czwartek, 21 listopada 2013

Giovanni Lombardo Radice - Preferuję Dostojewskiego od Fulciego.


Giovanni Lombardo Radice to nadzwyczajna postać w świecie włoskiej grozy. Ze względu na jego powtarzalne, skomasowane cierpienie, ukazywane w wielu horrorach, stał się kimś w rodzaju pariasa włoskiej grozy. Jego postacie zaprzeczają dominującym normom gatunku, w których to kobiety są zwykle poddawane torturom. Radice był torturowany w wielu obrazach, dzięki czemu został dobrze zapamiętany.



Daleki od neurotycznych postaci, jakie zwykle kreował, jest człowiekiem imponującej postury, całkowicie łysy, wygląda jak włoski Foucault ! Duże doświadczenie teatralne, zarówno aktorskie, jak i reżyserskie, jest widoczne w jego obyciu i postawie. Jego pokój jest wypełniony książkami oraz dziełami sztuki. Widać w nim duży humor, co stoi w opozycji do postaci jakie kreował na przestrzeni lat. To wyjaśnia dlaczego nie jest zadowolony z tego, że ludzie kojarzą go tylko przez pryzmat horrorów. Jednak, jako bardzo sympatyczna osoba, nie odrzuca tych obrazów, mimo iż nie pała do nich specjalnym zachwytem ...

Patricia MacCormack: Mówiłeś często w wywiadach, że nie lubisz horrorów, w których grałeś - dlaczego więc to robiłeś?
Giovanni Lombardo Radice: Oczywiście dla pieniędzy. To stało się przez przypadek. Będąc młodym człowiekiem, w wieku 24-25 lat, przeżywałem duże problemy finansowe, więc gdy zaoferowano mi pierwszą dużą rolę, nie przejmowałem się tematyką. Zgodziłem się bez wahania, choć House at the Edge of the Park to bardziej thriller niż horror, zresztą to nieważne, zagrałbym wtedy w każdym obrazie. Byłem szczęśliwy mogąc grać, dużo wtedy się nauczyłem. Czy byłby to musical, czy film obyczajowy, nie robiłoby mi to różnicy.

W jaki sposób teściowa Ruggero Deodato Cię odkryła?
Od niej zaczęło się wszystko. Ruggero był mężem Silvii  Dionisio [Pearla w Dracula Cerca Sangue Antonio Margheritiego], której matka była agentem. Pracowałem przy produkcji teatralnej na festiwalu w Spoleto, w niewielkim teatrze, który otworzył się na nowo, mierząc scenę celem sprawdzenia czy zmieszczą się dekoracje. Wśród kilkorga obecnych tam ludzi, była też ta kobieta, i jakimś cudem mnie wypatrzyła...

Podczas mierzenia sceny?
Tak, nie podczas grania, a podczas pracy technicznej. Stoję więc na scenie w dżinsach, krzycząc 8 metrów długości, 9 szerokości...

Więc po prostu spodobał się jej Twój wygląd?
Tak, we Włoszech aktorstwo nie było traktowane jako zawód. Wiedziała, ze jestem aktorem i zapytała mnie: "Grałeś kiedyś w jakimś filmie?" Odpowiedziałem : " Za pieniądze mogę chodzić na rękach z czerwonym nosem klauna".  Spodobała się jej moja twarz: wydatne kości policzkowe i błękitne oczy. Nie miałem wyglądu typowego Włocha, mówiłem dobrze po angielsku i miałem doświadczenie teatralne. Nie wydaje mi się, żeby poszukiwała kogoś specjalnie do horroru, po prostu wyszukiwała aktorów dla Deodato. Zaproponowała mnie do roli, w której był już obsadzony przez Ruggero Michele Soavi; reżyser zmienił zdanie i obsadził mnie.

To był początek Twojej znajomości z Michele Soavi?
Tak, zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi, mimo że dwa razy ukradłem biedakowi rolę. Wtedy jednak nie znaliśmy się jeszcze. Ukradłem rolę Ricky'ego w The House at the Edge of the Park  i Boba w Paura (City of the Living Dead), którego miał grać właśnie Michele; na szczęście bardziej interesował się reżyserią niż aktorstwem. Zagrał w Paura małą rólkę chłopaka dziewczyny wymiotującej własnymi trzewiami, będąc jednocześnie asystentem reżysera - choć nie opisanego na "liście płac". Aktorstwo było dla niego tylko rozrywką i sposobem wizualnego zaistnienia w filmach. Podczas pierwszego naszego spotkania na planie Paura, powiedział do mnie ze śmiechem: "Pieprz się, ukradłeś mi dwie role". Od tego czasu staliśmy się przyjaciółmi.



