środa, 29 stycznia 2014

Jörg Buttgereit - wczesne krótkometrażówki - Mein Papi/Captain Berlin/Horror Heaven/Hot Love


Na blogu opisaliśmy już kilka tytułów, których autorzy przejawiali zainteresowanie śmiercią. Niektórzy z nich, jak Lucio Fulci, woleli ominąć dosłowność aktu umierania, tworząc przerażające wizje zaświatów, w których śmierć wcale nie była najgorszą rzeczą (The Beyond, House by the Cemetery). Inni, jak niezrównany Nacho Cerda, woleli ukazać śmierć ludzką w sposób zdecydowanie bardziej przyziemny, poprzez ukazanie jednego dnia z życia pracownika miejskiej kostnicy (Aftermath). W końcu przyszła pora na niemieckiego twórcę jednych z najbardziej mrocznych i dosłownych filmów o śmierci. Jorg Buttgereit, bo o nim mowa, to twórca nie tylko niesławnego Nekromantika, ale i znakomitego poruszającego problem samobójstwa Der Todesking, , czy pełnego brudu arcydzieła Schramm. Na początek spotkania z reżyserem omówię pokrótce jego najważniejsze filmy krótkometrażowe, które ukształtowały go jako twórcę późniejszych arcydzieł spod znaku kina gore.
  • MEIN PAPI (1981) , wersja uzupełniona w 1995

Mein Papi, to 7 - minutowa etiuda, ukazująca relacje między Jorgiem Buttgereitem a jego ojcem. Większość materiału jest nakręcona z ukrytej kamery, dodatkowo uzupełniona po latach tekstem. Jorg w ciągu kilku krótkich ujęć pokazuje widzowi postać swojego ojca, z którym nie może dojść do porozumienia. Ujęcia te są przeplatane fotografiami ojca z poprzednich lat. Reżyser nie próbuje upiększać prawdy, jego rodzic to gruby, niechlujny jegomość po 50-tce, spędzający czas na kanapie przed telewizorem. Tłem tego obrazu jest dosyć prosty, lecz mocno zapadający w psychikę tytułowy utwór Maxa Mullera i Gunduli Schmitz. Dodatkowo, w uzupełnieniu reżyser informuje nas o dacie śmierci swoich rodziców, ukazując (prawdopodobnie) zdjęcie nieżywego ojca przed telewizorem. Całość okraszona jest suchym, bezbarwnym komentarzem.

Buttgereit, obnażając historię swojej rodziny, informując widza o jej prywatnej sytuacji, ukazuje nam w kilkuminutowej pigułce historię, którą inni reżyserzy rozwlekają niejednokrotnie w niekończące się dramaty rodzinne. W kilku prostych ujęciach, Niemiec podejmuje z widzem grę, wciągając go właściwie znienacka we własne problemy, nie informując o szczegółach, delikatnie zarysowując jedynie opowieść. Odautorski pozbawiony emocji komentarz, tylko dodaje filmowi powagi i swego rodzaju chłodu emocjonalnego, jakim przepełniona jest cała historia. 
  • CAPTAIN BERLIN RETTER DER WELT (1982)

Postać superbohatera, Kapitana Berlin (w tej roli sam reżyser), została wymyślona przez Buttgereita na początku lat 80-tych, pierwszy raz pokazując się światu w 10-minutowym szorcie pod tytułem Kapitan Berlin ratuje świat. Jest to oczywiście, jak sugeruje tytuł obrazu parodia przygód superbohaterów. Kapitan Berlin ubrany w żółto - czerwony kombinezon i maskę Spidermana jest zawsze gotów na walkę ze złem, o którego panoszeniu się dostaje telefoniczne informacje. 
W 2007 roku postać ta powróciła w pełnometrażowym wygłupie Captain Berlin versus Hitler.
  • HORROR HEAVEN (1984)

Dedykowany Borisowi Karloffowi obraz to jego wersja filmowych opowieści o potworach. Oglądamy więc parodię Mumii ( w wersji bokserskiej <sic!>) i Frankensteina, kolejny odcinek przygód Kapitana Berlina (walczącego tym razem z żyjącym w walizce Hyxarem) i parodię Godzilli, pod tytułem Gazorra - Bestia z wnętrza Ziemi (wspaniale surowa, poklatkowa animacja). Całość wieńczy kloaczna historia nieudanego gwałtu pod mówiacym wszystko tytułem Cannibal Girl. Stylizowany na muzykę organową dosyć wątły podkład mimo wszystko pasuje do opowiadanych historii(każda ma swoja osobną oprawę muzyczną), zaś całość jest typowym dla Buttgereita popisem jego czarnego humoru. Ot taki młodzieńczy wygłup.
  • HOT LOVE (1985)

Hot Love to już dużo bardziej poważny, 30-minutowy obraz, swoista przymiarka do Nekromantika, inicjująca tematy obecne w najbardziej znanym obrazie Niemca. Poznajemy w nim losy chłopaka (Daktari Lorenz) i jego dziewczyny (Marion Koob). Całość rozpoczyna się jak mocno przesłodzona historia miłosna, w której kochankowie przechodzą kolejne stopnie związku - od niewinnych spojrzeń, nieśmiałych rozmów, pierwszych uniesień, do wspólnych spacerów, coraz bliższych spotkań. W końcu do pierwszej zdrady. Dziewczyna zdradza naszego nieśmiałego bohatera z przystojnym blondynem (Jorg Buttgereit), zaś gdy nakrywa on parę na wspólnym spotkaniu, kochanek mocno poturbowuje chłopaka. Ten, poprzysięga krwawą zemstę. Najpierw zaczaja się na dziewczynę, bijąc ją do nieprzytomności a potem gwałcąc. Po tej sytuacji, świadom tego, czego dokonał, popełnia samobójstwo. To jednak nie koniec historii, gdyż po 9 miesiącach dziewczyna rodzi dziecko, które wygląda dosyć dziwnie...

Nakręcony 2 lata przed Nekromantikiem, Hot Love to śmiała, pewna wypowiedź w gatunku horroru. Choć reżyser odżegnuje się od skojarzeń z tym gatunkiem, sytuując swe obrazy raczej w kinie podziemnym, undergroundowym, to tematyka jest jawnie spokrewniona z kinem grozy. Końcowy atak dziecka - potwora to chaotyczny horror par excellence. Obraz mocno nierówny, z fatalnym  montażem i udźwiękowieniem (choć główny, klawiszowy motyw jest niesamowicie melodyjny, ewokując późniejszy słynny temat  z Nekromantika), ważny jest ze względu na zarysowanie głównych postaci - odtrąconego samotnika i złej, nieczystej kobiety. Miłosne niespełnienie, strach przed samotnością wyzwalają w nas najgorsze demony, mówi reżyser, w krwawym finale pozwalając bohaterowi na niesamowite zmartwychwstanie i dopełnienie zemsty. W następnym, gościnnym artykule n/t twórczości Buttgereita przybliży nam go Uszaty Fotel.
  • PODSUMOWANIE
Obrazy te zarysowały tematy jakimi interesować się będzie reżyser w niedalekiej przyszłości. Znamienne jest to, iż mroczną, niecodzienną tematykę podszywa on czarnym humorem, który pozwala widzowi na zaczerpnięcie oddechu po niejednokrotnie dość śmiałych scenach. To filmy kręcone właściwie dla żartu, jako odzwierciedlenie pasji reżysera i grupki jego znajomych. Jednak wśród całej tej zabawy w kino, Buttgereit potrafi uderzyć nas powagą wypowiedzi na osobisty (Mein Papi), czy społeczny problem (Hot Love). Taka będzie cała jego twórczość, balansująca niejednokrotnie na granicy powagi i kiczu, podszyta jednak zawsze powracającym pytaniem o istotę i sens sztuki - niby mało znaczącym, ale w gruncie rzeczy podstawowym w rozważaniach na temat kina - po co oglądamy takie filmy?

P.S. Powyższe obrazy można obejrzeć w serwisie YT.

haku

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz