wtorek, 9 lipca 2013

Historia i twórcy włoskiego kina grozy 1942 - 2000 - zarys. Antonio Tentori



Mimo,iż jest wiele podobieństw między amerykańskim a brytyjskim kinem grozy, zaczynających się choćby w literaturze (twórczość E.A. Poego - by wymienić jedno ze źródeł), fantastyczne kino włoskie skupia się bardziej na transgresji i okrucieństwie. Mimo iż horror włoski jest pełen wampirów, wilkołaków, duchów, szaleńczych doktorów, zombie, czy demonów, najczęściej to kobieta jest jego najokrutniejszą postacią – jako duch przybyły w zemście, obłąkana wiedźma, spragniona krwi wampirzyca, czy zimnokrwista morderczyni.
Identyfikacja kobiety ze złem pozwala na wprowadzanie erotyki, która jest jednocześnie chorobliwa, jak i makabryczna, gdy obrazuje najbardziej ekstremalne seksualne wyobrażenia: sadomasochizm, lesbijski seks, podglądactwo. Riccardo Freda, twórca włoskiego gotyku w kinie, często nawiązywał w swoich filmach do nekrofilii (w The Horrible Dr. Hitchcock).

Włoski horror narodził się w 1957 wraz z premierą filmu Fredy, The Devil's Commandment (I Vampiri), choć wcześniejszy obraz z 1942 r. w reżyserii Mario Soldatiego Malombra, oparty na opowiadaniu Antonio Fogazzaro, miał dziwaczną, gotycką atmosferę: to historia o duchach, morderstwach i szaleństwie dziejąca się w willi nad jeziorem Como. I choć Freda, Bava, czy Margheriti to niekwestionowani królowie włoskiego gotyku, jest wielu innych reżyserów, którzy nakręcili w tym okresie filmy grozy. Renato Polselli stworzył The Vampire and the Ballerina (1959) oraz The Vampire of the Opera (1961), później wracając do gatunku dziełami The Reincarnation of Isabel (1971) i Delirium (1972). The Vampire and the Ballerina wywraca do góry nogami konwencje rządzące nieumarłymi – wampir jest sukkubem swej kochanki, a w zakończeniu oboje giną w promieniach słońca. Znowuż The Vampire of the Opera udanie miesza wątki z powieści Leroux Phantom of the Opera z mitami wampirycznymi. Obydwa filmy, co jest znakiem rozpoznawczym Polselliego są mieszanką makabrycznej erotyki z obłąkanym horrorem.



W 1961r. Piero Regnoli (scenarzysta The Devil's Commandment) wyreżyserował The Playgirls and the Vampire, z "włoskim Draculą" Walterem Brandi w podwójnej roli. Podobnie jak w The Vampire and the Ballerina, film opowiada o związku młodego bohatera, zdominowanego przez swego wampirzego przodka, z kobietą którą kocha. W końcu odnajduje on jednak siłę aby zwalczyć potwora. Jedyny obraz grozy w filmografii Regnoliego to synteza podstawowych składników horroru, dziejąca się w gotyckim zamku.
Kolejnym reżyserem jest Roberto Mauri, z filmem Slaughter of the Vampires (1962) z Walterem Brandi w roli głównej. Mauri wprowadza dużo napięcia erotycznego, którym przepełniony jest cały obraz.



Jednym z niekwestionowanych arcydzieł włoskiego horroru jest Mill of the Stone Woman (1960) w reżyserii Giorgio Ferroniego, który później nakręci kolejne arcydzieło, Night of the Devils (1972), remake jednego z epizodów Black Sunday Bavy, Wurdulaka.  
Mill of the Stone Woman dzieje się w starym młynie, jest mocno naznaczony romantyzmem: piękna główna bohaterka jest nieumarłą, utrzymywaną przy życiu przez ojca i szalonego doktora dzięki transfuzjom krwi: ofiarami są młode dziewczęta, które następnie są przemieniane w posągi dekorujące wnętrze młyna. Finałowa scena, w której wewnątrz płonącego młyna statuy poruszają się mechanicznie w rytm makabrycznej melodii jest niepowtarzalna.



W Black Sunday z 1960 roku Mario Bava wymieszał elementy czarownictwa oraz wampiryzmu z fascynującym efektem, w podobny ton uderzył Camillo Mastrocinque reżyserując kilka horrorów, w których centralną postacią jest wampirzyca-wiedźma, wypełnionych oniryczną atmosferą oraz elementami lesbijskimi: Crypt of Horror(1963), oraz An Angel for Satan (1966) z Barbarą Steele w roli głównej. Filmy te są bardzo podobne do siebie, żonglując motywami reinkarnacji, tajemniczych śmierci i straszliwych klątw; choć nie osiągają poziomu dzieł Bavy, są bardzo efektownie i kunsztownie wykonane.
Kolejni reżyserzy próbujący swych sił w kinie grozy to Mario Caiano – którego Night of the Doomed (1965) jest podsumowaniem całego włoskiego horroru gotyckiego, oraz Massimo Pupillo, autor kultowego tryptyku : Bloody Pit of Horror (1965), Lady Morgan's Revenge (1965), oraz Bloody Creatures from the Grave (1966). Nie możemy także zapomnieć o Paolo Heuschu (Werewolf in a Girls' Dormitory, 1961), specjaliście od filmów telewizyjnych Antonie Giulio Majano (którego Atom Age Vampire, 1961, to specyficzny film o wilkołakach) czy Albercie De Martino, który zadebiutował The Blancheville Monster (1963), później kręcąc kilka interesujących rip-offów The Exorcist.

Elementy erotyczne, zawsze mniej lub bardziej obecne we włoskim kinie grozy, stały się jego podstawą w latach 70-tych. Dobrym przykładem jest tutaj The Devil's Wedding Night (1973), w reżyserii Luigiego Batzelli: Rosalba Neri gra czarującą wampirzą królową przypominającą niesławną Elżbietę Bathory. Batzella nakręcił także Nude for Satan (1974), inne tytuły ukazujące mieszanką horroru i erotyki to filmy Polselliego, oraz Night of the Damned (1971) w reżyserii Filippo Waltera Rattiego.
Temat szalonego naukowca eksplorował Sergio Garrone w kilku filmach z Klausem Kinskim: La mano che nutre la morte i Le amanti del mostro, obydwa z 1974r. Jest także wiele przykładów horrorów flirtujących z satanizmem, powstałych nawet przed sukcesem The Exorcist: najlepsze z nich to Short Night of the Glass Dolls (1973) Aldo Lado oraz Perfume of the Lady in Black (1973) Francesco Barilliego, obydwa przepełnione oniryczną, surrealistyczną atmosferą zmierzające do koszmarnych, tragicznych zakończeń. Najlepszymi przykładami naśladowań filmu Friedkina są Antichrist (1974) i Rain of Fire (1977) Alberto De Martino, The Cursed Medalion (1975) Massimo Dallamano i Venetian Black (1977) Ugo Liberatore.
Inne przykłady kina satanicznego to: Beyond the Door (1974) Sonii Molteni i Roberto D'Ettore Piazzolliego, Obsessed (1974) Mario Gariazzo, Deborah (1974) Marcello Andrei, Evil Eye (1975) Mario Siciliano, The Exorcist (1975) Angelo Pannaccio, Stridulum (1978) Giulio Paradisi, Ring of Darkness (1978) Pier Carpiego.
Powstały także hybrydy horroru i kina erotycznego: Malabimba (1979) Andrea Bianchi, oraz Satan's Baby Doll (1982) Mario Bianchi.



Kolejnym ważnym podgatunkiem włoskiego kina grozy stał się zombiehorror, zapoczątkowany przez Lucio Fulciego. Po sukcesie Zombie (1979), jego ścieżką podążyli: Andrea Bianchi – Burial Ground (1980), Marino Girolami – Zombie Holocaust (1980), Bruno Mattei – Virus/Hell of the Living Dead (1980). Mattei wyreżyserował także The Other Hell (1980), natomiast Mario Landi po krwawym Gore in Venice (1978) zaprezentował brutalny spektakl Patrick Lives Again (1980). We wczesnych latach 80-tych Tonino Ricci nakręcił Panic (1980), a De Martino Alien Killer (1985).
Lata 80-te to już domena splatterów – filmy stały się coraz bardziej ekstremalne, dzięki mistrzom efektów specjalnych i makijażu – Gianetto De Rossiemu, Maurizio Traniemu, Rosario Prestopino, Franco Casagniemu, braciom Paoloccii, w końcu doskonałemu Sergio Stivalettiemu.
Jednym z najaktywniejszych reżyserów tego okresu jest Marcello Avallone, którego Specters (1986) zyskuje dzięki wspaniałym, magicznym, rzymskim dekoracjom oraz potworowi rodem z Lovecrafta. Gianfragni Giagni debiutował klaustrofobicznym The Spider Labirynth (1987). Mniej interesujące okazały się wariacje na tematy opętania/czarownictwa: Evil Clutch (1988) Andrea Marforiego, Rage (1988) Vittorio Rambaldiego (syna Carlo) czy Witch (1988) Alessandro Capone.
Warte wspomnienia są także: Rat Man (1987) Giuliano Carnimeo, Blood Delirium (1988) Sergio Bergonzelliego, Monster Dog (1985) Claudio Fragasso. Aristide Massaccesi wyprodukował kilka horrorów, najlepszy z jego filmów tego okresu to ultra-brutalny zombiehorror After Death (1989). Marcello Avallone w Maya (1988) połączył egzotyczne lokacje z elementami prozy Castanedy przyozdabiając je klasyczną grozą.



Ruggero Deodato, twórca Cannibal Holocaust (1980), nakręcił kilka thrillerów z elementami horroru: Body Count (1986), Off Balance (1987), Washing Machine (1993); bliżej typowego horroru plasuje się Dial:Help (1989). Sergio Martini nakręcił fantasy American Rickshaw (1989), Luigi Cozzi natomiast Alien Contamination (1979), Paganini Horror (1988), i De Profundis-The Black Cat (1990), opierające się na elementach filmowej grozy, choć bliżej im do science fiction.



Lata 90-te to upadek włoskiego horroru, poza kilkoma filmami produkowanymi i reżyserowanymi przez Argento, Fulciego, Avatiego i Lamberto Bavę niewielu reżyserów dołączyło do grona filmowych twórców grozy.  Było też kilka interesujących debiutów: Il gioco delle ombre (1991) Stefano Gabriniego, zbiór krótkich filmików De Generazione (1994), stworzonych między innymi przez: Asię Argento, Alexa Infascelliego, Giorgio Bellocchio, oraz inspirowany Lovecraftem Dark Waters (1994) w reżyserii Mariano Baino. Nawet Giuseppe Tornatore zbliżył się do gatunku kafkowską Una pura formalità (1995), w której zagrał Roman Polański i Gerard Depardieu. Ale najważniejszym filmem dekady pozostaje Wax Mask (1997), debiut Sergio Stivalettiego, wyprodukowany przez Argento, ze scenariuszem Fulciego, dający nowe życie klasycznemu horrorowi gotyckiemu, łącząc go z alchemią i cyberpunkiem.
Rok 2000 pokazał kilka różnych podejść do tematyki. Splatter Medley Gionata Zarantonello, komedio-horror Zora the Vampire braci Manetti, czy Teeth Gabriele Salvatore. W tym samym roku Asia Argento zadebiutowała egzystencjalnym Scarlet Diva, romantycznym, postmodernistycznym, pełnym mroku i wizyjności filmem z efektami f/x Stivalettiego.

Antonio Tentori - tłum. haku

7 komentarzy :

  1. Garśc tytułów do sprawdzenia. Dziwne, że przy latach 90 pominął Soaviego ( satanizm i zombie ) i Pupi Avatiego ( okultyzm ).
    Wydaje mi się, że ,, Night of the Devils'' Ferroniego nie jest remake'em ,,Wurdulaka'' Bavy, tylko po prostu kolejną ( uwspółcześnioną ) ekranizacją opowiadania Aleksego Tołstoja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się nad tym zastanawiałem, ale zapewne było to spowodowane tym, iż filmy Soaviego i Avatiego autor omówił w późniejszej części "Włoskiego Kina grozy" z którego zaczerpnąłem ten artykuł.
    Z powyższych filmów ze względu na oryginalność fabuły polecić mogę "Mayę", "Dark Waters" (kiedyś tutaj recenzowany), bardzo klimatyczny "Wax Mask", najlepszy film Cozziego "Alien Contamination", czy "The Spider Labyrinth" (nawiązujący do opowiadania Ewersa 'Pająk'). W niedalekiej przyszłości zajmę się omówieniem większości z wymienionych filmów. Co do filmu Ferroniego zgadzam się, Włosi lubią nieco naciągać fakty ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ,,Dark Waters'' i ,, Spider Labyrinth'' znam i bardzo lubię, zwłaszcza ten pierwszy, który uważam za jedną z najlepszych ekranizacji Loviego, jak nie najlepszą w ogóle.
    Ale z tym ,,Pająkiem '' Ewersa, to chyba nie do końca, a propos ,,Spider Labyrinth'', tam była zupełnie inna story ; u Ewersa mamy takie kameralne studium stopniowej hipnozy, popychającej kolejnych delikwentów do samobójstwa.
    ,,Wax Mask'' idzie zatem na pierwszy ogień.
    I tam zdaje się, powinno byc ,, Giallo in Venezia'', nie Gore.
    I jeszcze jedno, w związku z ,, Vampire & Balerina'' - jeśli wampir to facet, powinien byc inkubem, nie sukkubem.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Spider Labirynth" powinienem za niedługo zrecenzować, jak dobrze pamiętam, kojarzył mi się z tym opowiadaniem, albo ktoś mnie tak nakierował. Przegladnę archiwum, obejrzę, opiszę :)
    Co do "Dark Waters" zgoda zupełna, jeden z moich ulubionych filmów grozy, o tak gęstym klimacie, jakiego próżno szukać gdziekolwiek.
    Warto poszukać tego wydania http://www.youtube.com/watch?v=S6Yi6J0JvB4 , jest po prostu znakomite.
    Co do "Giallo in Venice", film istnieje pod obydwoma tytułami, imdb podaje ten, jaki jest w tekscie, więc nie zmieniałem go.
    Przy "Wax Mask" zwróć uwagę na muzykę - jest obłędna.

    OdpowiedzUsuń
  5. ,Spider...'', to była akcja z odkrywaniem jakiejś tajemnicy, wiedżma się pojawiała i walczyła z bohaterem wręcz, a im bliżej finału, to Lovecraftem waliło na odległośc... też nie zaszkodziłoby przypomniec.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zerknę wieczorem do notatnika, ponad rok temu film był u mnie na tapecie, zobaczę na czym wtedy się oko zatrzymywało...

    OdpowiedzUsuń
  7. "Specters" Avalloniego to niestety strata czasu. Tym razem bez scenariusza film nie ruszył. Bronią go tylko niezłe sceny z podziemi, oraz syntezatorowy, momentami chóralny soundtrack. Fabuła nie istnieje, Pleasence wygląda jak naćpany, reszta aktorów to chyba naturszczycy. Przy "Mai" tegoż reżysera wygląda jak praca semestralna.

    OdpowiedzUsuń