Nie samym filmem człowiek żyje. Nawet jeśli prowadzi się blog filmowy, to od literatury ciężko uciec i nie chodzi mi tu o biografie, wspomnienia, analizy twórców i ich twórczości itd, a o zwyczajną beletrystykę wykorzystywaną przy pisaniu scenariuszy. Z adaptacją literatury w kinie bywa różnie. Niemniej film bywa inspiracją i może wieść do poznania ciekawej prozy. Czasem wystarczy obejrzeć film, żeby zainteresować się jakimś autorem, jego dorobkiem bądź gatunkiem literackim, w którym tworzy. Być może ktoś miał tak, że, oglądając przygody Jamesa Bonda, doszedł do wniosku, by przeczytać powieści Iana Fleminga, na których bazuje cała seria o 007. W moim przypadku było tak z filmem "Detective Dee and the Mystery of the Phantom Flame", nawiązującym do przygód sędziego Di Ren Jie (630-700), historycznej postaci, męża stanu Cesarstwa Chińskiego, żyjącego w siódmym wieku naszej ery w epoce dynastii Tang; przygód, o przebiegu których na łamach swych powieści historyczno-detektywistycznych pisał Robert van Gulik.
Robert van Gulik (1910-1967) był holenderskim dyplomatą, sinologiem z wykształcenia, zaś z zainteresowania znawcą i miłośnikiem chińskiej kultury i sztuki. Początkowo cykl o przygodach Sędziego Di adresowany był do czytelnika azjatyckiego, ale z czasem odniósł sukces na całym świecie. Van Gulik najpierw przekładał na angielski tradycyjne opowieści o Di, a później sam zaczął wymyślać jego kolejne perypetie, bazując jednak na materiałach źródłowych. Cały cykl liczy szesnaście tomów, z czego dwa stanowią zbiór opowiadań. Nie liczę tutaj komiksów o przygodach najsłynniejszego chińskiego sędziego pokoju, które van Gulik również opublikował.
Chiński kryminał historyczny to pozycja na tle dominującej kryminalnej literatury anglo-saksońskiej oraz skandynawskiej całkiem świeża, przyprawiona nutką egzotyki. Oczywiście, zachowuje reguły klasycznej historii detektywistycznej, o co zadbał sam autor, dostosowując swoje powieści do potrzeb czytelnika zachodniego, czyniąc ze swego bohatera osobę bardziej ludzką, niedoskonałą, omylną, posiadającą szerokie zainteresowania, sprawną fizycznie, no i najważniejsze o wybitnym intelekcie, która potrafi sobie zjednywać sympatię oraz wykazuje się dużą roztropnością i niekiedy przymyka oko na pewne okoliczności, mimo surowego prawa jakiego strzeże.
Cechą charakterystyczną powieści o Sędzim Di jest to, że nie jest on skupiony na jednej sprawie, wręcz przeciwnie, na ogół jednocześnie zajmuje się rozwiązanie kilku spraw kryminalnych, które często się wzajemnie przenikają lub łączą, a oprócz tego dochodzą mu obowiązki czysto administracyjne oraz prowadzenie sesji trybunału sądowego. Ten szczególny rys wynika z tego, iż okręgi podlegające jurysdykcji sędziów były bardzo obszerne oraz mocno zaludnione, toteż dosłownie bywali oni zawaleni pracą. A praca w administracji lokalnej w większość państw, bez względu na epokę czy kontekst historyczny, to dużo honoru, a mało dochodu, zatem sędziowie bywali ludźmi przepracowanymi, mającymi mało czasu na życie rodzinne, nie mówiąc już o własnych zainteresowaniach czy drobnych przyjemnościach życiowych. Na szczęście mieli swoich stałych współpracowników, tak zwanych przybocznych, którzy zajmowali się pewnymi zagadnieniami związanymi z prowadzonymi sprawami, odciążając nieco swych zwierzchników - np. szukali świadków, prowadzili nieoficjalne przesłuchania, śledzili podejrzanych, dokonywali oględzin miejsc zbrodni, a których nader często rekrutowali z marginesu społecznego. Chociaż nie było to regułą, sędzia miał w tym zakresie pełną dowolność. Sędzia Di miał czterech przybocznych, jednym był nobliwy Sierżant Hoong, były służący jego rodziny, dwaj kolejni Ma Joong i Chiao Tai wywodzili się z band leśnych, zaś Tao Gan był wędrownym oszustem.
Sprawy, jakimi zajmował się sędzia, były przeróżne, choć motywacja przyświecająca sprawcom, którzy zdecydowali się na złamanie prawa z nadzieją, że uda im się uniknąć kary, była stara jak świat. Żądza zysku, nieuczciwe interesy, waśnie rodzinne, różnice religijne, konflikty miłosne, sekrety z przeszłości, sprawy polityczne, spiski, zdrady itd. - generalnie bardzo szerokie spektrum. Za każdym razem sędziemu przy pomocy swoich podwładnych udało się postawić zbrodniarza przed wymiarem sprawiedliwości i skazać go na zasłużoną karę. A chiński kodeks karny przewidywał masę, bardzo często okrutnych kar, choć oni zapewne uważali, że ten system jest przejawem wielkiego humanizmu. Dlatego van Gulik w zgodzie z tradycją przy końcu każdej powieści przedstawiał szczegółowy opis egzekucji skazanych. Jeden z morderców został skazany na poćwiartowanie i wbrew pozorom nie polegało to na pocięciu jego ciała mieczem przez kata, a przywiązanie jego kończyn do, o ile pamiętam, krów, które idąc w przeciwnych kierunkach, rozerwały je na części.
Powieści van Gulika wprowadzają czytelnika w świat dawnych Chin, ukazują różnice dzielące obyczajowość, kulturę, tradycję chińską od europejskiej. Sędzia Di posiadał ustabilizowane życie rodzinne, lecz posiadał aż trzy żony, z kolei jego kolega, sędzia Lo miał ich aż osiem, a i tak zadawał się z z innymi kobietami, bowiem bardzo lubił ich towarzystwo. Posiadanie kilku żon i okazjonalnie konkubin nie było dla ówczesnych Chińczyków niczym zdrożonym. Pozycja kobiet w społeczeństwie była inna, ale pewne formy emancypacji zostały przez autora pokazane. Jedynie kurtyzany, że się tak wyrażę z najwyższej półki, miewały pozycję niekiedy równe mężczyznom. Przynajmniej tak to odebrałem z lektury, jeśli się mylę, proszę o sprostowanie. Kary cielesne były na porządku dziennym, wymierzano je nie tylko przestępcom, ale nieposłusznym żonom, dzieciom czy służącym. Interesująco ukazane zostały także procedury sądowe i kwestie religijne. W Chinach występowały trzy wielkie religie: Konfucjanizm, Buddyzm i Taoizm. Sędzia Di był zatwardziałym wyznawcą tego pierwszego nurtu i z nieukrywaną pogardą odnosił się do pozostałych. Zresztą bardzo często mnisi taoistyczni oraz buddyści w powieściach pokazywani byli jako przestępcy, oszuści, a nawet jako gwałciciele. Występuje również sporo opisów rytuałów, uczt, sympozjów poetyckich. Wiele odniesień do kultury, sztuki - poezji, malowania, tańców itd.
Po lekturze niemal całego cyklu, zostały mi jeszcze trzy powieści, nasuwa się wniosek, że wszystkie powinny zostać sfilmowane, a jeśli nie wszystkie, to większość. Tymczasem chińscy filmowcy woleli nakręcić prequel o młodym sędzim Di, w filmach niesłusznie określany jest jako Detektyw Di, który pojawić się powinien albo pod koniec tego roku, albo w roku następnym. Szesnaście tomów, w całości wydanych przez PIW (Państwowy Instytut Wydawniczy), to dużo, ale finansowo nie jest to tak wielkim wydatkiem, jak mogłoby się to wydawać. Ja większość swoich tomów kupowałem w "Dedalusie", składzie taniej książki, gdzie cena egzemplarza wynosiła 6,50 zł, podobnie niskie ceny można znaleźć w księgarni internetowej "Liber", choć i w jednym i drugim nie są dostępne wszystkie części sagi o Sędzim Di, ale wydać niewielką sumkę na choćby dwie-trzy książki, by przekonać się, czy warto nabyć następne, można.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz