piątek, 28 marca 2014

Hisayasu Sato - Naked Blood


Kino klasyfikowane jako gore rzadko kiedy ma jakiekolwiek przesłanie. Z definicji go nie potrzebuje. Bo któż z widzów szuka głębszych treści w obrazach pokazujących krwawe jatki dla samego ich ukazania? Gore czasem jednak sili się na oryginalność, poprzez dodawanie efektownym trickom drugiego dna. Tak, jak ma to miejsce w obrazach Nacho Cerdy, tak i w filmach Hisayasu Sato krwawe sceny są bardzo ważnym elementem współistniejącym na równych prawach z fabułą. Wyniesienie krwawego spektaklu na poziom interpretacyjny to jednak rzecz arcytrudna.

wtorek, 25 marca 2014

The Act of Killing - wywiad z Joshuą Oppenheimerem


Od końca lutego trwa w naszych kinach pokaz dokumentalnego obrazu w reżyserii Joshuy Oppenheimera i Signe Byrge Sorensen, nominowanego do Oscara The Act of Killing. Historia opowiada o morderstwach na komunistach, jakich w połowie lat 60-tych dopuszczano się w Indonezji, podczas krwawego tłumienia lewicowego przewrotu. Wymordowano przynajmniej 500 tysięcy cywilów ( niektóre statystyki podają ich liczbę nawet na ok. 2 miliony, problem z określeniem liczby jest spowodowany zniszczeniem archiwów ), dokonywały tego kilkuosobowe grupy gangsterów.

sobota, 22 marca 2014

Masahiro Shinoda - Samurai Spy


Pierwszy obraz Masahiro Shinody jaki widziałem to "Pale Flower". Zrobił na mnie na tyle duże wrażenie, że postanowiłem obejrzeć kolejny wyreżyserowany przez niego film. Wybór padł na "Samurai Spy" (1965), stanowiący połączenie kina samurajskiego ze szpiegowskim. Samurajowie to nie jest gatunek, który jakoś szczególnie lubię, właściwie, jeśli mnie pamięć nie myli, to liczbę widzianych tytułów o japońskich mistrzach oręża mógłbym zliczyć na palcach obu rąk i i wcale nie musiałyby to być ręce z kompletem palców. Wszystkiego raptem kilka pozycji.

wtorek, 18 marca 2014

Krwawa Japonia - seria Guinea Pig.


Przekraczania granic w ukazywaniu brutalnej przemocy na ekranie było wiele. Spore grono krytyków wskazuje na Psa Andaluzyjskiego Luisa Bunuela i słynną scenę z gałką oczną jako pierwsze sfilmowane przez kamerę ujęcie, otwarcie ukazujące zadawanie cierpienia. Na ekranach krwawe sceny zagościły z dużą częstotliwością w latach 60-tych,  początkowo w twórczości amerykańskiego "ojca chrzestnego gore" Herschella Gordona Lewisa, którego fabuły były tylko i wyłącznie pretekstem do ukazania krwawych scen -  po latach jego filmy zostały uznane za prekursorskie wobec stylu. Prawdziwy wysyp kina gore nastąpił na przełomie lat 70-tych i 80-tych za sprawą włoskich dzieł nurtu kanibalistycznego, czy obrazów Lucio Fulciego. Gatunek był wtedy w prawdziwym rozkwicie, zaś każdy nowy film prześcigał poprzedni pod względem liczby zdjęć trickowych, ilości wylanej na ekranie krwi i coraz wyraźniej ukazywanej przemocy. Cały świat tworzył obrazy spod znaku splatter movie - nie może być więc zaskoczeniem, że i Japończycy mieli coś do powiedzenia w tej materii. W 1985 roku producent Satoru Ogura, wypuścił na światło dzienne pseudo-dokumentalny Guinea Pig (Królik doświadczalny), ustalając nowe granice ukazania przemocy w kinie. Granice, których nikt później nie był w stanie przekroczyć. Czy pod pozorem snuff movie ( filmu ukazującego prawdziwą śmierć nagraną przez kamerę ) reżyser chciał nam przekazać jakiekolwiek treści?

piątek, 14 marca 2014

Sonatine


Z dorobku Kitano wybrałem czwarty z kolei film, który wyreżyserował - kameralny dramat kryminalny osadzony w środowisku yakuzy, "Sonatine" (1993). Reżyser jest również autorem scenariusza i występuje w roli głównej. Szczyt popularności filmów o yakuzie przypadł w Japonii na lata 60. i 70. Tematyka była do tego stopnia chodliwa, że zainteresowało się nią Hollywood. Zalew filmów spowodował przesyt, niektórzy reżyserzy dotąd głównie kojarzeni z japońskim kinem gangsterskim, jak chociażby Kinji Fukasaku, zaczęło odczuwać coraz większe znużenie i coraz częściej wybierało tworzenie w innych gatunkach. Takeshi Kitano pracujący dotąd jako aktor,  reżyserem został trochę przez przypadek, debiutując w końcówce lat 80. obrazem "Violent Cop", który odniósł niesamowity sukces, przyczyniając się do przywrócenia wartości artystycznej i komercyjnej kina gangsterskiego w Japonii. Filmy o yakuzie znów stały się modne.

wtorek, 11 marca 2014

Kino japońskie lat 60. w Trzech Aktach


Krótkie omówienie trzech filmów charakterystycznych dla kina japońskiego lat 60-tych, autorstwa Masahiro Shinody, Kinjiego Fukasaku i Yasuharu Hasebe. Krótkie także dlatego, że w przypadku tych tytułów bardziej odpowiednie było skondensowanie treści do najistotniejszych kwestii niż rozpisywanie się i zanudzanie rozległym tekstem.

piątek, 7 marca 2014

Onibaba i Kuroneko - podwójny seans z Kaneto Shindô


Kaneto Shindô zaczynał swą wielką przygodę z kinem od pisania scenariuszy, stając się mistrzem w swoim fachu- niektóre źródła podają ich ilość na ponad 200 (!),  jako reżyser zadebiutował w założonej przez siebie niezależnej wytwórni Kindai Eiga Kyokai, w której nakręcił swoje najsłynniejsze obrazy. Wielokrotnie w swoich filmach ukazywał życie w Japonii, pozbawione upiększeń, ukazane w prosty, niewyidealizowany sposób. Nurtowała go tematyka wojenna, szczególnie związana ze zrzuceniem bomb atomowych na Hiroshimę i Nagasaki, bowiem walczył na froncie II Wojny Światowej. Tworzył do końca życia, pisząc i reżyserując swój ostatni film Ichimai no Hagaki w wieku 98 lat (!). Dziś chciałbym skupić się na dwóch jego obrazach, sytuujących się blisko kina grozy, jednocześnie nadających mu głębie nieczęsto spotykaną w tego typu obrazach. 

wtorek, 4 marca 2014

Seijun Suzuki - Youth of the Beast


Przestępczość zorganizowana występuje na całym świecie i praktycznie w każdym kraju filmy poświęcone tej tematyce cieszą się wielką popularnością. Nie inaczej jest w Japonii, gdzie filmy o yakuzie (japońskiej mafii) na stałe wpisały się do krajobrazu tamtejszego kina, tworząc osobny gatunek, w którym czołowe miejsce zajmował tak oryginalny reżyser jak Seijun Suzuki. "Youth of the Beast" (1963) nie jest jego najbardziej znanym filmem, nie jest też najlepszym, wyraźnie ustępuje takim dziełom jak "Tokyo Drifter" (1966) czy "Branded to Kill" (1967), niemniej pozostaje ważną pozycją, stanowiącą punkt zwrotny w jego twórczości.

sobota, 1 marca 2014

Wprowadzenie do japońskiego kina grozy.


WSTĘP

Jak pisze w swoich  tekstach o japońskim kinie Donald Richie, kluczem je definiującym jest zdolność Japonii do asymilacji, a następnie przetworzenia innych kultur. W sztuce tego kraju, jak i w samej strukturze społeczno - politycznej, występują zintegrowane elementy pochodzące zarówno z Chin, Indii, a także innych krajów azjatyckich. Należy również wspomnieć o relacjach Japonii z kulturą Zachodu - nie upraszczając za wiele, można powiedzieć o wzajemnym przenikaniu kulturowo - ideowym między tymi kulturami. W 1853 roku, po długim okresie izolacji, Japonia otworzyła swe granice na handel ze światem zachodnim. Podczas Wystaw Światowych, odbywających się w największych miastach świata, japońska sztuka i rzemiosło zostały wprowadzone pod europejskie i amerykańskie strzechy. Zainaugurowało to swoisty boom na wszystko, co japońskie, powodując pewnego rodzaju japonizację na całym świecie. W 1872 roku francuski kolekcjoner i krytyk sztuki Philippe Burty, jako pierwszy użył terminu japonizm, opisując "elementy japońskiej sztuki, które wpłynęły na sztukę zachodnią, zostając do niej włączone". Szczególnie interesujące były drzeworyty, znane jako ukiyo-e ( obrazy przepływającego świata ) ukazujące tradycyjną Japonię, gejsze czy herbaciarnie, pośród świata duchów i potworów, wziętych z bogatej japońskiej mitologii.