Każdy, kto oglądał trylogię "Infernal Affairs", powinien kojarzyć parę Alan Mak-Felix Chong, która do każdej części napisała scenariusz, a Mak na dodatek zajmował się reżyserią. Saga odniosła ogromny sukces,a współpraca obu filmowców trwa już od przeszło dekady, zaś ich pozycja w azjatyckim przemyśle filmowym stała się na tyle mocna, że dziś pracują z największymi aktorskimi sławami, tworząc filmy, które wielokrotnie były nominowane do prestiżowych nagród. Ale "Infernal Affairs" to nie jedyna trylogia w ich wspólnym dorobku.
Zrealizowane w 2009 r. "Overheard", cieszyło się tak wielką popularnością, że dwa lata później powstał sequel, zaś w 2013 r. Mak z Chongiem pracują nad trzecią częścią serii. Ponieważ o trzeciej nic pewnego napisać nie można, a druga niestety nie warta jest wspomnienia, bowiem powiela wszystkie główne grzechy charakterystyczne dla sequeli hollywoodzkich, skupię się tylko na pierwszej, jak dotąd, najlepszej części.
W przeciwieństwie do "Infernal Affairs" "Overheard" pozbawiony jest tej epickiej wielkości oraz prób rewizji gatunku. To zupełnie inny rodzaj thrillera, w którym na pierwszy plan zamiast akcji czy intrygi został wysunięty dramat trójki głównych bohaterów, osób moralnie niejednoznacznych. Mimo to "Overheard" zwrotów akcji i napiętego tempa posiada w nadmiarze, co tylko dodaje pikanterii tej kryminalnej opowieści i sprawia, że bardzo dobrze się ją ogląda. Film Maka i Chonga trafił idealnie w swój czas. Porusza dwie ważne kwestie w obecnych czasach. Pierwsza, związana z ogólnoświatowym kryzysem finansowym, skupia się na manipulacjach giełdowych i bezpieczeństwie przepływu informacji. Druga, dotyczy rozwoju techniki, inwigilacji prowadzonej nad społeczeństwem oraz odpowiedzialności z niej wynikającej. I nasuwającego się w związku z tym pytania: Kto kontroluje kontrolującego ? Od pamiętnej "Rozmowy" Francisa Forda Coppoli nie było tak ekscytującego filmu traktującego o podsłuchu.
Johnny (Sean Lau) wraz z Genem (Louis Koo) oraz Maxem (Daniel Wu) są nie tylko najlepszymi przyjaciółmi, również razem pracują w Wydziale Kryminalnym policji jako specjaliści od elektronicznej inwigilacji. Każdy z nich ma własne problemy natury osobistej, co nie jako siłą rzeczy popycha ich do złamania prawa. Max potrzebuje pieniędzy, żeby uniezależnić się od bogatego teścia, ciągle przypominającego mu o niskim statusie społecznym. Gene boryka się z kłopotami finansowymi wynikającymi z kosztownego leczenia małego syna. Pensja policyjna ledwo pozwala mu na związanie końca z końcem. Zastrzyk finansowy pomógłby uporządkować wiele spraw. Dlatego postanawiają wykorzystać informacje zdobyte z podsłuchu w firmie brokerskiej, aby zdobyć fortunę na giełdzie. O ich planach dowiaduje się Johnny, lecz zamiast poinformować o wszystkim zwierzchników, decyduje się przystać do współpracowników. Zresztą on także nie jest kryształowo uczciwy, o czym świadczy ukrywany romans z młodą żoną przyjaciela. Pomaga zatuszować im sprawę, bowiem podejrzane transakcje giełdowe nie uszły uwadze ani policji, ani biznesmanowi o pseudonimie "Boss" (Michael Wong), który miał być jedynym beneficjentem manipulacji giełdowej.
Bohaterowie znajdują się między młotem a kowadłem. Kłopoty oznaczają produkcję kolejnych kłamstw, pogłębiającą się frustrację, piętrzenie kolejnych problemów, kolejnych kompromisów z własnym sumieniem przy jednoczesnym braku zgody na ujawnienie się i zgłoszenie po pomoc do zwierzchników. Nie mogą sobie pozwolić ani na zdemaskowanie ze strony kolegów i utratę pieniędzy zdobytych ogromnym kosztem oraz muszą walczyć o życie, bowiem "Boss" zamierza odzyskać to, co w swoim odczuciu, ktoś mu ukradł. Mimo sprzeniewierzenia się zasadom, zachowują resztki przyzwoitości, starając się uporządkować bałagan, jaki narobili w pogoni za zyskiem. Niestety, uratowanie przed zabójstwem managera firmy brokerskiej, mającego zostać zgładzonym z rozkazu "Bossa", powoduje zdemaskowanie i pieczętuje los Johnny'ego, Gene'a i Maxa, prowadząc do tragedii.
Twórców filmu należy pochwalić na świeże spojrzenie na gatunek
thrillera, udaną, wciągającą fabułę, ukazanie inwigilacji i jej
następstw jako swoistą grę w kotka i myszkę pomiędzy zainteresowanymi
stronami, prowadzącymi do bardzo daleko idących następstw, jeśli nadzór
wymknie się spod kontroli. Wielkim atutem filmu jest niewątpliwie obsada.
Główne role przypadły aktorom cieszącym się wielkim powodzeniem i
statusem gwiazd, które trudno zebrać w jednym miejscu. Makowi i
Chongowi, przy udziale producenta Dereka Yee, ta sztuka się udała, co
"Overheard" wyszło tylko na dobre. A współpraca Laua, Koo i Wu przyniosła
oszałamiające efekty - jest między nimi chemia, nic przyjaźni, nie ma
ani grama rywalizacji o palmę pierwszeństwa, o to kto jest gwiazdą numer
1. Ich występ dopracowany został w najmniejszym detalu, wątpliwe by
inni aktorzy obsadzeni w tych rolach, potrafili stworzyć tak
przekonujące, tak bardzo bliskie rzeczywistemu życiu kreacje.
Ponieważ "Overheard", mimo swoje moralnej dwuznaczności, przeszedł przez gęste sito cenzury komunistycznych Chin i został dopuszczony do wyświetlania w kinach, warunkiem koniecznym było ukaranie głównego ciemnego charakteru. Ale, prawdę mówiąc, każda z postaci została poddana karze. Najgorszy jej rodzaj stał się udziałem trójki policjantów. Stąd wypływa nauka, może nieco cyniczna, że nie powinno bawić się w bohaterów, kiedy dokonuje się przestępstwa. To się w gruncie rzeczy nie bardzo opłaca.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz