piątek, 9 maja 2014

Seriale znad Sekwany


Czy ktoś kojarzy jakiś francuski serial kryminalny? Niby wiadomo, że coś tam nad Sekwaną kręcą, ale serialowa Francja pozostaje dla wielu, jak myślę, ziemią nieznaną. Na rynku dominuje wszakże dyktat produkcji amerykańskich, brytyjskich i skandynawskich. Inne, jeśli się przebijają do powszechnej świadomości, to z trudem. Tymczasem okazuje się, że Francuzi w sztuce serialowej nie są gorsi od innych. Ich produkcje zaczynają zdobywać coraz mocniejszą pozycję, zyskują na popularności. W ostatnich latach pojawiło się kilka znaczących produkcji kryminalno - sensacyjnych. Oto dwie z nich:


"Braquo" (2009- )


Bohaterami jest czwórka policjantów pracująca w Hauts-de-Seine w Paryżu: Eddy Caplan, Walter Morlighem, Theo Vachewski i Roxanne Delgado, są przyjaciółmi, którzy na co dzień zajmują się łapaniem groźnych bandytów, stosując bardzo kontrowersyjne metody, właściwie to nie przebierają w środkach, wykraczając poza obowiązujący regulamin. Samobójstwo ich kolegi Maxa Rossiego, niesłusznie oskarżonego o przekroczenie uprawnień, dezorganizuje ich życie, wywraca je do góry nogami. Poprzysięgają sobie, że zrobią wszystko co w ich mocy, aby przywrócić Maxowi dobre imię. Od tej chwili próbują pogodzić normalne obowiązki ze staraniami oczyszczenia byłego kolegi i wymknięcia się z zasadzki przygotowywanej na nich przez funkcjonariuszy Wydziału Wewnętrznego, którym przewodzi sadystyczny Vogel, który za punkt honoru postawił sobie doprowadzenie do ich upadku, wydalenie z policji oraz zamknięcie w więzieniu.

Policjanci zdecydowali się na złamanie cienkiej granicy dzielącej ich od środowiska przestępców, dlatego czasem trudno odróżnić ich od bandytów, używają tych samych metod co oni. Posunęli się nawet do porwania, a następnie umyślnego zabójstwa podejrzanego, który złożył fałszywe zeznania, obciążające Maxa. Usilnie starają się zatuszować owo zabójstwo, lecz zamiast skutecznie wybrnąć z kłopotliwej sytuacji, zaczynają działać coraz bardziej rozpaczliwie, pogarszając swoje położenie i nakręcając spiralę nawarstwiających się problemów, wynikających bardzo często z głęboko skrywanych tajemnic i sekretów, które wychodzą na jaw w najmniej dogodnej chwili. Kluczą, próbują przechytrzyć wszystkich zainteresowanych ich upadkiem. Doskonale zdają sobie sprawę, że jeden fałszywy ruch będzie oznaczał koniec, na co czekają kanalie z wydziału wewnętrznego. 

Twórcą serialu jest Olivier Marchal, który, zanim zrobił karierę w branży filmowej jako reżyser i aktor, pracował przez kilkanaście lat w policji. Opracowując scenariusz korzystał ze swoich doświadczeń, wiedzy, przekonań i zapatrywań. Bardzo dobrze oddał realia paryskiej policji - stosowane procedury, wzajemną rywalizację, system powiązań i układów, ale także solidarność grupy. Mocno i krytycznie nakreślił tło społeczno-polityczne, bowiem dla niektórych polityków policja stanowi zabawkę, z której korzystają, aby zrealizować własne cele bądź starają się prowadzić politykę kadrową zgodną z aktualną linią polityczną. Serial całościowo stanowi refleksję nad metodami działalności policji i kwestii moralności występującej w tej grupie społecznej. Dobrze zarysowane postaci, choć nieco schematyczne, nie tylko główne, ale i z drugiego planu. Twarde charaktery występują po obu stronach barykady.

Pierwszy sezon "Braquo" liczy ledwie osiem odcinków, ale ogląda się go znakomicie, jednym tchem. Mroczny, brutalny i bardzo ekscytujący. Napięcie rośnie z odcinka na odcinek aż do klimatycznego finału z cliffhangerem. Akcja goni jak szalona i zapiera dech. Masa strzelanin, bijatyk, nagości, napadów, włamań, szantaży, wymuszeń. Jednym zdaniem - jest wszystko to, co w gatunku kryminalnym być powinno. Inspiracje to oprócz zawodowych doświadczeń twórcy, także nawiązania do amerykańskiego serialu "The Shield" (pewnie podobieństwa są aż nadto widoczne) oraz gatunku "cop movies" z lat 70-tych i takich filmów jak "Brudny Harry" i "Francuski Łącznik". Wielki hit we francuskiej telewizji - tworzony przy współudziale Canal + - doczekał się kontynuacji oraz eksportu do innych krajów. Koronny dowód na to, że nad Sekwaną potrafią robić wyborne seriale, jeśli tylko, oczywiście, chcą.

Drugi sezon "Braquo" to totalnie nieporozumienie. Nie dziwię się, dlaczego Marchal nie chciał mieć z nim nic wspólnego i mocno odżegnywał się od tego projektu. Mamy kontynuację losów bohaterów, ale scenarzyści posunęli się za daleko. Pojawia się nagromadzenie wszelkich możliwych, występujących w przeszłości motywów z takim natężeniem i tak szybko galopującą akcją, że można odnieść wrażenie, iż ma się do czynienia z groteską. Inaczej tego sposób nie nazwać. Misz-masz, pomieszanie z poplątaniem. Pogrzebanie sukcesu z pierwszej części. W tym roku ma być wyemitowany trzeci, ostatni sezon serialu. I pozostaje mieć cichą nadzieję, że poziom tej produkcji odbije się od dna i choć trochę postara się przypominać premierowy sezon.



Spiral (2005 - )


Przykład serialu, który odniósł niesamowity sukces, stając się francuskim hitem eksportowym, sprzedanym do siedemdziesięciu państw. Emisja tej telewizyjnej produkcji rozpoczęła się w 2005 roku, a jej powodzenie było na tyle duże, że doczekała się kontynuacji. Ogółem powstały już cztery sezony, ostatni został pokazany w 2012 roku, zaś od tego czasu dwa kolejne zostały zamówione. Nie znam ramówki na tyle dobrze, ale zakładam, że piąta część "Spiral" może pojawić się w roku bieżącym.

Stylowy portret współczesnej Francji, ukazujący codzienną pracę sześciorga funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości - trójki policjantów, jednego sędziego, pewnej pani adwokat i prokuratora, który ostatecznie został zmuszony okolicznościami, do zamiany togi prokuratorskiej na togę adwokacką. Procedural, w którym z różnych perspektyw można obejrzeć jak rozwiązywane są sprawy kryminalne. A że akcja ma miejsce w stolicy państwa znanego ze swojej rozbudowanej biurokracji, gdzie trudno połapać się w gąszczu przepisów, funkcji, uprawnień, tym bardziej obraz śledztwa przybiera formę skomplikowanej łamigłówki, a bohaterowie bardzo często zajmują odmienne stanowiska. Niby każdemu z nich chodzi o sprawiedliwość, lecz każdy z nich preferuję do niej odmienną drogę. Bywa, że ich interesy wzajemnie się wykluczają, bywa, że rywalizują, bywa, że zmuszeni są uznać wyższość innej instytucji albo prowadzą między sobą nawet nie tyle rywalizację, co otwartą wojnę, przyjmującą niekiedy postać zimnej wojny, ale też czasem sytuacja zmusza ich do zawarcia krótkotrwałego sojuszu, który rozpadnie się zaraz po tym, gdy obie strony osiągną swoje cele.

Serial do bólu realistyczny, dopracowany w najmniejszym detalu, pokazujący bolączki Paryża oraz poruszający szereg prawno-społeczno-politycznych tematów. Galeria świetnie napisanych, choć w gruncie rzeczy typowych dla gatunku, postaci, wśród których brakuje wyraźnego podziału na dobrych i złych. Mając możliwość wglądu w ich psychikę, widać jak na dłoni, że wszystko jest względne, zależy od okoliczności w jakich się znajdują, a życie zawodowe wpływa na życie osobiste, bądź na odwrót - sukcesy i porażki osiągane poza pracą przekładają się na zachowanie w trakcie pełnionych obowiązków. Każdy sezon skupia się wokół jednego poważnego tematu, stanowiącego wątek przewodni, któremu towarzyszą inne pomniejsze, czasem związane z główną sprawą, a czasem będące pojedynczymi sprawami do rozwiązania, gdy główne śledztwo utknie w martwym punkcie.

Pierwszy sezon dotyczy śledztwa w sprawie zwłok młodej rumuńskiej imigrantki. Sprawa okazuje się bardziej skomplikowana niż mogło się na początku wydawać. Sezon drugi - kwestia handlu narkotykami i społeczności imigranckiej skupionej na osiedlach. Sezon numer trzy - sprawa współczesnego Kuby Rozpruwacza grasującego w jednej z paryskich dzielnic. W końcu sezon czwarty dotyczy terrorystów z lewicowej organizacji, którym marzy się ustanowienie nowego porządku. Strasznie nie lubię takich porównań, ale tutaj, jak rzadko kiedy, pasuje wręcz idealnie. Otóż w pewnych kręgach "Spiral" uchodzi za francuski "The Wire". Faktycznie, trzeba przyznać, że jest coś na rzeczy.

vindom

2 komentarze :

  1. No to żeś mnie pan panie vindom zaciekawił po całości. Szczególnie Braquo. Jako że napisałeś że pierwszy sezon jest git, a na drugi nie warto tracić czasu, tym bardziej widzę szansę dla siebie :) Poza tym nie mam czasu na rozwleczone historie, a osiem odcinków powinienem ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Inżynierze ja nie mogłem nie napisać. To jest ten przykład serialu, że grzechem byłoby nie obejrzeć wszystko od razu. A wciąga mocno.

      Ale Spiral też ciekawy, a dla rudej pani mecenas szczególnie warto.

      Usuń