poniedziałek, 6 stycznia 2014

Albino Alligator

 


Uhonorowanie Oscarem w przemyśle filmowym otwiera nowe perspektywy, jest nie tylko przepustką do finansowego raju i lepszych ról, pozwala również na rozwinięcie kariery na innych polach. Kevin Spacey po otrzymaniu najsłynniejszej filmowej statuetki w 1996 roku postanowił zadebiutować jako reżyser, kręcąc "Albino Alligator". Nie on jeden zdecydował się na taki krok, podobnie uczynili chociażby scenarzyści Christopher McQuarrie oraz Brian Helgeland, którzy zanim stanęli po drugiej stronie kamery, otrzymali wyróżnienia od Amerykańskiej Akademii Filmowej.

Jak na debiut "Albino Alligator" wypada całkiem poprawnie. Tak, poprawnie to najlepsza określenie dla tego filmu, który nie jest ani jakoś szczególnie zły, ani specjalnie porywający. O oryginalności też trudno mówić, bowiem nie oferuje niczego nowego, scenarzysta Christian Forte oparł się na utartych schematach i odwołaniach do klasycznych dziś pozycji jak choćby "Dog Day Afternoon".


Historia trzech drobnych przestępców zbudowana na piramidzie fatalnych zbiegów okoliczności. Dova (Matt Dillon), Milo (Gary Sinise) i Law (William Fichtner) spartaczyli skok, uciekając z miejsca zdarzenia przypadkowo wchodzą w drogę policji oraz agentom ATF. W wyniku nieporozumienia jeden z policjantów zostaje zabity, następnie wywiązuje się pościg zakończony zabiciem dwóch kolejnych stróżów prawa oraz poważnym zranieniem Milo. Przestępcy, zdając sobie sprawę z fatalnego położenia, zdecydowali się zamelinować w napotkanej po drodze knajpie "Dino's Last Chance", biorąc właściciela (M. Emmet Walsh), barmankę (Faye Dunaway) i trójkę klientów (Viggo Mortensen, Skeet Ulrich, John Spencer) na zakładników. Podczas długiej i wyczerpującej nocy napięcie rośnie, gdy rozważają swoje opcje, starając się wybrać jak najlepszy sposób wyjścia z trudnej sytuacji. Bar znajduje się w przyziemiu, nie ma okien i tylnego wyjścia, opuścić lokal można tylko frontowym wejściem, dlatego mogą albo wyjść dobrowolnie albo dać się zabić, jeśli policja dowodzona przez agenta ATF, Browninga (Joe Mantegna), przypuści szturm.

Ostatecznie udaje im się znaleźć "trzecią drogę" - wpadają na pomysł z "Białym Aligatorem". Według anegdoty opowiedzianej w filmie aligatory używają albinosa jako ofiary, aby odwrócić uwagę rywali i dopiero wtedy, kiedy tamte zajęte są żerem swej zdobyczy, przypuszczają atak. Dlatego przestępcy planują zabić jednego z zakładników, rzekomo w samoobronie, by później zrzucić na niego odpowiedzialność. Lecz kwestia podjęcia działań pozostaje odłożona w czasie, gdy wśród porywaczy zaniepokojonych stanem Milo powoli rośnie frustracja i desperacja. Zaczynają zachowywać się zbyt emocjonalnie, szczególnie psychopatyczny Law, który z wielką chęcią dokonałby rzezi w barze, mordując wszystkich zakładników. Przeciwieństwem Lawa jest ranny Milo, który jako głos rozsądku doradza spokojne działanie. Lider grupy, Dova, nie w pełni kontroluje sytuacje, waha się, nie potrafi dokonać wyboru. Z jednej strony gotów jest na poświęcenie zakładników, innym razem zachowuje się łagodnie.


Policja wyraźnie jest w kropce, nie wie, co robić. Gliniarze zastanawiają się, co planują przestępcy, ilu jest ich w środku, a przestępcy zastanawiają się czy kiedykolwiek uda im się wyjść cało z opresji. Położenie obu stron konfliktu komplikuje się wraz z pojawieniem się dziennikarzy z telewizji, polujących na wielki temat. Działanie mediów prowadzi do nieoczekiwanego obrotu sytuacji i podjęcia dramatycznej decyzji, której konsekwencje mocno zaciążą na wszystkich osobach znajdujących się w barze.

Zaliczany jako thriller kryminalny, "Albino Alligator" w rzeczywistości z tym gatunkiem ma nie wiele wspólnego. Gdyby nie scena pościgu można by dojść do wniosku, że ma się do czynienia z filmową adaptacją sztuki teatralnej. Debiut Spacey'a to, z uwagi na ograniczone miejsce, w którym toczy się gros akcji, dramat kryminalny w gwiazdorskiej obsadzie. Fabuła ma tutaj znaczenie drugorzędne, pozostaje najsłabszym elementem filmu, i to mimo kilku sprytnych twistów, w dodatku pokazując sytuację raczej niespotykaną w życiu realnym, gdzie przetrzymywanie zakładników nie zamienia się w długie dyskusje, tylko kończy się podjęciem decyzji. Tutaj służy do nakreślenia tła zachowania postaci. Postaci, które zaczynają jako typowe dla gatunku, z czasem dojrzewają, rozwijają się, choć nie wszyscy aktorzy mają zbyt dużo do roboty. Niewykorzystany aktorsko był między innymi Viggo Mortensen w roli enigmatycznego Foucarda, który nie był tak niewinny, jak się mogło zdawać. Sercem filmu Spacey'a jest klaustrofobiczna, kameralna atmosfera oraz dialogi między przestępcami a zakładnikami, skupiające na sobie uwagę bardziej niż tempo i napięcie, które okresowo siadają, przeciągając się niekiedy, co przy klasycznym thrillerze nie powinno mieć racji bytu.

3 komentarze :

  1. Interesujący blog i ciekawy wybór filmów. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film ciekawie się prezentuje, choć szczerze - nigdy wcześniej o nim nie słyszałem. Muszę przetestować ;)

    OdpowiedzUsuń