niedziela, 19 maja 2013

Dlaczego nie Tommy & Tuppence ?


Dwie sprawy skłoniły mnie do napisania tego tekstu, w lekkim stopniu związanego z tematyką bloga. Po pierwsze, najprawdopodobniej jeszcze w tym roku jedna z brytyjskich telewizji wyemituje pięć ostatnich filmów o Herculesie Poirot, w rolę którego wciela się David Suchet, zamykając cały cykl na trzynastu sezonach (lata 1989-2013, z przerwą w latach 1997-1999). W ten sposób Suchet wystąpi w ekranizacji wszystkich powieści i opowiadań poświęconych małemu Belgowi. Druga rzecz, to to, że ostatnimi czasy skusiłem się na obejrzenie kilku odcinków opartych na opowiadaniach z panną Marple, pochodzących z lat 2004-2010.

Była to w trzecia w kolejności seria ekranizacji powieści Agahty Christie, wcześniej Jane Marple zagrały Margaret Rutherford i Joan Hickson, zaś w wersji bardziej nam współczesnej wystąpiły Geraldine McEwan, a następnie Julia McKenzie. Pomijam tu osobę Angeli Lansbury, która co prawda grała pannę Marple, ale tylko raz w 1980 roku w filmie Guya Hamiltona "Zwierciadło pęka w odłamków stos". Największym atutem tej produkcji była gwiazdorska obsada, dorównująca w tym względzie równie silnie obsadzonym dwóm innym adaptacjom z dorobku Agathy Christie tj. "Morderstwie w Orient Expressie" (1974) oraz Śmierci na Nilu (1978). Przyznać muszę, że seria filmów z duetem McEwan/McKenzie nie przypadła mi szczególnie do gustu. Była za bardzo nowoczesna, zbyt daleko odchodziła od oryginału, nie oddawała wiernie tego specyficznego klimatu, za który tak bardzo lubi się dzieła angielskiej damy kryminału.

Dla mnie zawsze najlepszą odtwórczynią roli starszej pani z  St. Mary Mead będzie Joan Hickson, która jako jedyna aktorka wystąpiła we wszystkich adaptacjach tego cyklu w serialu zrealizowanym w latach 80. przez BBC. Równie krytyczny stosunek mam do filmów o Poirocie, który powstały po 1996 roku i były bardzo zmieniane, okrajane etc, aby tylko dopasować się do wzoru telewizyjnego, zakładającego  że taki obraz trwać może maksymalnie ok. 100 minut. No, bo wystarczy sobie porównać "Morderstwo w Orient Experssie", "Śmierć na Nilu" czy "Zło czai się wszędzie", w których zagrali Albert Finney i Peter Ustinov, z tymi które swoim nazwiskiem firmował Suchet. Różnice są po prostu kolosalne. Chociaż sam, skądinąd ceniony przeze mnie, Ustinov nie uniknął wpadki godząc się na występy w trzech telewizyjnych wersjach powieści Christie - "Thirteen at Dinner" (1985), "Dead Man's Folly" (1986) i "Murder in Three Acts" (1986), zawarty w nich poziom żenady przekroczył wszystkie możliwe granice.



Nie wszyscy, którzy czytają albo czytali powieści Agathy Christie mogą wiedzieć, że obok cyklu o Poirocie i pannie Marple stworzyła ona trzeci, którego bohaterami jest małżeńska para detektywów-amatorów. Być może ta niewiedza bierze się stąd, że o perypetiach Tommy'ego i Tuppence powstało zaledwie pięć książek (cztery powieści "Tajemniczy przeciwnik", "N czy M?", "Dom nad kanałem", "Tajemnica Wawrzynów" -  i jeden zbiór opowiadań "Sprawa na cztery ręce"), w dodatku publikowanych w bardzo dużych odstępach czasowych. Pokrótce rzecz przedstawiając jest to para przyjaciół z dzieciństwa, która zakochuje się w sobie i zawiera małżeństwo, mimo sporych różnic w charakterze i temperamencie tworzą udany związek w życiu prywatnym i zawodowym. Współpracując jako detektywi nie mają sobie równych, rozwiązują przeróżne sprawy, nie raz mniejszego kalibru, innym znowu razem bardziej poważne, mające wpływ na losy świata. Bohaterów poznajemy w różnych okresach ich życia - pierwsza powieść przedstawia ich jako dwudziestolatków, zaś ostatnia jako staruszków. 

W porównaniu do serii z Poirotem oraz Panną Marple książki z państwem Beresford (nazwisko Tommy'ego i Tuppence) pisane były przez autorkę z dużo większą dawką humoru, nie tak poważne jak tamte, dlatego odnosi się wrażenie, że ma się do czynienia z dziełami o wiele lżejszymi gatunkowo, podpadającymi pod parodię powieści kryminalno-szpiegowskiej. Pojawiające się wątki współpracy bohaterów z brytyjskim wywiadem również zostały ukazane w nieco krzywym zwierciadle, niemniej Agatha Christie do pary detektywów odnosi się z wielką sympatią. Autorka używa klasycznych cech dla swoich kryminałów, mianowicie: wprowadza ograniczone grono osób, tworzy zróżnicowane charaktery, podaje fałszywe tropy, stara się zwieźć czytelnika, a jednocześnie zostawia subtelne wskazówki służące zaskakującemu rozwiązaniu zagadki. Jednakże w tym cyklu czyni to wszystko na pół serio, stąd bardzo łatwo wyłapać wszystkie mielizny fabularne, mocno irytujące co bardziej konserwatywnych miłośników jej twórczości. Nie brak krytycznych uwag odnośnie tego cyklu, choć niektórzy chyba po prostu zapominają, że jest to przede wszystkim literacki żart z gatunku kryminalnego. Powieści z Tommym i Tuppence rozpatrywać należy tylko pod kątem komedii kryminalnej, bowiem w żadnym razie nie są one klasycznym kryminałem.



John A. Davis i Tony Wharmby w 1983 roku wyreżyserowali 10. odcinkowy serial "Agatha Christie's Partners in Crime" w oparciu o zbiór opowiadań "Śledztwo na cztery ręce". Emisja trwała od października 1983 roku do stycznia roku następnego, lecz serial nie cieszył się wielkim zainteresowaniem ze strony widzów. Twórcy tej produkcji mocno ograniczyli wątki komediowe, co zdaje się potwierdzać tezę, że historii małżeństwa Beresfordów nie sposób opowiedzieć na poważnie, bez przymrużonego oka. Aktorsko jakoś ten serial nie wypadł źle, tylko brakowało mu tej lekkiej książkowej atmosfery.

Tak mi się wydaje, że zamiast kolejnego odgrzewania spraw Panny Marple, polegającego na dosłownym kastrowaniu  treści, spłycaniu etc., telewizyjni producenci z Wielkiej Brytanii ponownie powinni wziąć na warsztat najmniej doceniany cykl Agathy Chrisitie. No, bo dlaczego nie Tommy & Tuppence ? Materiał wręcz idealny na remake, który przecież zgodnie z kanonami adaptacji można by znacznie uwspółcześnić. I tak para detektywów zamiast współpracować z wywiadem w okresie II wojny światowej, mogłaby działać przeciwko terrorystom  To akurat bardzo aktualny temat, a najważniejsze, że cieszący się sporym powodzeniem wśród widzów. Poza tym brak czegoś lżejszego w tym temacie, a tutaj gatunek komedii kryminalnej pasowałby w sam raz. Odpowiednie dopracowanie, przerobienie, nawet gdyby oznaczało to zmianę kontekstu lub wymowę pewnych wątków, oczywiście pod warunkiem zachowania swojego unikatowego charakteru, dałoby, jak mniemam, bardzo interesujące efekty.  Tym bardziej jeśli powieści o "Tommym i Tuppence" faktycznie traktować jako najsłabszy cykl, wtedy zgodnie z regułą z przeciętnej książki można stworzyć bardzo udaną produkcję.

1 komentarz :

  1. Na podstawie "Domu nad kanałem " powstał film w którym śledztwo prowadzą jednocześnie Tuppence i panna Marple . Nazywa się "Tajemnica Obrazu"

    OdpowiedzUsuń