poniedziałek, 27 stycznia 2014

Jörg Buttgereit - Ciężkie jest życie nekrofila.


Jörg Buttgereit to postać równie ważna dla niemieckiego kina gore, jak Lucio Fulci dla tej samej odmiany włoskiego kina. Jeden z jego pionierów, od wczesnych krótkometrażowych filmów łączący czarny humor z poważnym, niejednokrotnie nieprzyjemnym przesłaniem. Twórca nie bojący się zadawać swym widzom trudnych pytań, często atakujący widza mrocznymi, momentami ultra realistycznymi kadrami. Zafascynowany śmiercią, to jej poświęcił większość swoich obrazów, starając się oswoić ją widzowi poprzez naturalistyczne jej ukazanie. Dziś składak dwóch wywiadów, jakich udzielił brytyjskiej dziennikarce Marcelle Perks, mieszkającej w Berlinie, specjalizującej się w tematyce seksualnej we współczesnym kinie. W przyszłości postaramy się przybliżyć czytelnikowi obrazy niemieckiego reżysera.

Marcelle Perks: Twoje obrazy są zdominowane postacią seryjnego mordercy. Którzy seryjnymi mordercami interesowałeś się najbardziej?
Jörg Buttgereit: Jestem świeżo po zakończeniu radiowej i telewizyjnej audycji nazwanej Ed Gein Superstar, więc myślę, że jego postać jest moim konikiem w tej chwili.

A niemieccy seryjni mordercy?
Oczywiście Haarmann (Frit Haarmann, zwany też Rzeźnikiem z Hannoveru, dokonał ponad 20 zbrodni na dzieciach - przyp. haku). Czytałem książkę Theodore Lessinga o tej postaci. To oczywiste, że jeżeli interesujesz się podobną tematyką, nie jest łatwo znaleźć książki o seryjnych mordercach, szczególnie w języku niemieckim. Dziś jest łatwiej z dostępem do tego typu publikacji, lecz 10-15 lat temu było zupełnie inaczej.

Jakie filmy są Twoimi inspiracjami?
Najbardziej interesuje mnie underground, w typie filmów Johna Watersa, horror nigdy nie był moją domeną. 

Czy inspirowałeś się kinem niemieckim? Większość Twoich inspiracji to kino amerykańskie.
Tak, lecz mimo to, całe moje podejście do kina, podczas rewolucji punkowej na przełomie lat 70-tych i 80-tych, skupiało się wokół wszelakich form sztuki tworzonej w podziemiu, alternatywnej strony sztuki, także tej niemieckiej.

Nekromantik i jego druga część to bardzo różne filmy - co chciałeś pokazać kontynuacją? Podobno miał to być film dla dziewczyn!
Z Nekromantikiem sprawa miała się tak, że każdy oczekiwał po kolejnym moim obrazie czegoś jeszcze bardziej obrzydliwego. Zrobiłem więc Der Todesking, w totalnie innym klimacie, tylko po to, by uwolnić się od oczekiwań publiczności; zrobiłem to poprzez powrót do moich/naszych korzeni i filmów robionych na początku mojej kariery. Chciałem połączyć te moje "prace domowe" z kinem eksploatacji. Zawsze fascynowały mnie obrazy w stylu Faces of Death (Conan Le Cilaire, 1979). Podczas seansu tego typu dzieł, wielokrotnie zadawałem sobie pytanie - po co to oglądam? Nie potrzeba jednak wiele, by szokować młodzież.

Te dwa obrazy, choć mocno szokujące, niekoniecznie idą w kierunku kina eksploatacji; mają "artystyczną" atmosferę, która nie zawsze komponuje się dobrze z wydźwiękiem całości.
Kino eksploatacji to kino otwarte, gdy na przykład widzisz plakat do Nekromantika o wiele więcej dzieje się w Twojej głowie, niż w rzeczywistości filmowej. Romantyczne w tym wypadku jest to, że pewne tematy wydają się bardziej uwznioślone w obrazie, zaś paradoksem jest to, że  takimi być nie powinny.

Wiele obrazów o seryjnych mordercach ukazuje ten temat z perspektywy ich ofiar, lecz Twoje filmy opowiadane są z perspektywy mordercy.
To jedyna szansa, by wejść w umysł mordercy, gdy nie ma prócz niego wielu innych bohaterów. Zmuszam niejako widzów do tego. Myślę, że skupiam się właśnie na nich po to, by wskazać ludziom, że należy traktować ich poważnie, że to nie demony czy potwory, lecz prawdziwi ludzie; skoro więc prawdziwi, to ich działania są ich prawdą i wiarą w to, co robią.

Łapię się na tym, ze chciałabym dowiedzieć się więcej o Twoich postaciach, jacy byli, zanim stali się mordercami, czy nekrofilami. 
To bardzo trudne, bo łatwo jest powielić stereotyp. Byłem tym zmęczony, przeczytałem zbyt wiele biografii seryjnych morderców. 


