poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Trzy noce z Anną. Dario Argento - Syndrom Stendhala.


Po nakręceniu w 1993 roku Traumy Argento miał kilka poważnych ofert do wyboru – planowano m.in. nakręcenie amerykańskiego remake’u debiutu Włocha, The Bird with the Crystal Plumage, czy produkcję telewizyjną Six Cities, Six Crimes. Reżyser myślał też o kolejnej kolaboracji z Lamberto Bavą, chcąc wziąć na tapetę klasyczną historię Golema. Do powyższych ekranizacji jednak nie doszło, zaś Argento powrócił do pomysłu, który kiełkował w nim od wielu lat. W 1817 roku słynny francuski pisarz Stendhal był we Florencji, gdzie zwiedzając tamtejszą galerię Uffizi a następnie kościół Santa Croce doznał przedziwnego uczucia; słabnąc popadł w halucynacje, drgawki i chwilową zmianę osobowości, wywołane pięknem otaczającej go sztuki. Włoski reżyser ponoć jako dziecko zaznał podobnego stanu podczas wycieczki do Aten, zwiedzając Partenon. Początkowo obraz miał być nakręcony w Stanach Zjednoczonych, w Phoenix, z jedną z ówczesnych gwiazd ekranu – Bridget Fondą lub Jennifer Jason Leigh. Gdy jednak powzięto decyzję o kręceniu w Europie, wybór mógł być tylko jeden – Florencja wraz z córką Asią w roli pani detektyw. Gdy udało się dostać zgodę na kręcenie ujęć w słynnej Galerii Uffizi, reżyser uznał to za dobry omen i niezwłocznie, latem 1995 roku, przystąpił do zdjęć. 


Florencka niewinność

Anna Manni (Asia Argento) to pani detektyw, poszukująca seryjnego gwałciciela i mordercy, który w wyjątkowo okrutny sposób obchodzi się ze swoimi ofiarami. Na jego trop trafia dzięki anonimowej informatorce, kierującej ją prosto do słynnej galerii Uffizi we Florencji, miejsca, gdzie pośród największych dzieł sztuki wrażliwa Anna dostaje ataku oszołomienia i zawrotów głowy, zakończonych utratą przytomności – znanym od wieków, a pierwszy raz opisanym przez francuskiego pisarza, stąd jego nazwa – syndrom Stendhala. Wypadek ten, jak wkrótce się okazuje, jest dokładnie zaplanowany przez mordercę o imieniu Alfredo (Thomas Kretschmann), który wkrótce dopada Annę, okrutnie ją gwałci a następnie bierze na świadka swej kolejnej zbrodni…

Brud Viterbo 

Po tym wydarzeniu Anna zmienia się nie do poznania – obcina długie włosy, zmienia przewiewne sukienki na bardziej oficjalny garnitur; ujawnia się jej seksualna agresja, odraza do mężczyzn i samookaleczanie. Anna chcąc z ofiary przeistoczyć się w oprawcę, rani swoich bliskich oraz rodzinę mieszkającą w Viterbo, gdzie wyjeżdża za namową psychologa, pragnącego pomóc jej w wyzwoleniu się z szoku spowodowanego gwałtem. Pani detektyw wyładowuje całą swą świeżo nabytą złość i wstręt do mężczyzn w boksie oraz odkrytym na nowo malarstwie. W retrospekcji widzimy też scenę z jej dzieciństwa, kiedy jako dziewczynka po raz pierwszy doznała szoku, obcując ze sztuką w lokalnym Museo Etrusco. Niestety, na jej trop wpada Alfredo; drugie spotkanie ma podobny przebieg - kobieta zostaje złapana w pułapkę i zgwałcona. Udaje się jej wyjść z opresji, a niedługo później w kolejnej konfrontacji szukająca zemsty Anna najpierw okalecza gwałciciela, a następnie bliskiego śmierci zrzuca w przepaść do pobliskiej rzeki. Nim ciało wypłynie, minie trochę czasu, podczas którego policjantka będzie mogła odrodzić się na nowo. Kolejny raz zmienia fryzurę, zakłada blond perukę i powraca do śledztwa…

Rzymskie wyzwolenie

… jako wyjęta wprost z czarnego kryminału, wyzwolona femme – fatale. Poznaje wtedy młodego studenta historii sztuki, pracującego w muzeum Francuza, który przedstawia się jako Marie (prawdziwe nazwisko Stendhala to Marie Beyle). Jako blondynka chce stać się inną osobą, pewną siebie, zostawia przeszłość za sobą. Chce odzyskać ten stan beztroski, który kiedyś towarzyszył jej w życiu. Kobieta pragnie na nowo odkryć uroki związane z pierwszymi randkami, pocałunkami, szczęśliwą miłością. Niestety, w momencie tego pozornego szczęścia, zza grobu do gry powraca morderca…



Trzy miasta - trzy wcielenia Anny
Włoska mieszanka

Ten przedziwny, utrzymany nieco w stylistyce rape & revenge obraz, wydaje się być jednym z najbardziej osobistych obrazów reżysera. Kreując mroczny, bezlitosny świat, w którym władczy mężczyźni nie są w stanie ochronić swoich bezbronnych kobiet, Argento tworzy bardzo przejmujące sceny, w których jego córka jest poddawana okrutnym torturom i gwałtom, nakazując jej bronić się samej. Oko kamery jest wszechobecne, reżyser nie oszczędza zdezorientowanemu widzowi brutalnych scen, niestety skąpanych w nie do końca udanych efektach CGI (to pierwszy włoski film, w którym zostały one użyte, także Argento jest pod tym względem pionierem na tamtejszym rynku). Tematyka gwałtu i zemsty nim powodowanej była w kinie wielokrotnie przerysowywana, niejednokrotnie tonąc w krwawych efektach. W obrazie Argento tego jednak nie widać, Syndrom Stendhala odchodzi od prostych rozwiązań, w finale zmieniając się w parabolę ludzkiego losu, przewrotnie podsumowującą całą historię. Przemiana, jaką przechodzi główna bohaterka, to wyboista droga prowadząca od niewinności poprzez upadek, powstanie i wyzwolenie, aż do całkowitego zrozumienia i przyswojenia brutalnej rzeczywistości. Kolejny raz bohater Argento powraca do przeszłości, usiłując sobie przypomnieć tożsamość mordercy. Także tym razem jest widoczny w obrazie ukłon w kierunku Hitchcocka i jego najsłynniejszego dzieła – Psychozy

Syndrom Stendhala to dzieło, które dopiero za którymś z kolei seansem odkrywa tkwiące w nim piękno – na początku może odrzucić tematyką, realistycznymi scenami gwałtów i morderstw, nie najlepszymi efektami (choć te, w których bohaterka dostaje się dosłownie „wewnątrz obrazów” stoją na wysokim poziomie), czy nie zawsze dobrym aktorstwem. Gdy jednak wgłębimy się w tą historię, ukaże ona przed nami drugie dno, fascynującą opowieść o ludzkiej przemianie, szaleństwie i mrokach duszy. Pomocna ku temu jest znakomita ścieżka dźwiękowa banity Morricone, który po 25 latach powraca do współpracy z reżyserem, tworząc niesamowicie piękny temat tytułowy, godząc się w ten sposób z włoskim mistrzem ekranowej grozy. Należy wspomnieć kilka słów o Asii Argento, która tym razem na ekranie wypada dużo ciekawiej niż w poprzednim filmie ojca, Traumie. Rola jaką dostała wymagała od niej bardzo dużego poświęcenia, i zapewne sprawiła, że Asia miała wówczas za sobą wiele nieprzespanych nocy. Pomijając mroczne sceny gwałtów, w jednej ze scen dziejących się w rodzinnym Viterbo, bohaterka dosłownie zamalowuje całe ciało, tworząc żywe dzieło sztuki, wykazując się odwagą i pomysłowością (jak zapewnia Asia, sceny nie było w scenariuszu). Raz niewinna dziewczyna, innym razem ostra, wulgarna, a nawet szalona kobieta – Asia Argento pokazuje wszystkim malkontentom (w tym niżej podpisanemu), że nie należało jej skreślać po słabym występie w Traumie.


haku


2 komentarze :

  1. Bardzo ciekawa recenzja świetnego filmu. Dla mnie to jeden z ulubionych filmów Dario Argento.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Zapraszam do poczytania u mnie o innych włoskich obrazach, nie tylko pana Argento.

      Usuń