czwartek, 3 października 2013

Oxide Pang - Detektyw


Bliźniacy Danny i Oxide Pang, reżyserzy i scenarzyści, zasłynęli jako twórcy horrorów, szczególnie "The Eye", ale pozostają bardzo wszechstronnymi twórcami, nie ograniczającymi się do jednego gatunku filmowego. Zazwyczaj pracują wspólnie, przeważnie w Hong Kongu i Tajlandii, choć zdarza im się osobno realizować filmowe pomysły. Jednym z takich przykładów jest nakręcony przez Oxide Panga w 2007 r. utrzymany w duchu neo-noir thriller kryminalny "Detektyw", w którym główną rolę zagrał Aron Kwok.

Tam, przeżywający kłopoty finansowe, prywatny detektyw zostaje wynajęty przez pozornie niezrównoważonego człowieka, Lunga, którego wielokrotnie spotykał w barach, aby odnaleźć tajemniczą kobietę. Zachowujący się jak szaleniec Lung, dostarcza jej fotografię, twierdząc, że jest przez nią nieustannie śledzony i czyha ona na jego życie. Zdezorientowany i sceptycznie nastawiony Tam, skutecznie zachęcony większą sumą gotówki, rozpoczyna dochodzenie. Szybko zostaje wciągnięty w wir wydarzeń - zagadkowe zniknięcie okazuje się tylko przyczynkiem do dużo bardziej skomplikowanej sprawy, gdzie każdy kolejny trop wiedzie go do trupa, a on sam wkrótce może stać się następną ofiarą.

Tam nie jest przedstawiony jako typowy cwany detektyw w pełni panujący nad prowadzonym śledztwem. Wręcz przeciwnie, bohater nie jest specjalnie skuteczny, jest pechowcem, świadomym swoich ograniczeń, nad którym ciąży trauma z dzieciństwa, wtedy bowiem w tajemniczych okolicznościach zaginęli jego rodzice, lecz postanawia udowodnić, przede wszystkim sobie, że może być dobrym detektywem. W pracy w terenie korzysta z aparatu fotograficznego w telefonie komórkowym (nieco nachalny produkt placement) oraz notatnika, natomiast w domu wszelkie zebrane informacje dzieli na grupy i zapisuje różnokolorowymi kredami na wielkiej tablicy.

Aaron Kwok bardzo przekonująco wypada w roli niezdarnego detektywa, noszącego ekstrawaganckie koszule, tworząc postać wielowymiarową, daleką od schematów znanych z klasyki. Umiejętnie łączy elementy dramatyczne z komediowymi partiami. Jego bohater, mimo dorosłego wieku i fizycznej dojrzałości, pełny chłopięcego uroku, zachowuje się jak nastolatek. Nie jest wziętym detektywem, nie posiada doświadczenia, dlatego braki warsztatowe nadrabia nadmiernym entuzjazmem, cieszy się z mającej nadejść przygody. Szybko bierze się do roboty, marząc o wielkiej sprawie, która nie tylko pomoże potwierdzić mu własne aspiracje, ale również pomoże rozsławić imię, przysporzyć klientów oraz poprawić notowania w oczach najlepszego przyjaciela, pracującego w policji Chaka (Liu Kai-Chi), z którym często się kłóci. Tam działa na oślep, nie tyle prowadzi faktyczne dochodzenie, co zbiera informacje, starając się na ich podstawie wysnuć jakieś wnioski, które często okazują się powierzchowne, nie wytrzymują konfrontacji z logiką, jawią się jako wynik nie odzwierciedlający faktów, ale jako imaginacje wynikające z bujnej wyobraźni.

Detektyw bardzo szybko klasyfikuje serię samobójstw jako morderstwa dokonywane przez tajemniczego zabójcę. Jego upór w tej kwestii powoduje konflikty z Chakiem, bardziej obeznanym w policyjnej robocie, który nie wierzy w działalność seryjnego zabójcy i szybko robi się niezadowolony zarówno z nawału pracy jak i ciągłego odnajdywania przyjaciela na miejscach zbrodni. Niemniej, chociaż Tam błądzi w labiryncie swej detektywistycznej odysei, nie odwodzi go to z raz obranej drogi, chce dotrzeć do sedna, poznać prawdę, jakakolwiek by ona nie była. Potrzeba odnalezienia zaginionej kobiety jest niemal obsesyjna, ma stanowić zadośćuczynienie za nieumiejętność znalezienia własnych rodziców.

Główny bohater zachowuje swoją niewinność, w kontaktach z kobietami czuje się niepewny, skrępowany, przebywając z femme fatale pod wpływem ekscytacji dostaje krwotoku z nosa. Scena ta, pokazująca go z chustką w nosie, kontynuującego rozmowę z kobietą, jest bardzo komiczna w swej wymowie. Podobnie rzecz się ma z nieboszczykami, Tam trafiając na ciało denata staje się bardzo wrażliwy, zachowuje się bardzo delikatnie, nie chcąc sprofanować zwłok, w oględzinach trzyma się na dystans. Nie potrafi ukryć obrzydzenia i strachu przed kontaktem z trupem. Z kolei w sytuacjach stresowych brak mu pewności siebie, czym daje do zrozumienia dlaczego nie udało mu się pójść w ślady Chaka.

Trochę przykro o tym pisać, ale "Detektyw" nie jest niczym nowym. Jego historia dla gatunku neo-noir jest dość typowa. Mający kłopoty prywatny detektyw zostaje wynajęty do odnalezienia zaginionej tajemniczej kobiety, co staje się katalizatorem wydarzeń mających nastąpić w toku śledztwa. Owo śledztwo z początku interesujące powoli zaczyna być co raz bardziej monotonne, ciągle powtarzane czynności - szukanie tropów, znajdowanie zwłok, zdobywanie dowodów, ich fotografowanie, błądzenie ciemnymi, krętymi uliczkami Bangkoku urastają do rangi rytuałów. Próba zamachu na życie Tama, mająca skłonić go do wycofania się, nadaje pewnej ostrości fabule, ale niczym iskra szybko gaśnie, a akcja wraca na poprzednie tory. Fabuła powierzchowna, rzec można nawet, że płytka. Po prostu, ma się wrażenie, że to wszystko już się wcześniej widziało w innych detektywistycznych filmach noir.

Zero zaskoczeń - relacje między bohaterami znane, schematyczne, zwyczajnie banalne. Bałagan fabularny przejawia się negatywnie w zarysie tła i przeszłości bohaterów. Z jednej strony informacje są skąpe, a z drugiej, to, co wiadomo, nie bywa często przydatne dla głównego motywu, wyjaśnienie tajemnicy przeszłości Tama. Zostało jakby na siłę doklejone do rozwiązania zagadki przewodniej. Czasami zbyt mocne starania, aby w finale zaskoczyć publiczność zwrotami akcji, przynoszą zgoła odmienny efekt od zakładanego. Tak właśnie jest w przypadku "Detektywa", Oxide Pang mocno przeszarżował w braku spójności. No i nie mógł sobie odmówić, jako specjalista od horrorów, wplecenia pewnych elementów tego gatunku, szczególnie widocznych w końcowych scenach. Ekstrawagancja reżysera kładzie się cieniem na całości zrealizowanego projektu. 

Mimo tego "Detektywa" warto obejrzeć. Jest to jeden z tych thrillerów kryminalnych, w których fabuła jest jednym ze słabszych elementów, ale inne wartości rekompensują te braki, oczywiście do pewnego stopnia. No, bo oprócz "one man show" w wykonaniu Aarona Kwoka pozostałymi wielkimi atutami obrazu Panga są montaż i zdjęcia. Potwierdzeniem niech będą nominacje "Detektywa" do nagród, które w większości uzyskał za kwestie techniczne, związane z montażem, zdjęciami, kostiumami, efektami wizualnymi, dźwiękiem i muzyką, czyli kategoriami drugoplanowymi. W najważniejszych kategoriach nominację uzyskał tylko Kwok za swój występ. Akcja rozgrywa się w chińskiej dzielnicy Bangkoku, dlatego akcent zostaje silnie położony na przedstawienie realiów tam panujących. Mamy wąskie, ciemne uliczki, pełne brudu i walających się śmieci, ciasne, zabiedzone mieszkania, zatłoczone arterie miejskie, nieustający pośpiech, masę dźwięków i kolorów idealnie oddających atmosferę tego kulturowego tygla oraz budujące napięcie towarzyszące śledztwu. Ale to także okazja do obrazowania surrealistycznego niekiedy humoru występującego między Tamem a Chakiem.

Ekscentryczny Oxide Pang łączy mroczną atmosferę kina noir z jaskrawym oświetleniem Bangkoku, dodaje kilka nieszablonowych scen, wzbogacających widowisko, jak scena pościgu tajemniczego motocyklisty za Tamem, wybudzenie bohatera ze snu, potrącenie słonia przez samochód, spadająca lodówka. Wszystko to obrazuje reżyserską fantazję Panga. Sposób kadrowania - postacie rzadko w centrum kadru, raczej gdzieś po bokach, szybkie zoomy, preferowanie filmowania kamerą, poruszającą się "nerwowo", ustawioną pod niekonwencjonalnymi kątami (scena z wiszącymi zwłokami, które nagle upadają na podłogę), wyraźne rozdzielenie retrospekcji z życia Tama, od wydarzeń bieżących oraz jego myśli. Dominuje narracja chronologiczna z pewnymi odstępstwami - czas przyszły znamionujący mające dopiero nastąpić wydarzenia ukazany zostaje za pomocą symboli - zegarków, słoni itd. Efekty specjalne są nienachalne, dobrze skomponowane, jak chociażby moment trójwymiarowego najazdu na fotografię, stanowiącej ważny dowód w sprawie. In plus zaliczyć trzeba również ścieżkę dźwiękową. Kapitalna jest piosenka otwierająca film, zatytułowana "Me Panda" - to tak, gdyby kogoś interesowało.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz