Włoskie kino nunsploitation prowokowało od samego początku. Już samo założenie ukazania życia w klasztorze przez pryzmat perwersji, opętań i wyzwalania ukrytej seksualności przynosiło mu spodziewany rozgłos. Gatunek, w swej pierwotnej postaci, nie trwał długo, obejmując okres lat 1969-1974, choć należy przyznać, że to raczej umowne daty. Wielokrotnie później nawiązywano do tego kina we włoskiej grozie, czynili to zarówno rzemieślnicy w rodzaju Bruno Matteiego, jak i ratujący się pod koniec kariery przed całkowitym upadkiem wspaniały Lucio Fulci. Dziś, krótko o moich dwóch ulubionych obrazach włoskiego nunsploitation, choć wywodzących się z niego, to nie do końca wiernych jego założeniom.
Tytułowa Flavia (Florinda Balkan) zostaje posłana wbrew swej woli przez ojca na służbę zakonną. Poznajemy ją jako dorosłą kobietę, która poszukuje własnego ja; trudno jednak o odnalezienie siebie w murach klasztoru, gdzie panuje surowa reguła. Choć, gdy do zakonu wdzierają się opętane tarantyzmem (zespół zachowań zwany też manią tańca - thx to Simply) kobiety, Flavia dostaje pierwszy sygnał ze świata zewnętrznego informujący o tym, że życie za murami klasztoru jest brutalne. Po kilku scenach, w których świat pokazuje jej coraz większe zło i nieczystość, Flavia odchodzi z klasztoru, by następnie, za podszeptem jednej z sióstr, odrzucić chrześcijaństwo i przejść na stronę muzułmanów, atakujących wyspę na której mieści się klasztor. Coraz bardziej pewna siebie uczestniczy wraz z muzułmanami w ich krwawych obrzędach, ubierając zbroję staje się im równa dokonując zemsty na własnym ojcu. Gdy najeźdzcy, odpływają z wyspy, zostawiają Flavię na pastwę jej pobratymców, którzy w odwecie za zdradzenie religii obdzierają kobietę żywcem ze skóry.
Nie jest to nunsploitation w klasycznym wydaniu, gdzie dominuje skupienie się na nagości zakonnic, czy opisywanie ich kontaktów z diabłem. To raczej pseudo fresk historyczny, moralitet ukazujący żywot jednej z sióstr zakonnych, która oddana do klasztoru wbrew własnej woli nie umie radzić sobie z wieloma problemami, nie tylko z własną kobiecością, ale i kwestią wiary. A że mamy jeszcze mroczne czasy średniowiecza, z każdej strony czyhają na nią pokusy doczesnego życia, dodatkowo podbudowane dziecięcym wspomnieniem strachu przed obcą religią. Po spotkaniu z przywódcą najeźdźców, Ahmedem, Flavię zaczynają coraz bardziej interesować muzułmańskie obyczaje, przerażenie ustępuje miejsca ciekawości i pożądaniu; cena za odstępstwo od wiary będzie jednak największa. Jej rebelia ma związek z tym, iż wtłoczona w mnisze szatki nie miała szans na poznanie zewnętrznego świata; nie był to jej wybór, a teraz świadoma swego przebudzenia (czyżby ówczesna feministka?) chce zasmakować w życiu. Traf chce, iż poznaje głównie jego mroczną stronę, pełną krwi, seksu i zabójstw (mamy w filmie m.in. scenę kastracji konia, gwałtu, czy choćby obcięcia sutków jednej z sióstr). Niespełniona, samotna, zostaje porzucona, oddalona od chrześcijaństwa, ale i muzułmaństwa. Nie odnajduje swej drogi, w cierpieniu czekając na okrutny koniec. Dosyć mroczny i odrzucający to obraz, ukazujący ludzkie manie i wynaturzenia w dosłowny sposób, nie uciekający od zadawania trudnych pytań o naturę człowieka i miejsce Boga w jego życiu. Jak na obraz klasyfikowany do nurtu nunsploitation, Flavia, the Heretic oferuje więc znacznie więcej, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Najlepszy film, jaki ten nurt wydał, zdecydowanie wart odnalezienia.
Killer Nun (Suor Omicidi, a.k.a. Deadly Habits) 1978 reż. Giulio Berruti
Siostrę Gertrudę (Anita Ekberg) poznajemy jako cierpiącą ustawicznie na ciężkie bóle głowy, spowodowane operacją tylnego płata czaszki, uzależnioną od morfiny, wyżywającą się na swoich pacjentach zagubioną osobę. Akcja obrazu, dzieje się współcześnie, w prologu zostajemy poinformowani (w najlepszej tradycji kina eksploatacji), że wydarzenia opisane w filmie działy się naprawdę "nie tak dawno temu". Prowadzi ona wraz z innymi siostrami coś w rodzaju domu opieki nad starszymi osobami. Słowo "opieka" jest jednak pewnym nadużyciem, gdyż jej pacjenci są terroryzowani, zmuszani do ciągłych modlitw, zastraszani i inwigilowani. Jest również uwikłana w dziwne, lesbijskie układy z siostrą Matthieu (Paola Morra, włoska gwiazdka Playboya), która wie o wielu grzechach swej koleżanki. Gdy w domu zaczyna dochodzić do kolejnych śmierci, siostra Gertruda zaczyna obawiać się o swoją pozycję, ale i życie. Nowo przybyły lekarz (na zastępstwo za podstępnie usuniętego przez Gertrudę doktora Poiretta(Massimo Serato)), doktor Patrick Roland (Joe Dallesandro) rozpoczyna prywatne śledztwo, mające odnaleźć sprawcę owych zbrodni.
Killer Nun, czyli Mordercza Zakonnica to obraz mieszający gatunki - z jednej strony tematyka, jak i sam tytuł obrazu sugerują kino nunsploitation, z drugiej zaś mamy do czynienia z kinem realizowanym według schematów giallo, polegające na odkryciu tożsamości mordercy. Postać siostry Gertrudy, przekonująco zagrana przez Anitę Ekberg, to kobieta samotna, coraz bardziej pogłębiająca się w swoim nałogu morfinistka, gotowa za kolejny zastrzyk popełnić najgorsze zbrodnie. Sama aktorka twierdziła, że ta rola była dla niej wielkim wyzwaniem i chcąc ukazać dwoistość zachowań bohaterki musiała nieźle się natrudzić. Jej postać dominuje nad resztą, całkowicie zawłaszczając sobie film. Niestety zobaczyła obraz tylko raz, zniesmaczona jakością angielskiego dubbingu, o użyciu którego zresztą nie wiedziała. Na gruncie kina eksploatacji ciekawy to obraz, nie przeładowany zbytnio krwawymi, czy erotycznymi scenami, przyzwoity pod względem fabularnym, świetnie sfotografowany, zbudowany na wielokrotnych zbliżeniach włoski gatunkowy miszmasz. Jeden z dwóch obrazów Giulio Berrutiego, scenarzysty i asystenta reżysera przy równie wspaniałej, surrealistycznej Baba Jadze (a.k.a. Kiss Me Kill Me) Corrado Fariny. Coś z klimatu tego obrazu przeniknęło do Killer Nun, która momentami odchodzi w stronę psychodelicznej wizji, szczególnie w scenach ilustrujących chaotyczne myśli Gertrudy. Niezapomniany obraz.
haku
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz