wtorek, 26 sierpnia 2014

Blood Rain. Kryminał historyczny


Pierwotnie miałem wrzucić "Blood Rain" (2005) Kim Dae-seunga do opublikowanego jakiś czas temu zestawienia kilku wybranych filmów koreańskich jako kolejną pozycję, ale ostatecznie postanowiłem napisać osobny tekst. To film w sam raz dla fanów kryminałów osadzonych w epoce historycznej takich jak "Imię Róży" (1986), "The Reckoning" (2003) czy "Detektyw Dee i zagadka upiornego ognia" (2010).

Podobnie jak w dziełach Jeana-Jacquesa Annaud i Paula McGuigana akcja "Blood Rain" rozgrywa się w zamkniętej społeczności, choć w przeciwieństwie do tamtych czas wydarzeń nie obejmuje średniowiecza, tylko początek XIX wieku, kiedy w Korei panowała dynastia Joseon. Na odosobnionej i w dużej mierze autonomicznej wyspie Donghwa znajduje się dobrze prosperująca papiernia, która dzięki produkcji towarów wysokiej klasy i rozbudowanym szlakom handlowym zapewnia mieszkańcom względny dostatek. Z łagodnym klimatem i otaczającymi lasami uchodzi za bardzo spokojne miejsce, wręcz idealne do życia. Oddalenie od stałego lądu sprzyja prywatności, a jednocześnie nadaje pewnej aury tajemniczości. Pewnego dnia, gdy na wyspie odbywa się lokalny festyn, dochodzi do niespodziewanego pożaru na statku, w wyniku którego spaleniu ulega ładunek drogocennego papieru, który miał być przekazany królowi jako coroczna danina od ludności wyspy. To wydarzenie zapoczątkuje serię makabrycznych morderstw, zbiegając się z przyjazdem królewskich detektywów oddelegowanych do wyjaśnienia sprawy spalonego okrętu. Znalezienie pierwszych zwłok tylko zaostrzy ich zainteresowanie zagadką.


Głównym śledczym jest Won-kyu, który szybko dochodzi do wniosku, że cała sprawa jest daleko więcej skomplikowana, niż można by sądzić. Podczas śledztwa, wbrew intencjom bogatych mieszkańców, odkrywa mnóstwo tajemnic skrywanych przez Wyspiarzy, w tym najważniejszą - dotyczącą losów byłego naczelnika wioski i właściciela papierni, Kanga, który wraz z całą rodziną został oskarżony o praktykowanie zakazanego katolicyzmu, a następnie stracony. Egzekucje familii Kanga trwały pięć dni i odbywały się z zastosowaniem bardzo okrutnych metod. Wkrótce wychodzi na jaw, że obie sprawy są ze sobą powiązane, ale to nie koniec komplikacji, bowiem zabobonni, przerażeni mieszkańcy, których uporządkowane życie ulega gwałtownym zmianom, uważają, że winnym jest duch Kanga, powracający po siedmiu latach z zaświatów, żeby dokonać zemsty. Won-kyu, jako racjonalista, przyczyn serii zdarzeń dopatruje się w świecie rzeczywistym, traktując ingerencję sił nadprzyrodzonych z dużą rezerwą. Bardziej wierzy, że zemsty na ludziach fałszywie oskarżających Kanga dokonuje ktoś, kto w jakiś sposób był związany z jego rodziną, dlatego winnych zabija tym samymi metodami. W toku śledztwa zbierane są dowody, przesłuchiwani świadkowe, pojawiają się nawet pierwsi podejrzani, ale mimo aresztowań trupów zaczyna przybywać. Bohater ma tylko kilka dni na rozwiązanie zagadki, a kiedy w końcu uda mu się poznać przerażającą prawdę, zostanie zmuszony do zakwestionowania własnych przekonań i ludzkiej natury.

"Blood Rain" to przykład filmu szczególnego i oryginalnego. Reżyser Kim Dae-seung nigdy wcześniej nie zajmował się gatunkiem kryminalnym W zasadzie był to dopiero jego drugi obraz nakręcony samodzielnie. Debiutował dramatem romantycznym "Bungee Jumping of Their Own" (2001), a wcześniej terminował pod okiem Im Kwon-taeka, jednego z najważniejszych współczesnych koreańskich reżyserów. A jednak z pierwszym w karierze filmem kryminalnym poradził sobie znakomicie, kręcąc obraz niezwykle krwawy i bardzo mroczny. Decyzja, aby osadzić akcję w epoce historycznej, okazała się trafna, dzięki temu "Blood Rain" nabiera unikalnego charakteru, wyróżnia się od innych bardziej konwencjonalnych i współczesnych filmów kryminalnych. Lecz kontekst historyczny został zaprezentowany bardzo ogólnikowo. Motywy prześladowania katolików i krytyka zhierarchizowanego społeczeństwa, zgodnego z teorią konfucjanizmu, komuś nieobeznanemu z historią Korei mogą wydawać się niejasne, choć w filmie odgrywają ważną rolę. Natomiast na wszelkie słowa uznania zasługuje oddanie realiów epoki. "Blood Rain" przekazuje sporo informacji o ówczesnych praktykach, zwyczajach, zachowaniach. Strona wizualna podnosi ocenę i wartość filmu. Zdjęcia, scenografia, kostiumy, odwzorowanie detali architektonicznych papierni, miasteczka oraz statku, fryzury, składają się na magiczną atmosferę, podkreślającą nastrojowość całego obrazu, która wyraża się też w tradycyjnych wierzeniach, rytuałach, rzemiośle, oraz szacunku, jakim otaczana jest mieszkająca poza miastem szamanka. Bogate zdobienia, rewia barw i kolorów, dopełniają całości wykreowanego świata. Pewną niedogodnością jest to, że nadmiar osób przewijających się w filmie, z uwagi na podobny ubiór, czy fryzury może powodować mętlik, bowiem łatwo o pomyłkę w ustaleniu, kto jest kto.


Tyle o efektownej aranżacji. Najważniejsza jest jednak fabuła. Scenarzyści, którzy wcześniej również nie pracowali przy kryminałach, stworzyli wielowątkową intrygę, pełną mylnych tropów prowadzących śledztwo na manowce oraz nieoczekiwanie pojawiających się zwrotów akcji, za pomocą których główny bohater potrafi powrócić na właściwie tory. Oprócz intrygi i suspensu znalazło się miejsce na głębokie studium lęku, winy i odpowiedzialności. Narracja prowadzona jest w taki sposób, że poszukiwanie mordercy przypomina błądzenie po nieprzebranym labiryncie. Manipulacja, zwodzenie, odciąganie uwagi, trzymanie w niepewności co jest prawdą, a co nie, masa wątków, masa różnych możliwości wynikających z wielu dowodów i poszlak, na jakie natrafia detektyw, zmuszony dodatkowo pokonać opór i zmowę milczenia mieszkańców, ukrywających hańbiące sekrety przeszłości. Jego konfrontacja z wyspiarzami rozgrywa się na również wyższym poziomie, symbolizuje starcie tradycji z postępem, nowoczesnością. Śledczy uosabia człowieka nowej ery czerpiącego wiedzę z nauki i bardzo sceptycznie podchodzącego do prowincjonalnej przesądności i wiary w ingerencję sił nadprzyrodzonych. Ale nawet ten niezachwiany racjonalista będzie zmuszony poddać w wątpliwość swoje przekonania, wyobrażenia i wszelkie dotąd wyznawane wartości, kiedy na końcu wędrówki będzie musiał zmierzyć się z poznaną prawdą.

Dzieło Kim Dae-seunga to nie jest klasyczny kryminał, ale mieszanka stylistyczna, która zawiera elementy kryminału, thrillera, filmu kostiumowego, dramatu obyczajowego oraz kina gore, które znalazło zastosowanie w ekspozycji scen przemocy. Bardzo brutalne, epatujące okrucieństwem i detalami, obrazujące egzekucje na członkach rodziny Kanga oraz morderstwa dokonywane przez nieznanego sprawcę na mieszkańcach - wśród których wymienić można na przykład rozrywanie, gotowanie we wrzątku, nabijanie na pal - ale również dotyczące autopsji zwłok, a także - co obruszy obrońców praw zwierząt - odrąbywanie łbów kurczakom, służące jako rytuał ochronny przed złymi duchami. Co więcej, obrazy te przeplatają się z rozmyślaniami na temat natury ludzkiej, odpowiedzialnością wobec prawa i jego stosowania oraz stosunków klasowych panujących w konfucjańskim społeczeństwie. Najsłabiej wypadła kwestia ścieżki dźwiękowej, zwyczajnie źle dobranej, dodanej na siłę i rujnującej klimat obrazu. Zastrzeżenia można mieć też do pojawiających się nagle retrospekcji, mieszających się z akcją i zakłócających tok narracji. Pomijając jednak te niedogodności mamy do czynienia z bardzo zgrabnie nakręconym, dojrzałym i przemyślanym kryminałem z dreszczykiem i ambicjami, podczas seansu którego można doświadczyć podróży w przeszłość.

vindom

6 komentarzy :

  1. Zachęciłeś, obejrzałem. Całkiem niezłe. Faktycznie , raz się na moment pogubiłem w kwestii tożsamości bohatera : w retrospektywnej scenie każni Kanga , człowiek, który okazał się być prokuratorem wyglądał identycznie, jak ten starszy śledczy ( a prokurator miał już od paru lat nie żyć ) .
    Kostiumy interesujące, zwłaszcza te kapelusze z przezroczystym rondem , wszyscy wyglądali jak jacyś hiszpańscy kabaliści .
    Ładna i trochę za mało wyeksponowana relacja między głównym detektywem a szamanką, która podaje mu śmierdzący wrzątek i herbatki halucynogenne i spokojnie oswaja go z tym, gdzie jego racjonalizm nie ma nic do gadania.
    No i bloki, dżwignie, maszyny proste....
    Tekst nr 1 : ,, Kiedyś kobieciarze z wyższych sfer przy użyciu środków paraliżujących dokonali serii gwałtów'' :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomniało mi się, że Koreańczycy mają jeszcze jeden kryminał historyczny osadzony w epoce, o którym warto wspomnieć. Jest to "Detective K: Secret of the Virtuous Widow" (2011). W porównaniu do "Blood Rain"zdecydowanie bardziej niepoważny, rodzaj komedii kryminalnej. Niemniej też można obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspomniane na początku recenzji "Imię róży" to kapitalna produkcja, którą widziałem wielokrotnie. Brakuje mi właśnie takich filmów, które łączą kryminał z kinem historycznym. Dlatego czuję się zachęcony. Tym bardziej, że w kinie koreańskim mam spore zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  4. A kto nie ma zaległości w kinie koreańskim? Przywołanie i porównanie z "Imieniem Róży" i naturalne i celowe, bo oba tytuły dzielą pewne pokrewieństwo, nie tylko gatunkowe, i mam wrażenie, że reżyser "Blood Rain" trochę się nim inspirował.

    Zawsze można stworzyć listę takich kryminałów łączących w sobie kino kostiumowe czy historyczne. Na pewno na takiej liście powinien znaleźć się francuski "Vidocq" (2001), który choć dziś trochę archaiczny, to był prekursorem pewnych trendów kontynuowanych do dziś jeśli chodzi o stylizację owych kryminalnych widowisk historycznych.

    OdpowiedzUsuń