Jest ogólnie wiadome, że nie skupiasz się bardzo na tych rolach.
Muszę powiedzieć, że niespecjalnie lubię obrazy tego typu. Gdy ludzie pytają mnie czy House at the Edge of the Park był oparty na Last House on the Left Wesa Cravena, odpowiadam im że nie wiem, bo nigdy go nie oglądałem.

Czy oglądasz filmy, w których grasz?
Nie wszystkie.

A Twoja rodzina?
Mama zmarła, gdy byłem dzieckiem. Mój biedny ojciec, który zmarł niedawno, mówił mi w latach 80-tych: "Chciałbym obejrzeć Twoje pierwsze filmy ", na co ja replikowałem: "Tato, nie, masz słabe serce, a one są naprawdę złe - nie oglądaj ich! Nie są tego warte". On jednak obejrzał, po czym powiedział mi:  "Przykro mi, ale po kilku minutach wyszedłem". Nie lubił tych ról, wiedząc, ze to teatr był moją największą pasją.

Jak te dwa media, film i teatr, wpłynęły na Ciebie jako aktora?
W filmie skupiasz się po prostu na kamerze, w teatrze musisz mieć kontrolę nad całym ciałem. Podczas nauki tańca, studiowałem techniki zwierzęce, zoomorficzne, podpatrujące ruch zwierząt. W filmie wchodzisz w zależność z kamerą, musisz wiedzieć, czy kręcisz zbliżenie, czy panoramę. Reżyser jest tutaj władcą absolutnym. Na deskach sceny sam sobą sterujesz. 

Co w takim razie powiesz o relacjach aktor - widz?
Niektórzy reżyserzy wolą nieruchome ujęcia, inni uwielbiają jazdy kamery - w wypadku tych drugich doświadczenie sceniczne jest bardzo ważne, przy nich można powiedzieć że tańczysz do kamery. W gatunku horroru pozycja aktora zwykle jest mocno masochistyczna. Mimo iż masochizm to choroba dotykająca mężczyzn, nadal uważam, że rzadkością jest ujrzeć męskie cierpienie nie będące karą za zły postępek. Publiczność to jednak uwielbia.

Co takiego jest w Tobie, że reżyserzy twierdzą:  "Wspaniale ogląda się cierpiącego Giovanniego"?
Nie zapominajmy, ze horrory, w których grałem, nie zostały napisane z myślą o mnie. To znaczy, ze ból i cierpienie bohatera jest wymyślone przez scenarzystów i reżyserów. Wiele jest powodów takich fantazji, lecz z psychologicznego punktu widzenia wydaje mi się, że mają wiele wspólnego z ukrytym homoseksualizmem, co może prowadzić do tego, że to właśnie ja jestem w nich obsadzany. Nigdy nie kryłem się z tym, że byłem i jestem biseksualistą. Nie jestem zniewieściałym  mężczyzną, mam w sobie jednak pokłady kruchości i delikatności, będące inspiracją zarówno do ukazania mnie w sposób sadystyczny, jak i mocno kobiecy.




To fascynujące. A więc to reżyser decyduje o tym, że Twoje cierpienie w filmie jest dla nas źródłem odskoczni i satysfakcji! Dlaczego więc Michele Soavi nie zabił Cię w taki sposób w swoich filmach? Mimo, iż umierasz w każdym z nich, nie widać w tym jakiegoś wielkiego cierpienia.
Pewnie dlatego, że Michele zbyt bardzo mnie lubi, aby pozwalać na rozczłonkowywanie mnie, choć chyba jednak nie w tym rzecz. Po prostu Michele jest świetnym reżyserem z dużym smakiem, co pozwala mu balansować na krawędzi horroru i innych gatunków.  

Jak przygotowywałeś się do sceny z wiertłem w City of the Living Dead?
Wszystko rozegrało się w moich oczach i twarzy. Trzeba było tylko być bardzo ostrożnym - w takich wypadkach należy całkowicie zaufać człowiekowi od efektów specjalnych.

Czy De Rossi przygotował te efekty z myślą o Tobie? Czy pragnął, by ta śmierć była wyjątkowo krwawa?
Moje spotkanie z nim nie było niczym specjalnym. Cierpiałem, patrząc na moją sztuczną głowę użytą do tej sceny, prosząc go, aby jak najlepiej i najszybciej dokończył tą scenę, gdyż nie miałem do niej cierpliwości. Na pewno był świetnym profesjonalistą. Z Cannibal Apocalypse pamiętam bardziej Bombardone (pomocnika przy efektach specjalnych) niż De Rossiego , lecz tylko dlatego, że był szaleńcem i bałem się być w jego rękach. Nie wydaje mi się, by te sceny wymagały jakiegoś specjalnego aktorstwa, lecz Fulciemu bardzo podobała się moja interpretacja postaci niezdarnego Boba, mimo iż odmówiłem noszenia sztucznego garbu. Sam wymyśliłem jego ruchy, zresztą dla postaci Ricka w House... także. W tym drugim wypadku za wzór wziąłem ruch Johna Travolty.

Wyglądasz w tym obrazie dosyć krucho, delikatnie...
Rick chce być twardzielem, lecz nim nie jest; nawet teraz mógłbym zagrać w horrorze, mimo iż preferuję Dostojewskiego od Fulciego! Jednak w tych obrazach jest zaangażowana masa ludzi, którzy robią co mogą przy super niskich budżetach. Jedyny horror, który oglądałem w kółko to Cannibal Ferox, w którym zresztą zagrałem potwornie.

Najbardziej podobają mi się Twoje neurotyczne, słabe, wątłe postacie - Bob [City of the Living Dead], Ricky [The House on the Edge of the Park], role w Murder in the Etruscan Cemetery i Deliria. Dziwnym jest to, że wiele fanek horroru lubi Twoją rolę w Cannibal Ferox tylko z powodu ukazanej tam nagości.
Dużo usłyszałem pochlebnych komentarzy od fanów pod adresem Cannibal Ferox, więc napisałem o tym artykuł, który wydrukowała jedna z gazet. Od początku czułem, że to będzie chała. Lenzi oferował mi małą rólkę, a ja chciałem głównej.

Porównując z Twoimi innymi rolami, ta była znacząca.
Poprzednie obrazy ukazały się w Rzymie i Mediolanie w kinach przez dziesięć dni we wrześniu, najgorszym miesiącu w roku. Mimo iż istniały już kasety wideo, we Włoszech nikt nich nie posiadał. Myślałem, że to będzie mało znany obraz, który zostanie zapomniany po latach i nikt nie będzie chciał go oglądać. Stało się inaczej, a gdybym wiedział jak potoczą się jego losy, nie zagrałbym tej roli.

Chodzi tylko o ten obraz?
Tak. Tylko o ten, reszta była znośna. Dlatego też, że był tak mocno realistyczny. Najbardziej głupie i niesmaczne filmy, ale zakorzenione w fantastyce, są w porządku. Jak Cannibal Apocalypse Margheritiego, który jest śmieszny - ten pomysł o tym, ze jak ugryzę kogoś to stanie się kanibalem jak ja, że to jak choroba AIDS... Nie lubię przemocy. Nie lubię jej nawet w bajkach, nie pozwalając synowi oglądać na przykład japońskich filmów dla dzieci. Nawet baśnie potrafią być bardzo brutalne. W Kopciuszku przecież oczy jej przybranych sióstr są wydziobane przez ptaki. To straszne i krwawe opowieści! Myślę, że to niemoralne, kiedy udaje się, że są zakorzenione w rzeczywistości.

Mimo iż ma swoje momenty, Cannibal Ferox oferuje bezmyślną przemoc wobec zwierząt...
Wzięło to swój początek z filmów mondo Jacoppettiego, ocenzurowanych we Włoszech. Z ich powodu było kilka procesów, które ukazału go jako faszystę, stojącego na czele faszystowskiej partii. Lecz, mimo to, reżyserzy lubili ukazywać tą przemoc w filmach, zaś publika też nie widziała w tym czegoś złego.

Lecz horror powinien spełniać inne funkcje...
Tak, lecz w wielu w których grałem są tylko krew i cycki.

Nie ma ich w City of the Living Dead i w Cannibal Apocalypse.
Na pewno?

No tak, w jednej ze scen gryziesz kobietę w sutek.
Tak, tą scenę nakręciliśmy w Madrycie z prostytutką, która była niskiego wzrostu, więc nie mogliśmy zrobić zbliżenia w którym ją gryzę. Zostałem po zakończeniu zdjęć wezwany do zrobienia dogrywek, na które spóźniłem się z powodu korków. Producent otworzył przede mną drzwi do wielkiego studia , gdzie na krześle siedziała wielka gruba kobieta z farbowanymi blond włosami . Popatrzyła na mnie i rzekła z mocnym rzymskim akcentem: "Dojechałeś w końcu, więc gryź, do cholery!" Mówiąc to rozchyliła płaszcz, pod którym była zupełnie naga, przygotowana do ujęcia.

Czy jest coś w tych obrazach, z czego jesteś dumny — są w końcu ważną częścią horrorowego kanonu?
Duma to duże słowo. W tych filmach wykonuję tylko moją pracę i robię to nie najgorzej. I nie mówię tego z fałszywą skromnością, gdyż jestem bardzo mocno krytyczny wobec siebie. Dumny jestem z kilku ról w teatrze. Z komediowych rzeczy, myślę, że jestem dobrym komikiem. Do Włoch sprowadziłem dzieła Alana Maitlanda; dla mnie to współczesny Czechow - przetłumaczyłem i wyreżyserowałem jego sztuki.  No i najważniejsza rzecz - w teatrze nie widzisz siebie.



To nieco dziwne, że nie widzisz miejsca tych horrorów w historii gatunku. Obrazy takie jak City of the Living Dead, filmy Margheritiego, czy Soaviego, oferują coś zupełnie różnego, czasem nawet nieco barokowego, co trudno odnaleźć w filmach innych krajów.
Nie znam dobrze tych obrazów. Lubię thrillery, choć w kinie rzadko się boję. Pamiętam, że podczas seansu City of the Living Dead często zakrywałem dłońmi twarz, gdyż najbardziej bałem się nagłych, z niczego nie wynikających scen. Uwielbiam thrillery w stylu Se7en, Silence of the Lambs, czy The Usual Suspects, za którymi stoi jakiś pomysł, idea.

Jacy aktorzy Cię inspirują?
Jako aktor kinem nasiąknąłem jak gąbka, mama wraz z braćmi zabierała mnie do kina na całą masę filmów. Identyfikowałem się z nimi wszystkimi, niezależnie od płci, od Samsona do Scarlett O'Hary! Inspirowałem się wszystkim. Kocham aktorów z przeszłości. Uwielbiam Jeremy'ego Ironsa w Dead Ringers - był fantastyczny.

Gdy dostał Oscara za Reversal of Fortune podziękował właśnie Davidowi Cronenbergowi za wpływ na niego jako aktora.
Dead Ringers był niesamowitym dziełem. Irons zagrał parę bliźniaków zmieniając jedynie spojrzenie. Mimo znaków szczególnych wiedziałeś którego bliźniaka właśnie odgrywa. Z drugiej strony nie interesują mnie "gwiazdy". Uwielbiam Leonardo DiCaprio nie za to, że jest gwiazdą, lecz dlatego, że jest świetnym aktorem. Poszedłem na film o Verlaine i Rimbaudzie (Total Eclipse - przyp. haku) z powodu zainteresowania ich historią, lecz po pięciu minutach oglądania byłem zachwycony DiCaprio. Poza tym zagrał Romeo! Poza tym, jest cholernie przystojny, a to cholernie trudne, rozgraniczyć urodę od aktorstwa.

Fani horroru rzadko mówią o aktorstwie Barbary Steele, najczęściej skupiając się na jej twarzy. Dobrym przykładem jest także Alain Delon.
Tak, Delon był cholernie przystojny, co przesłaniało niektórym jego aktorstwo. Byłem też zakochany w Vivian Leigh, choć głównie przez jej spojrzenie i fakt, że moja mama ją ubóstwiała. Z dzisiejszych aktorów uwielbiam  Jeremy'ego Ironsa, Daniela Day Lewisa, Kevina Spaceya. 

Z którymi reżyserami chciałbyś współpracować?
Nie zawsze miałem dobre relacje z reżyserami, u których grałem, ale uwielbiałem Rogera Younga w Saint Paul, gdzie grałem Heroda. Lubię reżyserów, którzy wiedzą, czego chcą, i umieją to przekazać aktorom. Twierdzę, że każdy reżyser powinien spróbować swoich sił w aktorstwie, by zobaczyli jak to jest po drugiej stronie,  by zrozumieli aktorów.

A jak Ty reżyserujesz?
Nie interesuje mnie sceneria, kostiumy, oświetlenie - tylko aktorzy. Moim marzeniem perfekcyjnej sztuki jest pusta scena z aktorami. Pozostaję w dobrej znajomości z Rogerem Youngiem, który jest zamkniętym człowiekiem, ale mimo to umiał mnie docenić, mówiąc: "Dziękuję Ci, jesteś jak instrument w rękach reżysera, na którym on umie grać". Świetnie dogaduję się z Fabrizio Costą. Także z Michele, pewnie dlatego ze dobrze się znamy, a poza tym rozmawiamy dużo na temat aktorstwa. Jestem jego pierwszym czytelnikiem i recenzentem. Przy Delirii 80% moich dialogów napisałem sam.,

Których reżyserów horrorów ceniłeś i za co?
Bardzo ceniłem Antonio Margheritiego. Nie dlatego, że był porządnym reżyserem, nie dlatego, że mówił mądre rzeczy, czy dlatego że zmienił moje podejście do aktorstwa, lecz dlatego, że był dżentelmenem. I stworzył kilka wspaniałych filmów, jak np. La Virgine dei Nuremberg w 1960 roku. Bardzo interesująca osoba: inteligentny, śmieszny i ironiczny człowiek. Zawsze śmiał się ze swojej pracy. Potrzebował pieniędzy, wiedząc że nie pracuje nad arcydziełem, tylko nad obrazem, dzięki któremu będzie mógł utrzymać rodzinę. Zawsze śmiał się z tego, co sprawiało, że bardzo go polubiłem.



Cannibal Apocalypse to taki właśnie śmieszno - ironiczny obraz...
Tak, wielokrotnie podczas kręcenia tego obrazu powstrzymywałem się od śmiechu. Była taka jedna scena, z której śmiałem się cały czas, scena, w której uciekamy ze szpitala i zatrzymujemy się na stacji benzynowej zabijając jej właściciela. Po czym Margheriti mówi do nas: "Ok, biegniecie tu i tu, pierwsze John, potem Giovanni... Ok, gotowi, na miejsca" i w tym momencie jeden z ludzi obsługujących plan daje mi plastikową torbę z wyciekającą z niej krwią. Margheriti krzyczy: "Gotowi, kamera...", a ja na to: "Co to jest?" a Margheriti : "To są pozostałości właściciela stacji, musisz coś jeść. Akcja!'. Wiesz, coś w rodzaju jedzenia na wynos dla kanibali! Nie zdążyliśmy zjeść go w całości, więc braliśmy resztki na wynos, do torebki. Śmiałem się cały czas!

Na zakończenie rozmowy powiedz nam coś o swoich planach.
Chciałbym pracować jak najwięcej! We Włoszech jest teraz duży problem w aktorstwie, i tym filmowym, i telewizyjnym, przechodzimy duży kryzys ekonomiczny. Chciałbym wyjechać z kraju, na przykład do Los Angeles i zobaczyć co z tego wyjdzie. Wielu ludzi wciąż mi powtarza, że nie mam "włoskiej twarzy", co jest prawdą. We Włoszech zbytnio przywiązuje się aktorów do ich ról, ja tutaj nie pasuję. Skoro często udzielam wywiadów, głównie o moich rolach w horrorze, szczególnie dla fanów w Ameryce, więc może powinienem tam wyjechać? W tej chwili szukam dobrego agenta w Los Angeles, gdzie mieszka kilku włoskich aktorów.  

Wybrana filmografia :
Cannibal Apocalypse 1980 A. Margheriti(jako John Morghen)
City of the Living Dead 1980 L. Fulci
House at the Edge of the Park 1980 R. Deodato
Cannibal Ferox 1980 U. Lenzi
Majakowski 1984 G. Totti
Deadly Impact 1984 Fabrizo D. Angelis
Deliria 1987 M. Soavi
Phantom of Death 1988 R. Deodato
The Church 1989 M. Soavi
The Sect 1991 M. Soavi
Body Puzzle 1992 L. Bava
Gangs of New York 2002 M. Scorsese
Omen 2006 J. Moore


   Wywiad przeprowadziła w Rzymie, 5 Listopada 2002 roku, Patricia McCormack. 
Tłumaczenie: haku
Wywiad został opublikowany w książce "Alternative Europe. Eurotrash and Exploitation Cinema since 1945" pod redakcją E.Mathijsa i X. Mendika z 2004 roku.

1 komentarz :