czwartek, 12 czerwca 2014

Dario Argento - Trauma


Gdy kooperacja z Georgem Romero przetarła niejako szlaki na amerykańskim rynku (choć niespecjalnie się opłaciła), przyszedł czas na pełnometrażowy, autorski debiut Włocha w USA. Każdego ciągnie do Hollywood, każdy pragnie spróbować sił w niewdzięcznej Fabryce Snów, więc po sukcesach w Europie, mając ugruntowaną pozycję błyskotliwego wizjonera w kręgach horroru, Argento postanowił zrealizować film w Stanach Zjednoczonych. Kompletując obsadę, prócz zatrudnienia bardziej znanych nazwisk, pokroju Brada Douriffa czy Piper Laurie, główną rolę zdecydował się powierzyć własnej córce, Asi Argento. To zabieg dosyć ryzykowny, gdyż 18-letnia wówczas aktorka nie miała za sobą specjalnych sukcesów zawodowych, nie dysponowała również zbyt wielkim talentem, często w swojej grze "idąc na żywioł", tworząc swoje aktorskie emploi na wzór kobiety szalonej, wariatki o nie do końca sprecyzowanym wizerunku.

Powstała w 1993 roku Trauma rozpoczyna się bardzo dobrze - deszczowy wieczór, prywatny gabinet masażu. Terapeutka czeka na ostatniego klienta. Postać w płaszczu przychodzi w końcu na wizytę, jednak niekoniecznie zechce skorzystać z usług chiropraktyczki - jednym ciosem powala kobietę, po czym zaplątuje jej wokół głowy metalową linkę, która odrywa głowę od kręgosłupa. Zdobyte trofeum zabiera ze sobą, pozostawiając korpus na miejscu zbrodni. Parę minut później poznajemy głównych bohaterów obrazu, rodzinę Petrescu, w której prym wiedzie Adriana (Piper Laurie), medium kontaktujące się ze zmarłymi. Podczas jednego z seansów dochodzi do dużego zamieszania, podczas którego Adriana wraz z mężem giną, osieracając córkę, niezrównoważoną emocjonalnie anorektyczkę Aurę (Asia Argento), która w wyniku zbiegu okoliczności zostaje na jakiś czas pod opieką Davida Parsonsa (Christopher Rydell). Wspólnie chcą odkryć zabójcę jej rodziców, oraz poznać tajemniczy sekret, który sprawia, że morderstwa dokonywane są tylko w deszczowe dni. Maniak, okrzyknięty w mediach pseudonimem "Łowca Głów" jest dla swych ofiar bezlitosny - odcina im głowy, tworzy z nich upiorną kolekcję i napawa się smakiem zemsty, jakiej dokonuje. Tak, Trauma to obraz o zemście za wydarzenie z przeszłości, które na zawsze zmienia człowieka i jego bliskich.


Do współpracy Argento zaprosił ponownie eksperta od efektów specjalnych Toma Saviniego, zaś za ścieżkę dźwiękową odpowiedzialny był Pino Donaggio. Znów jednak, podobnie jak przy Two Evil Eyes, czegoś zabrakło. Intryga, choć ciekawie lawiruje między dramatem psychologicznym a krwawym slasherem, trafia często na mielizny rozwlekające akcję filmu. Krwawe efekty tym razem są ukazywane bez wielkiego natężenia, służą jako dodatek do opowiadanej historii. Tak jakby Argento zapragnął opowiedzieć historię bez uciekania się do najprostszych chwytów. Mimo tego, a może właśnie poprzez to obrazowi brakuje wyrazistości, oryginalności, staje się on w rzeczy samej powielaniem starych schematów, biorących swój początek w całej masie gialli produkowanych we Włoszech lat 70-tych. Chciałoby się powiedzieć - to wszystko już było panie Argento. Nie pomagają niestety aktorzy, w większości odbębniający swe kwestie - Włoch zresztą nigdy nie przywiązywał do nich wielkiej wagi, często w wywiadach twierdził, że aktorzy są dla niego nieważni - to tylko postacie zapełniające tło, kolejny element układanki, niewyróżniający się ponad inne.


Co zatem należy zapamiętać z Traumy? Świetny pomysł na narzędzie morderstw - współczesną mechaniczną garotę, która nie pozostawia żadnych złudzeń co do swej siły działania (a nawet gdy zawiedzie, dekapitacji można dokonać np. za pomocą windy). Momenty, w których wulgarny wyraz twarzy córki reżysera nie męczy tak bardzo, jak przez 2/3 czasu trwania obrazu. Świetną, nie oddającą emocji, wyglądającą jak woskowy odlew twarz Piper Laurie. Kilka ciekawych ujęć kamery, parę zbliżeń i gadające głowy. Wszystko to jednak nie wystarcza, by utrzymać uwagę widza na całym obrazie. To jest ten rodzaj filmu jednokrotnego użytku i jedno ze słabszych dzieł Argento w  karierze. Trauma rozpoczyna kolaborację reżysera z córką Asią, kontynuowaną później w obrazach Syndrom Stendhala, Upiór w Operze, Matka Łez oraz Dracula 3D. W żadnym z nich jednak nie udało się jej połączyć charakterystycznej urody z dobrą grą aktorską. Tak jakby nie czuła się dobrze na planach filmów ojca, mimo wielokrotnych zapewnień, że to jej ulubiony reżyser.


haku

3 komentarze :

  1. W polskiej telewizji film był pokazywany pod tytułem "Uraz".
    Niestety, nie zauważyłem w tym filmie niczego, czym ujął mnie Argento w swoich poprzednich filmach. Według mnie strasznie drętwy horror, nie angażujący widza, a w wielu partiach mocno irytujący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszne spostrzeżenie. Gatunek horror irytujący idealnie odzwierciedla charakter tego filmu.

      Usuń
  2. Tak, zgadzam się. A najbardziej irytuje A.A.

    OdpowiedzUsuń