka w filmach Davida Lyncha.



Mówiąc o muzyce w filmach Davida Lyncha na myśl nasuwa się automatycznie jedna osoba – Angelo Badalamenti (urodzony 22. 03. 1937 roku w Nowym Jorku amerykański kompozytor włoskiego pochodzenia). Jego współpraca z Lynchem rozpoczęła się w 1986 roku podczas realizacji filmu „Blue Velvet”. Jednak zanim to nastąpiło, reżyser samodzielnie dobierał ilustracje muzyczne do swych krótkometrażowych obrazów, albo współpracował z Alanem R. Spletem. Współpraca ta trwała od zrealizowanego podczas studiów filmu "The Grandmother", do czasu nakręcenia "Blue Velvet"1.

O ile w „Six men getting sick” mamy do czynienia wyłącznie z odgłosami zapętlonej syreny policyjnej, a w „The Alphabet” z piosenką o nauczaniu podstaw pisowni, to już w „The Grandmother” pojawia się mroczny, instrumentalny podkład w atonalnych dźwiękach i długich, ciągnących się frazach. Muzyka podkreślająca zagubienie głównego bohatera, jego strach przed otaczającym go światem, jest niepokojąca. Za udźwiękowienie tego projektu odpowiadał właśnie Alan R. Splet. W tworzeniu muzyki do tego obrazu udział brał również sam reżyser oraz grupa „Tractor”.

W fabularnym debiucie Lyncha, „Eraserhead”, za muzykę odpowiadali Fats Waller oraz Peter Ivers, w równym jednak stopniu co sam reżyser2. Miała ona w sobie coś z pustych przestrzeni fabryk, wypełniały ją przeróżne odgłosy industrialne. Wraz z obrazem tworzyła mroczny, wyludniony świat, zastąpiony samonapędzającym się przemysłem. W świecie tym nie ma mowy o gładkich, prostych, melodyjnych partyturach. To muzyka nieokreślona, szorstka, trudna w odbiorze, jako odrębna ścieżka dźwiękowa. W połączeniu z filmem pomaga stworzyć alternatywny świat, niejako poza rzeczywistością, gdzie codziennymi dźwiękami są atonalne odgłosy, echa pustych fabryk, zgrzyty, piski i rzężenie.

Do filmu "Diuna" bracia Brian i Roger Eno, Daniel Lanois, Mary Paich oraz zespół Toto stworzyli całkowicie odmienny rodzaj ścieżki dźwiękowej, który jest typowym przykładem muzyki ilustracyjnej, uzupełnionej surową muzyką industrialną. „Surowe i klarowne instrumentacje symfoniczne odpowiadają charakterowi głównego tematu, lecz muzycznym ilustracjom wielu mniej podniosłych scen brakuje dynamiki. (…) Brakuje stopniowania ekspresji w dążeniu do kulminacji”3.

Podczas pracy nad „Blue Velvet” Lynch miał duże problemy ze znalezieniem twórcy, który będzie mu odpowiadał muzycznie. Po kilku nieudanych próbach, został przedstawiony Angelo Badalamentiemu, który wraz z ówczesną żona reżysera (Isabellą Rosselini, grającą w filmie postać Dorothy Vallens) dokonał pierwszych nagrań. Efekt zaskoczył wszystkich. Powstała niesamowita ścieżka dźwiękowa, mająca w sobie jednocześnie wiele mroku, niepokoju, odgłosów przypominających warkot silników czy huk maszyn, jak i niefrasobliwej muzyki typu pop, czy też muzyki symfonicznej w stylu neoromantycznym. Motywy muzyczne nabrały też nieco ogłady, bowiem zostały skrócone do rozmiarów „piosenkowych” (około dwie i pół minuty, co jest wymogiem stawianym przez rozgłośnie radiowe, aby utwór mógł zaistnieć w czasie antenowym).

Jak pisze krytyk filmowy Andy Klein, „żaden reżyser nie używa tak wielkiej ilości odmian muzyki i na tak wiele sposobów jak David Lynch”4. Ballada „Mysteries of love” wykorzystana w filmie zrobiła niesamowitą karierę, wręcz zaczęła żyć własnym, niezależnym od filmu życiem, stając się przepustką do światowej kariery dla wokalistki Julee Cruise, przyjaciółki Badalamentiego. Do promocji filmu użyto starego przeboju „Blue Velvet” w wykonaniu Isabelli Rosselini. Ten lekko jazzujący utwór w połączeniu z miękkimi dźwiękami klawiszowymi stał się jego wizytówką. Utwory wykorzystane na soundtracku to w przeważającej mierze mroczna muzyka instrumentalna, czego zapowiedzią stał się „Main Title from Blue Velvet”, zaaranżowaną na orkiestrę smyczkową miniaturą przywołującą natychmiastowe skojarzenie z muzyką tworzoną przez słynnego Bernarda Herrmanna do Hitchockowskich thrillerów. Było to świadome zapożyczenie muzyczne, wprowadzające we wspaniały sposób w fabułę filmową.

Kolejną znaczącą ilustracją dźwiękową stał się hit Roya Orbisona „In Dreams”, będący wspomnieniem melodii Presleyowskich, choć w „Blue Velvet” wypaczono jego treść i przesłanie, ponieważ wykonuje go Harry Dean Stanton śpiewając do Dennisa Hoopera, co można zinterpretować jako piosenkę o homoseksualistach. Ścieżkę dźwiękową zamyka utwór „Mysteries of love”, w wykonaniu wspomnianej Julee Cruise, stanowiąc podsumowanie tego, co w filmie na temat miłości zostało wypowiedziane – nie tylko tej niewinnej, uwznioślonej, ale i tej perwersyjnej. Soundtrack do „Blue Velvet” to zlepek przeróżnych gatunków, swoisty kolaż, z którego Badalamenti stworzył niesamowitą opowieść muzyczną, która doskonale współgra z filmem, a z drugiej strony stanowi samodzielną historię. Jej sukces spowodował, iż współpraca Davida z Angelem trwa nieprzerwanie do dnia dzisiejszego.



Kolejnym wspólnym projektem duetu Lynch-Badalamenti jest muzyka do serialu „Twin Peaks”, będąca do dziś jednym z najbardziej rozpoznawanych w historii kinematografii tematów muzycznych. Praca z wokalistką Julee Cruise rozwinęła się na dobre, słychać to wyraźnie w słynnym utworze „Falling”, który stał się międzynarodowym hitem i znakiem rozpoznawczym serialu, rozpoczynającym (w wersji instrumentalnej) każdy odcinek. Ścieżka dźwiękowa przywołuje, znane już z „Blue Velvet” harmonijne jazzowe utwory, przemieszane z chwytliwymi popowymi melodiami. Na drugim biegunie muzycznym znajdują się krótkie, mroczne miniatury, jak np. „Night life In Twin Peaks”, będące właściwie przeniesieniem nastroju, klimatu małego miasteczka. Nad całością dominuje główny utwór oparty na basowym wstępie, po którym klimat kreowany jest przez delikatne syntezatorowe wariacje. W chwili wypuszczenia na rynek soundtrack okazał się wielkim hitem, dorównując popularnością samemu serialowi, przyczyniając się do tego, iż Badalamenti stał się równie znany i rozpoznawalny jak inny jego rodak Ennio Morricone.

Po tym sukcesie David Lynch zmienił nieco podejście do muzyki filmowej. Do następnego filmu „Wild at Heart” , poza utworami napisanymi przez Angelo, reżyser wykorzystał również dzieła innych wykonawców, m. in. przyczynił się do wykreowania popowego wokalisty Chrisa Isaaka, któremu pomógł w realizacji teledysku do późniejszego wielkiego hitu „Wicked game”, wykorzystanego do promocji „Dzikości serca”. Oprócz Isaaka na ścieżce dźwiękowej znajdują się m.in. nagrania Elvisa Presleya w wykonaniu Nicolasa Cage’a, grającego główną postać – Sailora Ripleya.

W stworzeniu oprawy muzycznej do pełnometrażowej, kinowej wersji „Twin Peaks: Fire Walk With Me” Lynchowi również towarzyszył Badalamenti oraz zaprzyjaźniona Julee Cruise. Reszta soundtracku to współczesna muzyka jazzowa połączona z popowymi inspiracjami. Utwory są bardzo mroczne, nieco surowe i w doskonały sposób wpisują się w klimat filmu, pełnego przemocy i brutalności. Jak pisze Katarzyna Lenarczyk, soundtrack ”olśniewa niespotykanym repertuarem dźwiękowych środków wyrazu”5.

Natomiast „Lost Highway” posiada zupełnie odmienną ścieżkę dźwiękową, reżyser wybrał tu utwory różnych, dość kontrowersyjnych wykonawców, m.in. amerykańskiego wokalisty Marylina Mansona, czy niemieckiego zespołu Rammstein. Angelo Badalamenti zaprosił do współpracy Barry'ego Adamsona i razem stworzyli bardzo zrytmizowane, mroczne i sugestywne muzyczne tło filmu. W "Zagubionej autostradzie" „dźwięk jest jak narkotyk. Jest to coś tak czystego, że gdy dociera do twoich uszu, natychmiast coś się w tobie zmienia”6

„Straight Story” z kolei po raz pierwszy wprowadza w świat muzyki filmowej spotykanej w dziełach Lyncha łagodność pozbawioną mroku. Proste – jak sam tytuł – smyczkowe struktury doskonale wkomponowały się w powolną, majestatyczną wręcz podróż głównego bohatera. Utwory są bardzo podobne do siebie, utrzymane w tej samej tonacji, stanowią z pewnością jedną z najbardziej melodyjnych i wyważonych ścieżek dźwiękowych Angelo Badalamentiego.


Antonio Badalamenti w Mulholland Drive

„Mulholland Drive” przynosi powrót do mrocznych, syntezatorowych brzmień. Pojawia się bardzo dużo ciężkiej elektroniki, stanowiącej potężną, czasem niezrozumiałą ścianę dźwiękową, która wtopiona została w film. Jej przesłuchiwanie w oderwaniu od obrazu jest trudne7. Lynch po raz kolejny za pomocą dźwięków oddał emocjonalność swoich postaci. Ich lęki i zagubienie podkreślane są przez surowe, szmerowe odgłosy pustych pomieszczeń potęgujące zagubienie i osamotnienie. Oprócz muzyki instrumentalnej na ścieżce dźwiękowej znalazł się również kolejny znany utwór Roya Orbisona „Crying”, wykonany jednakże w języku hiszpańskim, śpiewany przez piosenkarkę Rebekę De los Rios i zatytułowany „Llorando”. Piosenka ta sprawia, iż widz niemal odrywa się od rzeczywistości i tej zewnętrznej i tej filmowej, zapadając się w słowa, mimo, iż niezrozumiałe to jednak tak sugestywnie przekazywane, że przez chwilę wstrzymuje się oddech, by niczym nie zakłócać piosenkarce śpiewu. Na sam koniec, trwając w krótkim zawieszeniu, gdy Rebeka omdlewa, a jej głos dalej rozbrzmiewa w teatrze, tak jak głosi tytuł utworu, można już tylko płakać.

Llorando - Mulholland Drive

Do wieloczęściowego, krótkometrażowego projektu „Rabbits” Lynch, zafascynowany polską kulturą oraz architekturą industrialną, wykorzystał m.in. muzykę Krzysztofa Pendereckiego, Witolda Lutosławskiego, oraz nawiązał współpracę z twórcą muzyki filmowej Markiem Żebrowskim. Muzyka ta uzupełniła także ostatni projekt filmowy reżysera : "Inland Empire", w którym, obok muzyki poważnej pojawiło się kilka w pełni autorskich nagrań samego Lyncha, m.in. "Ghost of Love", utwór, który stał się swego rodzaju zapowiedzią tego, w jakim kierunku podąży reżyser. A była nim w pełni autorska płyta, "Crazy Clown Time", będąca efektem improwizacji reżysera w studio, później poddanych obróbce. Płyta pełna różnego rodzaju utworów, gatunkowy miszmasz, jednak w dobrym stylu.


Tworząc soundtracki do swych filmów David Lynch w dość kontrowersyjny sposób, poza wszelkimi konwencjami łączy piękne nastrojowe ballady z surową muzyką pustych przestrzeni, które przeplata gotowymi elementami muzyki popkulturowej. Zbudowane na takiej podstawie dźwiękowe tła filmowe są równie nietuzinkowe co nieschematyczne, jak twórczość samego reżysera. Niektóre z nich zrobiły światową karierę, oddzielając się od swego pierwotnego założenia, (jakim było uzupełnienie reżyserowanej opowieści), inne zaś stanowią nieodłączny element fabuły, który jest jej konieczną i niezbędną częścią, bez której nie byłaby zamkniętą całością.

haku



1 Por. K. Lenarczyk: Dźwięk w filmach Davida Lyncha, „Kwartalnik Filmowy”, nr 44, zima 2003, s. 140
2 Wikipedia. Wolna Encyklopedia hasło: Głowa do Wycierania. Dane ze strony: http://pl.wikipedia.org/wiki/G%C5%82owa_do_wycierania.
3 K. Lenarczyk: Dźwięk w filmach Davida Lyncha, „Kwartalnik Filmowy”, nr 44, zima 2003, s. 146
4 A. Klein: The Hollywood Reporter Film & TV Music
5 Por. K. Lenarczyk: Dźwięk w filmach Davida Lyncha, „Kwartalnik Filmowy”, nr 44, zima 2003, s. 151
6 A. Klein: The Hollywood Reporter Film & TV Music
7 Por. P. Sztompke: Lynch i Badalamenti, „Film”, styczeń 2002, s.17

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz