środa, 20 marca 2013

Włoskie kino kanibalistyczne


WŁOSKIE KINO KANIBALISTYCZNE



  • WSTĘP

Kino kanibalistyczne to wymyślony we Włoszech podgatunek nurtu exploitation, odznaczający się realizmem scen przemocy wobec ludzi i zwierząt, ukazywaniem prymitywizmu plemion kanibali, ale też ich obyczajów, rytuałów i życia codziennego. Największą popularność uzyskał na przełomie lat 70/80. Filmy te cechuje połączenie kina przygodowego z najbardziej krwawą odmianą horroru - gore, częste ukazywanie nagości obydwu płci, oraz, niestety sceny prawdziwych morderstw dokonywanych na zwierzętach, za które reżyserzy odpowiadali później na procesach sądowych. Najbardziej znanymi twórcami byli Ruggero Deodato oraz Umberto Lenzi. Poniższy tekst jest próbą przedstawienia najważniejszych filmów gatunku, które opisane zostaną chronologicznie, od wspaniałych prekursorów gatunku aż do niechlubnych epigonów.



  • POCZĄTKI
Wszystko zaczęło się w 1972 roku, gdy uznany włoski reżyser Umberto Lenzi postanowił nakręcić Deep River Savages (a.k.a. A Man From Deep River), film przygodowy dziejący się wśród plemion kanibali, mocno zainspirowany "Człowiekiem zwanym Koniem" Elliotta Silversteina z Richardem Harrisem w roli głównej. Pomysł wziął się też z zainteresowania ówczesną formułą filmów zwanych "mondo" (od włoskiego il mondo - świat), które w formie pseudo-dokumentalnej prezentowały barbarzyńskie zwyczaje plemion, przełamując tabu związane ze śmiercią, seksem, czy zabijaniem zwierząt. Najsłynniejsze z nich, dwie części cyklu Mondo Cane bardzo mocno zainspirowały także późniejszych twórców kina kanibalistycznego, będąc niejako jego protoplastą.


Fabuła Deep River Savages opowiada losy fotografa Johna Bradleya (Ivan Rassimov), który, w trakcie fotoreportażu na temat Tajlandii, zabija we własnej obronie człowieka podczas walki bokserskiej. Niedługo później wyrusza w dzikie ostępy kraju, z jednej strony uciekając przed osądzeniem za zbrodnię, z drugiej celem stworzenia unikalnych fotografii niezbadanej fauny i flory. Podczas podróży łodzią zostaje schwytany przez dzikie plemię, które początkowo wobec niego nieufne, z czasem asymiluje go do siebie. Na dodatek zakochuje się ze wzajemnością w pięknej córce wodza, Marayi (Me Me Lai), która wybiera go na swojego męża, oraz ojca ich dziecka. Idylla nie trwa jednak długo, gdyż niedalekie tereny zamieszkuje wrogie plemię kanibali, którzy atakują wioskę. Po narodzinach dziecka, John musi zadecydować, czy zostać z plemieniem, czy wrócić do cywilizacji.

Obraz może zaskoczyć kinomanów szukających dużego natężenia krwawych efektów, czy graficznych scen gore. Nawet, jeżeli są ukazane, nie dzieje się to przez przypadek, każda scena jest w filmie  usprawiedliwiona, co, mając na uwadze późniejsze dzieła gatunku, jest chlubnym wyjątkiem. Deep River Savages to tak naprawdę w dużej mierze film przygodowy, z kilkoma "mocniejszymi" momentami. Reżyser skupia się na ukazaniu serii pięknych dla oka plenerów tajskiej dżungli, nie unikając jednak ukazania jej złej strony. Plusem obrazu jest ukazanie obrzędów tajskich plemion, ich pracy i życia codziennego. Film ogląda się dość dobrze, z głównym bohaterem łatwo się utożsamić, jego wybory są wyborami normalnego, przerażonego człowieka, który staje oko w oko z nieznanym. Druga część filmu to już klasyczne love-story, z dramatycznym zakończeniem. Po latach, Deep River Savages uznane zostały za prolog do późniejszych o kilka lat filmów kanibalistycznych.

  • KRWAWY ROZWÓJ
Od filmu Lenziego musiało minąć aż 5 lat, zanim powrócono do kina kanibalistycznego. Dokonał tego w 1977 roku Ruggero Deodato, najbardziej znany twórca obrazów o ludożercach, filmem Last Cannibal World (a.k.a. Ultimo Mondo Cannibale, Jungle Holocaust). Początkowo miał to być sequel Deep River Savages w reżyserii Lenziego, lecz reżyser zażądał zbyt wysokiej stawki. Z pierwszego filmu zostali główni aktorzy, Ivan Rassimov, oraz Me Me Lai. Reżyserem został ostatecznie Deodato,twórca bardzo brutalnego polizziotteschi Live Like A Cop, Die Like A Man. Można powiedzieć, że ta decyzja spowodowała rozkwit brutalnej odmiany kina kanibalistycznego.


Napisy początkowe informują nas, iż fabuła oparta jest na prawdziwej historii, na co oczywiście należy przymknąć oko. Oto grupka antropologów przymusowo ląduje gdzieś na Filipinach, rozbijając samolot. Pięciu rozbitków próbuje odnaleźć wyjście z dżungli, która jest pełna nie tylko niebezpiecznych zwierząt, ale również śmiertelnych pułapek. Po kilkunastu minutach z ekipy zostają już tylko dwie osoby, Robert (Massimo Foschi), oraz Rolf (Ivan Rassimov), jednak po wypadku na łodzi obydwaj rozdzielają się. Robert trafia do plemienia kanibali i zostaje zamknięty w klatce. Jest on świadkiem przerażających praktyk ludożerczych,m.in. obdzierania żywcem ze skóry, czy brutalnego mordu i wypatroszenia krokodyla. . Robertowi udaje się uciec wraz z piękną tubylczynią, Pulan (Me Me Lai), po czym oboje spotykają Rolfa, razem starając się uwolnić od kanibali.

Deodato, bardzo sprawny rzemieślnik, nakręcił brutalne kino survivalowe, z wątkami kanibalistycznymi. Ujęcia fabularne przeplatane są scenami dokumentalnymi, ukazującymi życie dżungli. A jest to życie brutalne, odbywające się wg zasady "zabij by przeżyć". Brutalny mord na krokodylu, oraz krwawe sceny walk zwierząt odpychają wrażliwego widza, powodując obrzydzenie i wstręt. Wydaje się to celowym zabiegiem Deodato, który ukazuje obyczaje kanibali bez ogródek, jako prymitywnych ludzi jedzących surowe mięso świeżo zabitych zwierząt, gwałcących swe kobiety, nastawionych agresywnie do przybyszy. Nie ma tutaj miejsca na sielankowe widoki dżungli, miłosne uniesienia, rytuały plemienne, ukazane w filmie Lenziego. Dominuje krew, walka o przeżycie, walka o codzienną dawkę mięsa. Tak oto rozpoczyna się brutalny, włoski "mondo cannibale".
Film nakręcono znów we wspaniałych, egzotycznych lokacjach, tym razem w Malezji i na Filipinach. Pocięty przez cenzurę ukazał się w kilku różnych wersjach, w niektórych krajach debiutując dopiero po prawie 30 latach .

W tym samym, 1977 roku, w kinie kanibalistycznym zadebiutował również Joe D'Amato (Aristide Massaccesi), znany z wybuchowej mieszanki gatunkowej, mający do tej pory na koncie filmy właściwie każdego sortu. Jego film "Emmanuelle and the Last Cannibals" to mieszanka erotyki wraz z brutalnymi scenami gore, dziejącymi się w brazylijskiej dżungli ( którą, tym razem, udawały włoskie lokacje).



Pierwsze sceny filmu mają miejsce w szpitalu, w którym młoda kobieta atakuje pielęgniarkę, odgryzając jej pierś. Scenę obserwuje dziennikarka Emmanuelle (Laura Gemser), zaintrygowana atakiem postanawia głębiej zbadać jego podłoże.W tym celu wyjeżdża do amazońskiej dżungli, wraz z antropologiem, profesorem Markiem Lesterem (Gabriele Tinti, prywatnie mąż Laury Gemser), aby zbadać obyczaje miejscowych plemion kanibali.

Fabuła jest jedynie pretekstem do ukazania wielu erotycznych scen, oraz brutalnych obrzędów kanibali. "Czarna Emmanuelle", czyli muza reżysera, Laura Gemser, to kobieta wyzwolona (nie tylko seksualnie), nie bojąca się żadnych wyzwań, prawdziwa współczesna feministka. Film ogląda się nieźle, choć w montażu nie wszystko udało się dobrze "zlepić" Massaccesiemu. Towarzyszy nam  ciekawa, choć momentami nazbyt ckliwa muzyka Nico Fidenco, nadwornego kompozytora Joe D'Amato, jak i innych ówczesnych twórców eksploatacji. Główny motyw muzyczny, piosenka "Make Love on the Wing" zaśpiewana przez Ullę Linder to całkiem dobry utwór, pasujący do miłosnych uniesień Czarnej Emmanuelle.





Sceny gore są wykonane dobrze, reżyser oferuje nam ich pełen katalog : obcinanie penisa, kobiecego sutka, dekapitacja, czy przecięcie człowieka na pół. W tym wypadku D'Amato wyraźnie opowiada się po stronie brutalnej wizji kanibalizmu, jako morderczego działania tubylców, niezdolnych do pokojowego nastawienia wobec przybyszów, chcących poznać ich obyczaje. Kolejny raz film został mocno ocenzurowany w wielu krajach.

Po Lenzim, Deodato i D'Amato, jeszcze jeden włoski reżyser zapragnął spróbować swych sił w gatunku, a był nim, znany z wspaniałych gialli - All the Colours of the Dark, The Case of the Scorpion's Tale, czy Torso, Sergio Martino. Miał do wyboru dwie drogi - albo brutalną, odpychającą swą formą, w stylu filmu Deodato, albo nieco lżejszą, utrzymaną w konwencji kina przygodowo-erotycznego w stylu Deep River Savages Lenziego. Martino zebrał świetny skład aktorski i wywiózł wszystkich w odmęty cejlońskiej dżungli, która miała oddawać klimat Papui Nowej Gwinei.



Historia opowiedziana w Mountain of the Cannibal God (a.k.a. Slave of the Cannibal God) przedstawia wyprawę Susan Stevenson (Ursula Andress) w poszukiwaniu  męża, znanego antropologa, w głąb nowogwinejskiej dżungli. Wraz z nią wyrusza jej brat Artur (Antonio Marsina) i profesor Foster (Stacy Keach). Wyprawę prowadzą doświadczeni tubylcy, kierując się w kierunku świętej góry, Ra Ra Me, gdzie jak sądzą, mógł zaginąć mąż Susan. Na swej drodze spotykają Manolo (Claudio Cassinelli), z którym trafiają do misji ojca Mosesa (Franco Fantasia). Gdy jednak okazuje się, iż każda z postaci ma do załatwienia swoje prywatne sprawy w dżungli, a odnalezienie antropologa jest tylko przykrywką, sprawy zaczynają się komplikować.

Film Martino jest ciekawym uzupełnieniem gatunku, wprowadzając postaci kanibali w wywołujących strach, rytualnych maskach, oraz ukazując postać profesora Fostera - człowieka opętanego myślą o wybiciu w pień wszystkich kanibali, za wyrządzone mu w przeszłości krzywdy. Zemsta jest jego jedynym celem, staje się niewolnikiem tej idei, za co zapłaci straszliwą karę. Po raz kolejny oglądamy ciekawie ukazane obrzędy ludożerców, oraz niestety kolejne śmierci zwierząt (tym razem pod nóż idzie jaszczurka). Finałowe sceny obrzędów na górze kanibali mogą co niektórych przyprawić o obrzydzenie, zaś fanów Ursuli Andress, pierwszej "dziewczyny Bonda", o miłą "gęsią skórkę".

  •  HOLOKAUST KANIBALI

Powyższe obrazy były wstępem do międzynarodowej kariery kolejnego dzieła Ruggero Deodato, ultra-krwawego Cannibal Holocaust, z 1980 roku. Już sam tytuł wskazywał, iż będziemy mieli do czynienia z wyjątkowo okrutnym filmem. Po premierze, obraz natychmiast został zakazany w wielu krajach, w tym we Włoszech, z powodu obrzydliwych scen morderstw na zwierzętach, oraz ludziach. Reżyser został sprowadzony przed sąd, gdzie musiał dokładnie wytłumaczyć się z krwawych scen. O ile wytłumaczone zostały tricki ukazujące morderstwa na ludziach (plotka głosi że Deodato poprosił aktorów, aby po premierze filmu na jakiś czas zrezygnowali z życia publicznego celem stworzenia pozorów zaginięcia), o tyle mordowanie zwierząt na planie przysporzyło reżyserowi, jak i samemu filmowi wielu przeciwników. Z drugiej strony to ten obraz wywołał wielki rozgłos, prowokując innych włoskich reżyserów do tworzenia wszelakich odmian kina kanibalistycznego. I choć morderstwa przypominają sceny znane już z wcześniej omówionych filmów nurtu, Cannibal Holocaust różni się od ich swoim nihilistycznym przekazem. W porównaniu z poprzednimi filmami gatunku, obraz Deodato nie ma walorów kina przygodowego. To brutalnie ukazany obraz zezwierzęcenia ludzi, którzy wcale nie są lepsi od kanibali w swym postępowaniu; cywilizacji, która zatraciła swą moralność, kierując się najniższymi instynktami. "Zastanawiam się kto tak naprawdę jest kanibalem...?" - pyta w ostatniej scenie filmu profesor Monroe. Odpowiedzieć na pytanie będziemy musieli dać sami.



W wypadku Cannibal Holocaust bardzo ciekawym zabiegiem okazał się twist fabularny reżysera - oto oglądamy wyprawę w głąb dżungli mającą na celu odnalezienie poprzedniej ekspedycji; jedyne co znajdują naukowcy, to kamera z nagranym materiałem. Profesor Monroe (Robert Kerman) zaczyna oglądać ostatnie nagranie zaginionej ekspedycji. To co zobaczy, przejdzie jego (i nas, jako widza) najśmielsze oczekiwania.

Pierwsza część filmu to wyprawa profesora w dżunglę Amazonki, podczas której jest on świadkiem krwawych rytuałów kanibali, gwałtów, obdzierania ze skóry, aż do dotarcia do wioski kanibali, których zaufanie udaje mu się uzyskać dzięki pomocy przewodnika. W wiosce odnalezione zostają resztki ciał poprzedniej ekspedycji, oraz film przez nich nakręcony. Profesor Monroe zabiera materiał do kraju celem dalszych badań.
Druga część dzieje się już w Nowym Jorku, w studio telewizyjnym, gdzie oglądamy znaleziony film wraz z szefami stacji, która chce go wyemitować w cyklu dokumentalnym. Okazuje się jednak, iż dokument zawiera szereg brutalnych scen, prowokowanych przez amerykańskich dokumentalistów, w szczególności Alana Yatesa (Carl Gabriel Yorke). Ich brutalność i okrucieństwo wobec tubylców zostaje wkrótce krwawo pomszczone.

Co uderza w filmie Deodato, to, przede wszystkim podejście białego człowieka do dżungli i jej mieszkańców. Cywilizacja ukazana jest jako siedlisko wszelakiej maści ludzi gotowych dla sukcesu zrobić wszystko; wyprawa w głąb dżungli celem nakręcenia dokumentu o obyczajach plemion tam żyjących, jest tylko przygrywką do odkrycia ich prawdziwych wynaturzeń. Na swej drodze zostawiają krwawy ślad, mordując zwierzęta, paląc wioskę, gwałcąc kobiety, wierząc że nie spotka ich za to żadna kara. Jednak natura ma swoje prawa; jej wysłannikiem stają się kanibale - ludzie  drzew. Mordując całą ekipę w brutalny sposób dokonują krwawej zemsty za krzywdy uczynione przez białego człowieka. Całości dzieła dopełnia znakomita muzyka Riza Ortolaniego, momentami delikatna, melodyjna, momentami bucząca, chaotyczna, dopełniająca obrazu grozy, jakiej doświadczamy w filmie.




Druga część obrazu, wystylizowana na dokument, jest wstrząsającym zapisem ludzkiego okrucieństwa, pogoni za sensacją, zatracenia się w obłędzie. Reżyser sugeruje widzowi szeregiem brutalnych, naturalistycznych scen, że zło nie kryje się w dżungli, lecz w człowieku, który wyzwolony spod wszelkiego prawa i moralności ukazuje swoją prawdziwą twarz - okrutnego mordercy, zabijającego dla własnej rozkoszy, oraz perwersyjnej satysfakcji, wszystko, co napotka na swej drodze. Parafrazując słynny cytat z Sartre'a - "Piekło to My", dajcie nam tylko okazję to pokazać. Szokujące przesłanie filmu, w dzisiejszych czasach egzekucji puszczanych w Internecie, czy dziennikarzy, dla których nie ma granic między ukazaniem wojny, śmierci i morderstw na żywo, w "najlepszym czasie", jest zatrważająco aktualne.

Po premierze filmu, późniejszych procesach , i ogólnej atmosferze skandalu jaka mu towarzyszyła, rozpoczął się boom na kino kanibalistyczne.Trzeba jednak przyznać, że paradoksalnie, Cannibal Holocaust , wraz z wcześniejszymi obrazami wyczerpał potencjał gatunku; każdy następny film był już tylko próbą naśladownictwa, lepszą bądź gorszą. Można było ukazać coraz lepsze efekty, wymyślniejsze zbrodnie, jeszcze większe spaczenie moralne bohaterów. Gatunek został jednak wyczerpany.
Po latach, w 1999 roku światowy sukces osiągnął The Blair Witch Project, film będący właściwie fabularną kalką dzieła Włocha.

  • 1980-1988 ROZKWIT I UPADEK

W samym tylko 1980 roku powstało prawie 10 filmów dotyczących tematu kanibali. Pośród nich, prócz Cannibal Holocaust wyróżniał się Eaten Alive Umberto Lenziego, reżyserska próba powrotu do gatunku, nakręcona pod wpływem popularności dzieła Deodato. Fabuła mówi o poszukiwaniach Diany Morris (Paola Senatore) , na które decyduje się jej siostra Sheila (Janet Agren), po tym jak po jej zaginięciu ogląda film ukazujący rytuały kanibali z Dianą w roli głównej. W poszukiwaniach towarzyszy jej wynajęty były żołnierz Mark Butler (Roger Kerman). Sheila wraz z Markiem odkrywają, iż jej siostra przebywa wraz z liderem fanatycznej sekty, Jonasem Melvynem (przekonywujący Ivan Rassimov), oraz innymi sympatykami głęboko w nowogwinejskiej dżungli, pośród plemion kanibali.



Kolejny raz mamy do czynienia z mordowaniem zwierząt , krwawymi obrzędami ludożerców, i innymi, dobrze znanymi scenami z poprzednich filmów o kanibalach. Film traci nieco napięcia w środkowej części, gdy jesteśmy świadkami wydarzeń dziejących się we wiosce, którą rządzi sekta Jonasa Melvyna, przypominająca prawdziwą sektę Świątynia Ludu, dowodzoną przez charyzmatycznego Jima Jonesa, który doprowadził  do śmierci ponad 900 członków w trakcie tzw. "białej nocy", w listopadzie 1978 roku. Podobnie dzieje się z członkami filmowej sekty, którzy dla swego lidera są gotowi na wszystko.
Film nie zaciekawia jak jego poprzednicy, na dodatek niektóre sceny są żywcem skopiowane z poprzednich kanibalistycznych obrazów, co niestety działa na jego niekorzyść. 

Następnym filmem o którym chciałbym wspomnieć w kontekście ważnych dzieł gatunku jest Cannibal Ferox (a.k.a. Let Them Die Slowly) , również nakręcony przez Lenziego w 1981 roku,  niedługo po Eaten Alive.  Fabuła jest znów pretekstowa, opowiadając o młodych studentach, którzy wyruszają w dżunglę amazońską, tym razem w  celu udowodnienia, że kanibalizm nie istnieje, a jest tylko wymysłem ludzi. Po drodze dołączają do nich dwaj narkotykowi dilerzy, Mike (Giovanni Lombardo Radice), oraz Joe (Walter Lucchini), którzy wykorzystują tubylców w niecnym procederze handlu narkotykami. Mike zabija jednego z tubylców, reszta pragnie krwawej zemsty...
W Cannibal Ferox Lenzi użył tej samej muzyki Fabio Frizziego, jaką ozdobił Eaten Alive, sam film także jest powtórką z już znanych motywów. Nie rodzi właściwie żadnej refleksji, będąc słabo odegranym kolejnym filmem gatunku, który można polecić jedynie koneserom. Mimo to cieszył się dosyć dużą popularnością wśród widzów.

Z późniejszych filmów warto wspomnieć o :
  • Cut & Run (Inferno in diretta) Ruggero Deodato, który jest mieszanką kina sensacyjno - przygodowego z kilkoma motywami kanibalistycznymi, 
  • Massacre in a Dinosaur Valley Michele Massimo Tarantiniego, całkiem ciekawym obrazie przygodowym, właściwie bez efektów gore, za to sprawnie zrealizowanym , z 1985 roku, 
  • Cannibal Holocaust 2: Catherine Miles Story Mario Gariazzo, również z 1985, opowieści o losach porwanej przez plemię kanibali młodej dziewczyny, opowiadanej przez nią samą podczas procesu sądowego,
  • oraz będącym łabędzim śpiewem Natura Contro (a.k.a. Green Inferno) Antonio Climatiego, (operatora całej rzeszy filmów mondo) z 1988 roku.
W 1988 roku gatunek znalazł się na wymarciu, nigdy już nie wracając do czasów swej świetności z początku lat 80-tych.  Nieudanym i niepotrzebnym okazał się powrót kina kanibalistycznego w wykonaniu Bruna Mattei w 2003 roku; jego dwa filmy Cannibal World (a.k.a. Mondo Cannibale), oraz Cannibal Ferox 3: Land of Death, będące z założenia rodzajem hołdu dla gatunku, są nieoglądalnymi podróbkami stylu Deodato, nie wnoszącymi nic do gatunku. Radzę omijać z daleka.

  • PODSUMOWANIE
Podsumowując, gatunek włoskiego kina kanibalistycznego w przeciągu 10 lat wydał na świat około 20 filmów, jakościowo bardzo różnych, od bardzo nihilistycznych, mrocznych obrazów, do nie unikających rozlewu krwi przygodówek, w których kanibale pełnili rolę ciekawostki, "magnesu" przyciągającego widzów do kin.
Najwartościowsze pozostają do dziś te, które pod przykrywką "opowieści o kanibalach" starały się przemycić przekazy i treści dotyczące istoty człowieczeństwa. Celował w tym szczególnie Deodato, podczas gdy dla pozostałych reżyserów filmy te były jedynie rozrywką, nie przemycającą głębszych idei. Największym minusem i ogromnym nadużyciem tego gatunku okazało się mordowanie zwierząt i uwiecznianie tego w filmach, co powodowało za każdym razem ocenzurowanie obrazu, pozostawiając znaki zapytania do celowości owych scen. Plusem zaś, prócz ukazania ciekawych obrzędów plemion, okazały się również wspaniałe krajobrazy, rozległe widoki dżungli, które zapadając w pamięć, niejako były przeciwieństwem do krwawych rytuałów kanibali.
Prócz filmów stricte należących do gatunku, Włosi nakręcili także kilka hybryd, mieszających kino kanibalistyczne z obrazami o zombie, wśród których należy wspomnieć o wspaniałym, napędzanym rytmem bębnów horrorze Marino Girolamiego Zombie Holocaust (o którym będzie można przeczytać w osobnej recenzji), czy choćby o słynnym Antropophagusie Joe D'Amato opowiadającym o kanibalu mordującym turystów na urokliwej greckiej wysepce. W gatunku cannibal movies próbowały także radzić sobie inne nacje (m.in. Japończycy, Filipińczycy, czy w późniejszych latach Amerykanie), z których ci ostatni wyszli obronną ręką, uciekając w parodię gatunku filmami Cannibal! The Musical, czy Isle of the Damned. Niemniej, poza tytułami filmy te niewiele miały wspólnego z ich włoskimi poprzednikami.

 haku





P.S. Poniżej spis najbardziej znanych włoskich filmów kanibalistycznych z zaznaczeniem najważniejszych dla gatunku :

  • Deep River Savages (a.k.a. Man From Deep River) (1972) - Umberto Lenzi
  •  Emanuelle and the Last Cannibals (1977)  Joe D'Amato
  •  Last Cannibal World(a.k.a. Jungle Holocaust ,Ultimo Mondo Cannibale) (1978) -  Ruggero Deodato
  •  Mountain of the Cannibal God (1978) - Sergio Martino
  • Papaya dei Caraibi (1978)- Joe D'Amato
  • Cannibal Holocaust (1980) - Ruggero Deodato
  •  Eaten Alive (1980) - Umberto Lenzi 
  •  Mondo Cannibale (a.k.a. White Cannibal Queen) (1980) - Jesus Franco
  •  Devil Hunter (a.k.a. Sexo Canibal) (1980) - Jesus Franco 
  • Cannibal Ferox (1981) (a.k.a. Let Them Die Slowly)- Umberto Lenzi 
  • Cannibal Terror (1981) - Alain Deruelle   
  • Cannibal Holocaust 2: Catherine Miles Story (a.k.a. Amazonia) (1985) - Mario Gariazzo 
  •  Cannibal Ferox 2 (a.k.a. Massacre in Dinosaur Valley) (1985) - Michele Massimo Tarantini
  •  Cut & Run (1985) - Ruggero Deodato
  • Natura contro (a.k.a. Green Inferno, Cannibal Holocaust 2) (1988) - Antonio Climati
  •  Cannibal World (a.k.a. Mondo Cannibale) (2003) - Bruno Mattei
  •  Cannibal Ferox 3: Land of Death (2003) - Bruno Mattei 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz