wtorek, 6 maja 2014

Francuskie Policiers


Mieli Włosi swoje Poliziotteschi, mieli Amerykanie swoje "Cop Movies", a Francuzi stworzyli autorskie "Policiers", łączące w sobie tradycje europejskich czarnych kryminałów z inspiracjami kinem amerykańskim pełnym brutalności, przemocy, silnie akcentującym zmiany społeczno-polityczne i uwypuklającym rolę policjanta jako amoralnego supermana oczyszczającego miasto z wszelkich brudów, masowo powstającym w latach 70-tych. Trzech reżyserów. Trzech wielkich aktorów. Trzy filmy.



Peur sur la ville/Fear over the City (1975)
 

Przykład typowego blockbustera, który za sprawą obsadzenia w roli głównej Jean-Paula Belmondo przyciągnął do kin masę widzów, stając się jednym z największych hitów francuskiego kina w latach 70-tych. Film Henri Verneuila stanowi hybrydę gatunkową, mieszaninę kina akcji, thrillera kryminalnego, dramatu i czarnej komedii, nawiązującą do amerykańskiej klasyki kina sensacyjnego spod znaku "Bullitta", "Francuskiego Łącznika" i "Brudnego Harry'ego" oraz czerpiąc z giallo i poliziottescho. 

Fabuła nie jest specjalnie oryginalna, ma znaczenie drugorzędne względem innych elementów. Twardy, niekonwencjonalny i bardzo pyskaty komisarz Jean Letellier - Belmondo do takich ról był stworzony - tropi psychopatycznego seryjnego mordercę, nazywającego siebie Miniosem, który krąży po Paryżu biorąc na cel kobiety o bardzo swobodnym stylu życia. Największym atutem obrazu są perfekcyjnie zrealizowane sceny akcji, przy nagrywaniu których Belmondo nie korzystał z pomocy kaskaderów. Tym samym po raz kolejny miał możliwość zademonstrowania publiczności swojej sprawności fizycznej. Absolutnym majstersztykiem jest kilkunastominutowa sekwencja pościgu zaczynająca się od ucieczki po dachach kamienic, następnie przenosi się na ulice, a kończy na zapierającym dech  pościgu po wagonikach pędzącego metra. Ale to nie wszystkie atrakcje, bo wykorzystywano helikopter krążący nad miastem, a przypięty do niego na linie główny bohater szturmował niedostępną z ziemi lokalizację. Pojawia się także kapitalnie zmontowana scena w galerii handlowej, gdy podczas pościgu za Miniosem Letellier słyszy z głośników reklamę: zawsze coś się dzieje w Galerii Lafayette, zaś wydarzeniom towarzyszy wzmagająca wrażenia muzyka Ennio Morricone. 

Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że "Peur sur la ville" nie jest dziełem oryginalnym, że traktować go należy wyłącznie w kategorii płytkiego naśladownictwa. Zachowuje autorską odrębność, mocno odbiega od wzorców amerykańskich. Letellier to taki Brudny Harry posunięty do ekstremum, gość, któremu faktyczną frajdę sprawia, kiedy jego przeciwnicy wiją się z bólu. A jednocześnie nie jest pozbawiony charakterystycznego uroku elegancko ubranego francuskiego maczo, zawsze znajdującego czas aby wypić, zapalić i poderwać ładną dziewczynę.



Flic Story (1975)


Scenariusz częściowo został oparty na autobiografii Rogera Borniche'a o jego dziewięcioletnim pościgu zakończonym schwytaniem i straceniem wroga publicznego nr 1, Emila Buissona, który po ucieczce ze szpitala psychiatrycznego stanął na czele szajki i terroryzował powojenną Francję, dokonując ponad stu napadów oraz zabijając co najmniej trzydzieści osób. 

Jacques Deray odszedł od głównego nurtu dominującego we francuskim kinie w latach 70-tych, przejawiającego się w inspiracjach kinem amerykańskim, sięgając ku tradycji czarnego kryminału i wzorując na twórczości Jean-Pierre Melville'a. "Flic Story" jest przykładem policyjnego procedurala, w którym zawzięty gliniarz, Borniche (odchodzący od wizerunku złotego chłopca Alain Delon), gotów jest zaryzykować życie własnej żony, wystawiając ją jako przynętę, aby wytropić paranoicznego, impulsywnie działającego kryminalistę (Jean-Louis Trintignant). Bezlitosny Buisson pozbawiony był zahamowań przed zabijaniem zarówno przypadkowych osób jak i ludzi ze swojego otoczenia, jeśli tylko zaczął podejrzewać ich o zdradę. Dramat kryminalny w niesentymentalnym stylu pokazany jako intelektualny pojedynek toczący się pomiędzy policjantem a przestępcą, nawet wówczas, gdy ten ostatni w końcu zostanie złapany. 

Kult autorytetów, policyjnych supermanów nie przyjął się do kina francuskiego, dlatego Deray ograniczył liczbę scen akcji, skupiając się na realizmie pracy Borniche'a przytłoczonego masą biurokracji, koniecznością czytania raportów, wypełniania papierów, presji ze strony szefów, przy jednoczesnych długich godzinach pracy i marnej pensji. Wykorzystał klasyczny motyw podobieństwa między oboma bohaterami podkreślając brutalność towarzyszącą im w życiu po obu stronach prawa. Borniche w przeciwieństwie do Buisson początkowo ma skrupuły, opiera się zastosowaniu fizycznych tortur na podejrzanym, które mają wyciągnąć od niego informacje, dopiero pod presją zaczyna powoli ulegać. Film surowy, ale świetnie nakręcony. Powściągliwe, oszczędne oświetlenie i ciemne odcienie kolorów tworzą bardzo przygnębiający obraz powojennego Paryża.



Police Python 357 (1976)


Reżyser Alain Corneau uchodził za twórcę wszechstronnego, ale nazwisko wyrobił sobie kręcąc filmy w gatunku kryminalnym. "Police Python 357" to jeden z trzech filmów, w którym współpracował z aktorem Ivesem Montandem. Pozostałe dwa to "La Menace" (1977) oraz "Le Choix des armes" (1981). Akcja w przeciwieństwie do wielu francuskich thrillerów kryminalnych osadzona została nie w Paryżu, a w Orleanie. Inspektor Marc Ferrot (Montand) prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa swojej kochanki, Sylvii, trochę szalonej młodej kobiety, równolegle związanej z jego zwierzchnikiem, komisarzem Ganay (Francois Perier), który mając niepełnosprawną żonę (Simone Signoret), szukał rekompensaty frustracji i tłumionych popędów. 

Żaden z nich nie był świadomy, że dzieli z drugim tę samą kobietę. Ferrot próbuje ustalić tożsamość tajemniczego zabójcy i oczyścić się z podejrzeń, bowiem im dalej posuwa się dochodzenie, tym większość dowodów zaczyna obciążać jego konto. Trzymająca w napięciu fabularna gra w kotka i myszkę między policjantem a starającym się pozostać w ukryciu zabójcą, cieszącym się wsparciem z dość nieoczekiwanej strony. Yves Montand w roli francuskiego Brudnego Harry'ego (obie filmowe postaci nosiły taką samą marynarkę), samotnika ze skłonnościami do brawury, żyjącego w spartańskich warunkach, owładniętego pasją do broni i wykonywanej pracy, którego serce pewnego dnia zdobywa młoda kobieta. Francois Perier jako jego zaprzeczenie - twardy, na pozór chłodny i moralnie dwuznaczny szef. I Simone Signoret w roli Teresy, żony Ganaya, w bardzo powściągliwym, choć niezmiernie efektownym występie, wprowadzająca sporą dawkę emocji stanowiących kontrapunkt do sterylnego męskiego świata. 

Świetny scenariusz nowoczesnego neo-noir. W "Police Python 357" porządek i moralność ulegają rozpadowi, wprowadzając w zamian chaos przypominający egzystencjalny koszmar, gdzie toczy się mroczna gra, której finałem będzie albo zbawienie albo wieczne potępienie.

vindom

9 komentarzy :

  1. Ten "Strach nad miastem" jeszcze w tym tygodniu pójdzie do mojego odtwarzacza. Już kiedyś miałem zamiar go obejrzeć, ale o nim zapomniałem. Dzięki za przypomnienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodam jeszcze, że "Police Python" to świetny, niebanalny film sensacyjny, w którym akcja nie pędzi w szybkim tempie, ale jednak wciąga i ekscytuje. Poświęciłeś mu mało miejsca, a zasługiwał na więcej :) Nie wspomniałeś np. o muzyce Georgesa Delerue, dostosowując się do reguły, że o Morricone wspomina się zawsze, a o innych kompozytorach zwykle się zapomina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poświęciłem mu mało miejsca, bo ty jakiś czas temu poświęciłeś mu więcej. I to w jakimś stopniu miałem na uwadze przy konstrukcji tego tekstu.

      Łapię się czasem na tym, że mam taką manierę, że nie zawsze przykładam uwagę do strony muzycznej.

      A z innej beczki to po "Strachu nad miastem" zobacz może włoski "Śledztwo w sprawie obywatela poza wszelkim podejrzeniem. Jako fan Volonte powinieneś znać, no chyba, że już widziałeś.

      Usuń
    2. Nie widziałem "Śledztwa...", wkrótce przyjdzie pora i na ten film.

      Usuń
  3. Widziałem wszystkie trzy , najbardziej lubię ,, Strach nad Miastem'' , ten film ma obłędny pałer i jeszcze większy fun factor. Jest idealny, jak ma się ochotę na coś lekkiego, ale z czadem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To żadna niespodzianka ;-) Powiedz lepiej skąd wziąć "Tysiąc miliardów dolarów" albo "Ciało mojego wroga" lub "Cenny łup".

      Usuń
  4. ,, Dolary'';
    http://extratorrent.cc/torrent/2904320/Greed.In.The.Sun.1964.720p.BluRay.x264-Codres+%5BPublicHD%5D.html
    - tylko grubas w ciul, ponad 5 ton
    ,,Le Casse''
    http://kickass.to/le-casse-1971-truefrench-dvdrip-xvid-ac3-beleze-t7783009.htm
    ,,Le Corps..'' nie namierzyłem , ale akurat na to sam bym się połasił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie o te "dolary" chodzi, tylko o te:

      http://www.filmweb.pl/film/Tysi%C4%85c+miliard%C3%B3w+dolar%C3%B3w-1982-119798

      Usuń