Amerykański prymitywista bywał wielokrotnie amerykańskim moralistą. Samuel Fuller miał tę niezwykłą cechę, dostępną niewielu - umiał zauważyć i nazwać lęki, fobie i problemy własnego społeczeństwa. Czynił to jednak niejednokrotnie z dużym nadęciem i brakiem dystansu do opowiadanych historii. Mieszając melodramat z elementami kina noir, w wypadku "The Naked Kiss" (1964) doprowadził te gatunki do przedziwnego miksu, tworząc obraz jedyny w swoim rodzaju, pełen fascynujących scen.
Główną bohaterkę obrazu, Kelly (Constance Towers) poznajemy w momencie ucieczki spod opieki alfonsa - w serii efektownych zbliżeń atakuje ona swojego "opiekuna", dotkliwie go poniżając. Po odzyskaniu kwoty, jaką alfons był jej winny, Kelly, uciekając przed zemstą prześladowcy, wyjeżdża do peryferyjnego małego miasteczka. Na miejscu poznaje przystojnego szefa policji Griffa (Anthony Eisley), który wyczuwa podwójną tożsamość kobiety, oddając się wraz z nią upojnym chwilom. Gdy jest już po wszystkim, szeryf płaci dziewczynie za seks, informując ją, iż nie życzy sobie, aby zamieszkała w jego miasteczku, pełnym spokoju i harmonii. Wysyła ją do usytuowanego za rzeką domu publicznego prowadzonego przez Candy (Virginia Grey), gdzie miałaby podjąć pracę jako bon bon girl - w rzeczywistości wracając do swojej przeszłości jako prostytutka. Kelly nie zgadza się jednak na takie traktowanie, pragnie zmienić swoje życie, wynajmuje mieszkanie w miasteczku i zaczyna pracę w ośrodku pomocy dzieciom. Tam od razu zyskuje zaufanie zarówno przełożonych, jak i podopiecznych. Wkrótce poznaje przystojnego fundatora ośrodka, filantropa J.L. Granta (Michael Dante). Obydwoje przeżywają zauroczenie sobą do tego stopnia, że kiedy Kelly wyjawia Grantowi prawdę o swojej przeszłości, nie przeszkadza mu to w niczym; pragnie poślubić ukochaną za wszelką cenę. Szeryf nie jest zadowolony z całej sytuacji, wszak Grant to jego przyjaciel, który uratował mu życie na wojnie w Korei. Mimo to, po wyjaśnieniach i zapewnieniach Kelly o jej miłości wobec filantropa, gotów jest zostać drużbą na weselu. W przeddzień uroczystości, bohaterka pędząca do swojego ukochanego z projektem sukni ślubnej odkrywa straszliwą tajemnicę. Zszokowana dopuszcza się zbrodni.
"The Naked Kiss" to obraz, w którym Fuller rozprawia się z amerykańskim mitem sielankowych, urokliwych małych miasteczek, gdzie życie płynie niezmąconym niczym wolnym tempem, gdzie każdy ma godną pracę, zaś na ulicach oglądamy tylko szczęśliwych i uśmiechniętych mieszkańców. Filmowe Grantville (nazwa miasteczka pochodzi od przodka jednego z bohaterów, będącego jednocześnie założycielem miasteczka) to miasto rządzone przez szefa policji w dwuznacznie moralny sposób - wszystkie brudy są zamiatane pod dywan, sam Griff zaś wysyła młode dziewczyny do burdelu znajdującego się poza granicami miasteczka - w ten sposób jego gospodarstwo jest czyste i niczym niezmącone. Gdy do Grantville przybywa Kelly, na jaw zaczynają wychodzić skrywane od dawna brudy - łapownictwo, stręczycielstwo, zmuszanie młodych dziewcząt do aborcji, a w końcu nawet pedofilia. Nawrócona na anielską służebnicę uciśnionych dziwka, jako narzędzie przywracania małomiasteczkowej moralności - chapeau bas panie Fuller! Mimo moralnej dwuznaczności tylko ona jest w stanie uzdrowić toczone od środka chorobą miasteczko - napada na burdelmamę w obronie koleżanki z pracy, solidnie ją tłukąc; jej brak skrupułów w tej kwestii widzimy w znakomitym, filmowanym z przedziwnych kątów prologu, w którym znęca się fizycznie nad alfonsem, który za jej wykroczenia ogolił ją na łyso - niezapomniane sceny. Co więcej tylko ona jest w stanie położyć kres najpoważniejszej pladze Grantville - pedofilii, która, niczym nieskrępowana, rozwija się w miasteczku za cichym przyzwoleniem władz. Podjęcie działań ściąga na nią kłopoty - grozi jej wieloletni wyrok więzienia, chyba że zdoła udowodnić swoją niewinność oraz przekonać biernych do tej pory mieszkańców mieściny do udzielenia pomocy. W nawróceniu Kelly ważniejsze jest nawrócenie właśnie owych cichych świadków zbrodni - każda pomocna dłoń ma tutaj wielkie znaczenie.
Obraz Fullera nie spodobał się specjalnie ani ówczesnej krytyce, ani widzom. Nie były to jeszcze czasy publicznych sądów nad własną moralnością, Ameryka nie była gotowa na ukazywanie prawdziwego, dalekiego od lansowanego w filmach, obrazu swojego społeczeństwa. Podwójna moralność, rozpusta, brak skrupułów przykryte ugładzonym, mocno powierzchownym obrazem złudnego szczęścia, hipokryzja, bigoteria stały się dopiero po latach symbolem niezależnego kina, by wspomnieć choćby filmy Jima Jarmuscha (notabene wielkiego fana obrazów Fullera), czy Davida Lyncha. Jednak to Fuller musiał przyjmować na siebie ciosy krytyki, tym dotkliwsze, że reżyser uważał się za wielkiego patriotę, traktując swoje obrazy za swoistą narodową terapię (prowadzoną obrębie kina niezależnego). Po niepowodzeniu "The Naked Kiss", w 1965 roku wyjechał do Francji, okazjonalnie wracając do rodzinnego kraju, tylko po to, by doświadczać serii kolejnych upokorzeń (zmontowany naprędce, daleki od reżyserskiej wizji "Shark" z 1968 roku). Powrócił dopiero w 1980 roku, kręcąc swoje najbardziej znane dzieło, autobiograficzny film wojenny "The Big Red One", które stało się największym sukcesem komercyjnym.
Wracając do "The Naked Kiss" należy jednak, prócz powyższych zachwytów wtrącić kilka krytycznych uwag. Aktorstwo w filmie nie przekonuje, o ile Constance Towers jeszcze może zauroczyć widza swą postacią, skrywającą twardą nieustępliwą kobietę za uwodzicielskim uśmiechem, o tyle reszta obsady, szczególnie ta drugoplanowa, niespecjalnie dobrze odnajduje się w swych rolach. Plus należy się za dobre prowadzenie dzieci, sceny z ich udziałem wprowadzają nieco melodramatycznego napięcia. To postać Kelly jest jednak na pierwszym planie - oto dziwka o złotym sercu, zakochana w poezji i muzyce Beethovena zagubiona kobieta, którą od innych "koleżanek po fachu" odróżnia wiedza i doświadczenie życiowe. Nie poznajemy dokładnie jej historii, Fuller skupia się na czasie teraźniejszym, pokazując widzowi właściwie jeden rozdział z zapewne bogatej historii życia tej kobiety. Oferując widzowi prawdziwą jazdę bez trzymanki, kumuluje w obrazie wszelkie skrywane ludzkie zboczenia, w zgodzie ze swoją, najbardziej znaną, sentencją - "Film to pole walki. Miłość, nienawiść, przemoc, akcja, śmierć...jednym słowem emocje." Reżyser buduje napięcie między postaciami koncentrując się na częstych zbliżeniach twarzy, ale i na szczególe - dzięki temu film nadaje się do wielokrotnego oglądania, nawet mimo poznania zakończenia.
haku
Zarzucano mu również wulgarnośc. Bo ciekawe dziury wypalał w żelaznej kurtynie Haysa. Jest taki moment w scenie tramwajowej ( metrowej, nie pamiętam ) w ,, Pick up on the South Street'', jak Jean Peters patrzy na Widmarka, to widac, że ma cztery chuje w oczach.
OdpowiedzUsuń,, Biały Pies'' z póżnych dzieł, też jest interesujący.