Nie za wiele jest dialogów w Twoich scenariuszach...
Jeśli coś jest dla mnie wystarczająco dobre na płaszczyźnie wizualnej, to nie szukam zbyt wielu słów, gorzej jest gdy mam dialog, lecz nie mam obrazu. Tworząc Nekromantik i Der Todesking co chwilę zmienialiśmy scenariusz, także już w trakcie zdjęć. Nekromantik II i Schramm są pod tym względem bardziej profesjonalne. Kompletne scenariusze były gotowe przed rozpoczęciem zdjęć. 

Jako Niemiec, jak odnosisz się do rządów nazistów i konceptu Die Unbewaltigte Vergangenheit (nierozwiązanej przeszłości)?
Dostajesz takie informacje w szkole, na lekcji, zbyt wcześnie, nie będąc na nie gotowym. Potem masz już w sobie tą sztucznie zaszczepioną winę, nie wiedząc dokłądnie dlaczego, gdyż nie zrobiłeś nic złego. Gdy nadeszła era punk-rocka i zobaczyłem Sida Viciousa w koszulce ze swastyką, ulżyło mi. Tego typu, punkowego nastawienia do nazizmu użyłem w Der Todesking. Gdy pierwszy raz zobaczyłęm Ilsa, She Wolf of the SS (1974), byłem całkowicie zaskoczony tym, że ktoś stworzył takie kino.

Jesteś wysokim blondynem, idealnym przykładem Aryjczyka. Wydaje się to interesujące w kontekście tego, iż Twoi męscy bohaterowie to niscy, ciemnowłosi i seksualnie nieatrakcyjni mężczyźni...
Tak, w przypadku Schramma mieliśmy konkurencyjnego aktora, jednak odrzuciliśmy go, gdyż był zbyt przystojny, co nie pasowało do naszej koncepcji.

Kolor czerwony wydaje się odgrywać duże znaczenie w serii Nekromantik. Czy użycie tych wszystkich czerwonych barw to świadomy zabieg?
Czerwień od zawsze kojarzy się z krwią, a film ten mówi o krwi, tym kolorem łatwo osiągnąć określony efekt. Jeżeli mówimy o świadomym użyciu kolorystyki, to Nekromantik to film "zielony", zaś Nekromantik II "żółty". Mieliśmy do wyboru dwa rodzaje taśmy filmowej (obraz nakręcono kamerą Super-8mm na taśmie Kodaka) - Kodak dawał żółte odcienie, zaś przy pierwszej części użyliśmy materiału Fuji, dającego wyraźnie zielony odcień. Wykorzystaliśmy te barwy, by obraz był bardziej brudny i ziarnisty. 

Dlaczego prolog Nekromantika jest taki ciemny?
Został nakręcony na podwórku producenta. Nie mogliśmy pokazać zbyt wiele, gdyż tuż za samochodem stoi jego dom.  

Dlaczego ukazujesz tam scenę oddawania przez kobietę moczu?
Ponieważ normalnie nie widujemy tego w filmach. Płyny ustrojowe to ważny temat Nekromantika.

Nie jest to jednak scena nakręcona w erotyczny sposób.
Ponieważ nie ma nic wspólnego z nekrofilią, jedynym seksualnym motywem w filmie. Rzecz w tym, czego nie widać - poprzez zbyt słabą jakość materiału - ona sika na martwego ptaka! (sic! - haku)

Zestawienie ze sobą scen posiłków i seksu to świadomy zabieg?
Tak, od początku były one w scenariuszu. Jest tam ujęcie, w którym widzisz martwe mięso na patelni, a następnie martwe mięso wiszące na ścianie, czyli zwłoki. 

Jest w filmie scena, gdzie Rob leży zanurzony w wannie, i będąc pod wodą, udaje martwego. 
Gdy zabija kota i jest smutny z powodu Beatrice, która go zostawiła, igram z publicznością, która nie wie, czy doszło do samobójstwa, czy nie. To jest wskazówką, że zbliżamy się do momentu kulminacyjnego filmu.

Gdy Monika w prologu Nekromantik II wykopuje zwłoki, jest w pełnym makijażu, krótkiej spódniczce, czyli raczej nie w stroju do kopania grobów. 
Zabiera się za wykopanie ukochanego, więc musi być ładnie ubrana.

Nie są to jednak ujęcia, powiedzmy w erotycznym stylu...
Według mnie jest to erotyczne, coś w rodzaju gry wstępnej... Bałem się bardziej eksploatować ten temat. Chciałem, by traktowano Monikę jako aktorkę, a nie jak "kawałek mięsa", więc robiłem tylko bezpiecznie zbliżenia.

Obraz ukazuje jak ciężkie jest życie nekrofila: należy rozebrać ciało, umyć je i tak dalej... Mogłeś pokazać to w bardziej ekscytujący sposób.
Chciałem uzyskać w obrazie coś na kształt dokumentu. To historia z którymi ludzie stykają się nie tylko przez ekran, słyszy się o takich sprawach nieraz i w sąsiedztwie, a ja lubię takie w gruncie rzeczy proste, banalne opowieści. Niewidoczne na co dzień, ukryte dla szerszej widowni. My dajemy widzowi wskazówki w rodzaju kota Roba, czy nagrania z dzieciństwa Schramma. Bałem się, że jeśli zbyt wiele zacznę wyjaśniać widzowi, popadnę w banał. 


Okaleczenia Twoich bohaterów wydają się być dla nich najważniejsze.
To smutne, ponieważ Monika rani kogoś kogo kocha, nieważne iż nieżywego, gdyż nadal to dla niej trudna sytuacja. Z jednej strony chce ona poznać zwykłego chłopaka i powrócić do normalności, , zaś z drugiej, źle czuje się z tym, że nie żyje "po swojemu". 

W komentarzu do Schramma, Monika M. mówi, iż ten obraz wydaje się jej niekompletny. Niewyjaśniona jest sytuacja amputowanej nogi bohatera.
On nie czuje się prawdziwym mężczyzną, można powiedzieć, że jest kimś na kształt impotenta. Jeśli noga mu odpadnie, nie będzie już w stanie uciec od samego siebie.

W obrazie widzimy szufladę wypełnioną szminkami, a następnie obraz vagina dentata (zębata pochwa, mit seksualny o pochwie pożerającej penisy, odzwierciedlający męskie lęki-przyp. haku). Dlaczego kładziesz tak duży nacisk na ukazywanie kobiecej seksualności w tym obrazie ?
To pamiątki po ofiarach, których jego sypialnia jest pełna; to dobry sposób na zakomunikowanie widzowi, że zebrał się już trochę tych ofiar. Pod pretekstem kręcenia fabuły o seryjnym mordercy mógłbym ukazać wiele napadów na kobiety, ale nie tego chciałem, jest ich w filmie niewiele.

Gdy Monika jest związana w domu, dlaczego nie pokazujesz tego, co tam się dzieje?
Nie miałem wielu dobrych aktorów.

Czy to nie są starzy naziści? Dlaczego ona ubiera się w nazistowskie ubrania?
Można przyjąć, że ci ludzie to starzy naziści, bądź ludzie, którzy są w stanie zrobić gorsze rzeczy niż możemy sobie wyobrazić. Można też odczuć, że Florian będzie miał szansę uratować Monikę, lecz po upadku z drabiny nie jest w stanie. Schramm to nie tylko zabójca, może też być zbawcą.

Te postacie dezorientują widza. Z jednej strony jednak Schramm wydaje się miłym człowiekiem, kiedy jest z Moniką. Nie wydaje się być zadowolony ze swego życia seksualnego?
Czuje potrzebę seksu, lecz nie takiego, jakiego potrzebują normalni ludzie. To coś jak nekrofilia. Próbują różnych rzeczy, gdy inne  nie dają im spełnienia.

Czy są jakieś podobieństwa między Twoim tatą w Mein Papi a Schrammem? Obydwaj mają problem z głową.
Nie, nie chciałem by było tam podobieństwo, jest ono całkowicie przypadkowe. 

Schramm jest grubawy i ma brązowe włosy. Czy nie jest to zamierzone podobieństwo do Mein Papi?
Bohater Schramma nie jest aż tak duży. Poza tym mój tata nie mógłby nikogo zamordować, był zbyt gruby!

Czy jesteś usatysfakcjonowany z Der Todesking?
Myślę, że to mój najmniej udany obraz. Każdą scenę mógłbym zrobić lepiej.

Scena "środowa": mężczyzna nie może w normalny sposób uprawiać stosunków seksualnych z własną żoną. Dlaczego problemy seksualne są tak ważne w Twoich obrazach?
Ten strach przed porażką seksualną i brakiem spełnienia, bycia tak dobrym jak inni, choćby na ekranie telewizyjnym istnieje w każdym z nas, choć nie każdy o tym przyzna. 

Czy Król Śmierci na plakacie reklamowym filmu nie wygląda nieco jak Ty? Czy nie jesteś kimś w rodzaju króla horroru?
Nie jestem wystarczająco chudy (a postać z plakatu wygląda jak nieżywa), to hołd dla Joela-Petera Witkina, Amerykanina który robił fotografie martwych i sparaliżowanych ludzi. Mieszkał w Meksyku, gdyż w Stanach Zjednoczonych jego prace były zakazane.

tłum. haku

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz