sobota, 2 marca 2013

Peter Yates - Robbery

Robbery   
 
 
 
  
W 1967 roku Peter Yates nakręcił "Robbery", film , który umożliwił mu kontynuowanie kariery w Hollywood, gdzie zadebiutował, kultowym obecnie, "Bullittem". Pewne rozwiązania zawarte w "Robbery" zaadaptował zresztą w "Bullicie". Film ten jest na swój sposób cudownie staroświecki, nie zawiera ani scen nagości, ani wulgarnego słownictwa, a sceny przemocy, mimo, że to kryminał łączący w sobie cechy thrillera, ograniczone zostały do absolutnego minimum.Jest tak, mimo iż film nie powstał za żelazną kurtyną, gdzie panowała cenzura, lecz w państwie zachodniej Europy o dość liberalnym podejściu do spraw społecznych, kulturalnych bądź językowych. Konserwatyzm reżysera nie wpływa w żadnym razie ujemnie na film, który trzyma poziom, przykuwa uwagę i w żadnym razie nie można zarzucić mu banalności.


Fabuła nawiązuje do Wielkiego Skoku na pociąg, który miał miejsce w Londynie, w 1963 roku. Akcja podzielona została na trzy części - fazę przygotowań, następnie przebieg skoku oraz jego konsekwencje dla losów grupy przestępców biorących w nim udział. Zaczyna się od kradzieży diamentów i brawurowej ucieczki ulicami Londynu przed policjantami. Tak bardzo realistyczna sekwencja pościgu na terenie miasta była bodaj pierwszą tego typu w historii kina. Jej ulepszoną wersję, tym razem w scenerii San Francisco, można obejrzeć w filmie "Bullitt". Napad był jedynie przygrywką, swoistym pierwszym aktem, miał na celu pozyskanie pieniędzy na tytułową kradzież, gdzie łupem przestępców miało paść 3 mln funtów przewożonych koleją na trasie Glasgow-Londyn.



Yates, w stylu charakterystycznym dla filmów dokumentalnych, skupia się przede wszystkim na starannym przedstawieniu motywu przewodniego tj. napadu na pociąg. Nie stara się odciągnąć uwagi widza mnożąc i rozbudowując wątki poboczne, dlatego charakterystyka postaci jest minimalna, ledwie zarysowana. Niewiele wiadomo o członkach bandy, której przewodzi charyzmatyczny Peter "Mr. Big" Clifton - w tej roli Simon Baker. Gangsterom towarzyszy aura tajemniczości, niedomówienia, niemniej wystarcza to do zrozumienia ich motywacji. Zależy im wyłącznie na pieniądzach, tak więc aby osiągnąć swój nie cofną się przed niczym. To zaś sprawia, że stają się bardzo antypatyczni, nie wzbudzają sympatii widzów. Planują na chłodno, działają na chłodno, prawie jak roboty. Nie mają chwili zwątpienia - pełen automatyzm postępowania. Świadczy to o głębokim stopniu profesjonalizacji w fachu, albo o braku jakichkolwiek uczuć, albo o jednym i drugim naraz. W pozostałych rolach wystąpili m.in. James Booth, Barry Foster, Frank Finlay, George Sewell, William Marlowe oraz Joanna Pettet jako zaniedbywana, narzekająca żona Cliftona, która chcąc nie chcąc musiała pogodzić się z zawodem małżonka.

Oczywiście, przygotowania idą pełną parą, acz nie bez problemów. Jeden z przestępców zostaje rozpoznany jako kierowca w czasie ucieczki i  aresztowany, innego trzeba wyciągnąć z więzienia. Na tropie gangu Cliftona jest ich nemezis, Inspektor Langdon (James Booth). Stara się on rozwikłać sprawę napadu na konwój z diamentami, lecz dzięki informatorom wpada na trop większej sprawy, zresztą sami przestępcy nie są tu bez winy. Skok udaje się pomyślnie, ale ich zbytnia pewność siebie przy jednoczesnym braku zachowania należytej ostrożności prowadzi do błędów, które z kolei wykorzystuje prowadząca śledztwo policja. Szybko wpada na trop bandytów i ustala miejsce ich kryjówki. Zakończenie filmu, jak na tamten okres, nie jest sztampowe, a wręcz nowatorskie. Wprowadzone zostało pewne novum, które później uległo popularyzacji. Wcześniejsze produkcje tego gatunku kończyły się bezwzględnym triumfem sprawiedliwości, bowiem wszyscy przestępcy ginęli bądź skazywani byli na długie lata odsiadki, jeśli uniknęli stryczka.

Reżyserowi udało się znakomicie uchwycić portret Londynu swingujących lat 60-tych, oddać jego klimat, zaprezentować szereg lokacji w trakcie pościgu. Akcja przeniosła się nawet na stadion piłkarski, gdzie przestępcy w trakcie meczu omawiali szczegóły planu. W filmie wmontowano zdjęcia robione bezpośrednio na boisku. Oprócz scenografii atutem są kostiumy, które nadają wiarygodności i odzwierciedlają ówczesną modę. Osobną kategorią jest dobrze dobrane tło muzyczne, które stanowi wartość samą w sobie, głównie za sprawą Johnny'ego Keatinga. Reasumując mamy kolejny mały, zapomniany klejnot kina.

vindom

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz