piątek, 27 grudnia 2013

Diabelski Trójkąt ( Widmo Oczami Simply'ego )

DIABELSKI TRÓJKĄT


Losem niektórych  historii zdaje się rządzić  przeznaczenie.  Najpierw była  książka ‘Celle qui n’etat plus’  (Ta, której już nie było ) inaugurująca  działalność autorskiej spółki Boileau-Narcejac. Ta osobliwa  kronika  ,,zbrodni doskonałej’’ szybko zdobyła  zainteresowanie filmowców. Henri Georges Clouzot przenosząc powieść na ekran zyskał  miano ,,francuskiego Hitchcocka’’, co do pewnego stopnia wiązało się ze szczęśliwym zbiegiem okoliczności, gdyż w tym samym czasie również sam Hitchcock zabiegał o zakupienie  praw do adaptacji książki…. I jeśli wierzyć  apokryfom do historii X Muzy, Clouzot uprzedził  go dosłownie o kilka godzin. 

Czy dobrze się stało? Z pewnością. Clouzotowi  udało się stworzyć  thriller niemal doskonały , który  wciąga bez reszty od samego początku, nie dając wytchnienia, aż do zbijającego z pantałyku, nieprawdopodobnego końcowego twista. Reżyser uzyskał to wszystko nader skromnymi środkami, co jeszcze raz dowodzi wielkiego talentu oraz filmowego instynktu – dywagacje, czy Hitch zrobiłby to lepiej, stają się czcze po czymś, gdzie  już  de facto nie ma co poprawiać. ,,Widmo’’ wprowadzi Clouzota do panteonu bogów kryminału, jak i horroru , gdyż moment w filmie, kiedy obydwa te gatunki podają sobie dłonie, wynosi je na taki poziom,jak w bodaj żadnym innym z obrazów tamtej dekady. Reżyser osiągnie to za sprawą szokującej zmiany tonacji opowieści,  do tej pory rozwijanej z zachowaniem odpowiedniej dyskrecji, zezwalającej na  konstruowanie napięcia wyłącznie poprzez interakcje między postaciami, bądź czysto behawioralne ukazanie zmagań  wewnętrznych  bohaterki -  bez ,,dopalania’’ wizualną,  narracyjną, czy inną, ekscentrycznością. Przyjrzyjmy się zatem samej historii.

KOCIE  ŻARCIE

Trójkąt – tę  najbardziej francuską z  figur, zapoznajemy w realiach peryferyjnej szkoły z internatem. Tworzą go dyrektor szkoły Michel Delassalle ( Paul Meurisse ), jego żona Christine ( Vera Clouzot ) i kochanka Nicole( Simone Signoret ), obie zatrudnione jako nauczycielki. Układ między nimi jest chory i niereformowalny. Delassalle to pewien swej bezkarności samiec alfa czerpiący siłę z nieustannego  poniżania  i gnojenia obu kobiet. Panie znoszą to bez sprzeciwu, potwierdzając w ten sposób jego dominację i konstytuując obraz pana i władcy. Sytuacja trwa niezmiennie od jakiegoś czasu. W dodatku między kobietami nie ma wrogości ani rywalizacji. Wręcz przeciwnie, zdają się pozostawać w przyjaźni  dając sobie wzajemne oparcie. Na  osobę najbardziej poszkodowaną i całkowicie bezradną w tym kole udręki, wyrasta Christina -  szybko dowiadujemy się, że to nie Michel, a właśnie ona jest głównym źródłem finansującym szkołę. Ale nic z tego nie wynika, mąż jest  samozwańczym i wyłącznym dysponentem jej wniesionych w posagu pieniędzy. Którymi zresztą gospodaruje źle, interes idzie kiepsko, Delassalle, by zaoszczędzić, sprowadza  przeterminowaną żywność na stołówkę, zmuszając publicznie chorą z obrzydzenia Christinę do zjedzenia…śmierdzącej ryby, której żaden kot by nie tknął. 

Nicole też nie ma lekko z panem dyrektorem, który lubi jej od czasu do czasu  podbić oko, a poza tym  pozycja, jaką zajmuje w układzie, nie gwarantuje jej żadnej pewności na przyszłość.I to właśnie ona, wykorzystując moment szczytowej awersji Christiny do męża ( po tym, jak po akcji na stołówce jeszcze ją zgwałcił ), podsunie chytry plan pozbycia się go raz na zawsze.  Doprowadzona do ostateczności  Christina, pomimo moralnych oporów, zgodzi się wziąć udział w morderstwie.



PRZEBUDZENIE POSEJDONA

Od samego początku uderza zupełny kontrast między bohaterkami, także fizyczny. Christina to dojrzała kobieta o  kruchym ciele i wewnętrznej bezbronności dziecka, która dalej nosi dziewczęce sukienki, a włosy uplata w warkoczyki. Ze swą nienaturalnie bladą cerą i dramatycznie odciśniętym spojrzeniem  permanentnej męczennicy, wygląda jak kieszonkowa Greta Garbo. Cierpi na przewlekłą chorobę serca, co będzie miało wpływ na rozwój wydarzeń. Jest religijna, lecz wiara nie zdaje się być dla niej źródłem siły, a podręcznym wehikułem dla eskapizmu. Ołtarzyk ze świętym obrazkiem i świecami zaimprowizowany w pokoju jest jak jakiś kącik dla lalek, gdzie można wymknąć się na krótką chwilę wrogiej rzeczywistości, dając nura w pacierz. 

Clouzot nie ma wątpliwości, że dla kogoś o naturze ofiary, wejście z marszu w rolę kata nie będzie zbawiennym  rytuałem przejścia. Przyniesie chaos, strach ( ba, sumę kilku strachów ) i już całkiem wytrąci  grunt spod nóg. Według planu, Christina ma podsunąć mężowi  flaszkę Johnnie Walkera ze środkiem nasennym. Robi to, lecz cały czas targają nią jeszcze wątpliwości, których amplitudę Clouzot pokazał genialnie. Kiedy Michel podczas burzliwej rozmowy nalewa sobie w końcu banię i podnosi do ust, Christina niby niechcący potrąca go, w  podświadomym proteście przeciw temu, co właśnie czyni. Michel  oblawszy sobie krawat wścieka się i bije ją po twarzy. Następną szklanicę Christina nalewa mu sama i to natychmiast. Jeszcze z dolewką : sam tego chciałeś !

Obydwie zanoszą śpiącego do łazienki, gdzie Nicole topi go w wannie.  To chłodna i twarda kobieta, która z niejednego pieca bagietkę jadła. Strzelista, lecz grubej kości, o ostrych, zmiękczonych makijażem plebejskich rysach, w nieodłącznej garsonce, z trwałą na głowie. Działa bez emocji, fachowo. To jej opanowanie i rzeczowość jest dla Christiny jedynym punktem  oparcia, gwarancją sensu i wiary w powodzenie całej akcji. W sobie nie ma tego za grosz. Wszystko przebiega sprawnie. Denat zmienia kolejno mniejszy akwen, na większy - pod osłoną nocy zostaje  wrzucony do pokrytego obleśnym kożuchem basenu pod szkołą, którego nie czyszczono od dawna. Żadnych przypadkowych świadków. Pełny sukces.

Gdy po paru dniach  napęczniały zezwłok nadal nie mąci tafli basenowej zawiesiny, zmęczona torturą oczekiwania Christina, korzystając z przypadkowego pretekstu, każe spuścić  wodę. Chce mieć ten moment za sobą. Okazuje się, że basen jest pusty. Zwłoki zniknęły. I się zaczyna...



KADENCJA  I  KASKADA

Clouzotowi udało się osiągnąć  efekt pełnej identyfikacji widza z postacią Christiny. To z jej perspektywy śledzimy rozwój wydarzeń, jej lęk i zagubienie przeżywamy. Dzięki wspaniałej kreacji swej małżonki, Very Clouzot,  mógł  utrzymać dyscyplinę ,,trzecioosobowej’’, voyeurystycznej narracji; bez uciekania się do subiektywnego wizjonerstwa i  deformowania rzeczywistości widzianej oczyma  osoby, u której śmiertelne przerażenie narasta niczym crescendo, podsycane kolejnymi niewytłumaczalnymi znakami. Clouzot nie poszedł drogą Wellesa, czy Langa,  postawił na oszczędność środków czysto filmowych. Dominują pełne plany, półzbliżenia i ,,transparentna’’, nie wychodząca przed szereg praca kamery, gra światłocienia też zasadniczo zostaje podporządkowana realizmowi czasu i miejsca poszczególnych scen. Dopiero legendarny finał, w mgnieniu oka przenosi nas w inny wymiar, gdzie opuszczone korytarze szkoły stają się gotyckimi katakumbami, a noc wygrywa własną geometrię mroku i lśnienia, gdzie czai się ostateczny koszmar. Wcześniejsza powściągliwość nie umniejsza bynajmniej rosnącego przez cały czas napięcia i tajemnicy, a idealnie pracuje na zmiecenie widza pod fotel, nijak nie oswajając go wcześniej z tym, co ma nastąpić. W zamieszczonej na końcu odezwie reżyser zwraca się do widzów, by nie zdradzali zakończenia tym, którzy jeszcze filmu nie widzieli.

Pod warstwą thrillera Clouzot  zaprezentował  ponurą karuzelę ,,komedii ludzkiej’’ w pierwszorzędnym anty burżujskim stylu, portretując ludzkie skundlenie, pazerność, wygodnictwo i przyzwolenie na zło, jak  niegdyś wielcy rodzimej literatury, od Balzaca do Celine’a. Sam zresztą wcześniej się z klasyką mierzył,  przenosząc w realia okupowanej Francji ,,Manon Lescaut’’ księdza Prevosta – XVIII – wieczną historię miłości fatalnej.

PĘKNIĘCIE


Film odniósł ogromny sukces frekwencyjny, ale niczym za sprawą jakiegoś fatum, zenit sławy reżysera stanie się początkiem jego zmierzchu, jak się okaże nieuchronnego. Młodzi  reformatorzy spod znaku ,,nouvelle vague’’, którzy niebawem dokonają zmiany warty we francuskiej kinematografii przypuszczą atak na Clouzota, stawiając jego kino, jako przykład przebrzmiałej i archaicznej ramoty, spętanej gatunkowymi  ograniczeniami i rygorem, które nie mają prawa dłużej stać na drodze swobody filmowej wypowiedzi, o jaką zabiegają ( coś, jak w latach 70-tych punk rockerzy przeciw gwiazdom rocka progresywnego ). Paradoksalnie, gdy władzę w tamtejszym kinie przejmą nowofalowcy, zafascynowani, jak by nie patrzeć, amerykańskim filmem noir i Hitchcockiem ( o którym Truffaut napisze sążniste tomy analiz ), Clouzot wyląduje niemalże  na pozycji filmowej ,persona non grata’.



recenzję gościnnie przygotował Simply

13 komentarzy :

  1. Ten motyw z kocim żarciem jest naprawdę genialny, to właśnie wtedy widz przestaje mieć wątpliwości, że Delasalle to człowiek wyjątkowo odrażający, który nie zabiega o niczyją sympatię. Decyzja o morderstwie to może i przesada, ale dokonujące zbrodni kobiety, nawet zimna Nicole, wydają się niemal przez cały czas ofiarami działań tego podłego belfra - są jak niewolnicy szukający sposobu by się uwolnić spod jarzma tyrana.
    Nie przepadam za francuską Nową Falą, wolę zdecydowanie takie "archaiczne ramoty". Z filmów Clouzota bardziej mi się podobała "Cena strachu", ale "Widmo" to także rewelacyjny film w swoim gatunku.
    A recenzja, oczywiście, świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Co mają oznaczać te dziwaczne rysunki? Simply to rysował? :-D

      Usuń
  2. Nie, to nie ja a Tammo De Jongh . Te ilustracje tworzą cykl pt. ,, 12 Archetypów''. I zostały umieszczone na okładce albumu King Crimson ,, In the Wake of Poseidon'' z 1970 r.
    Świetnie dobrano aktora do roli Delassalle'a, Paul Meurisse ma tak genialnie wredną gębę, że masakra. Ale na przykład w ,, Drugim Oddechu'' Melville'a całkiem wiarygodnie wypadł, jako dośc sympatyczny gliniarz.
    Nowa Fala miała w swoim czasie przepotężny wpływ na rozwój języka filmowego i to dla wielu różnych kinematografii, tego nie można lekceważyc. Swoją drogą, jeden z jej ojców założycieli, Claude Chabrol ( ,, Piękny Serge'' ,, Kuzyni'' ) wkrótce też poszedł w takie rejony antymieszczańskiego kryminału i to na dobre, jego kino się w prostej linii z Clouzata wywodzi.
    Z resztą , akurat w tym wypadku, czas wszystko elegancko zweryfikował.
    Dzięki za dobre słowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie się to czyta. Dobrze napisane, lepiej niż komentarze.

    Z Chabrolem jest problem z dostępnością, jak to mówią, kontentu i napisami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięx. W Zatoce Maracaibo jest około 20 Chabrolów, nawet taka obskura, jak ,, Alicja Ucieka po raz Ostatni''. (ale z niektórymi napisami, to faktycznie może byc problem - tu akurat są wspawane angielskie )
      Niestety, nie zauważyłem mojego faworyta ,, Niech Bestia Zdycha'' - wstrząsającego, psychologicznego kryminału, który mi totalnie zrył czachę, gdy go widziałem w TV, gdzieś na początku podstawówki. Po latach też się obronił.

      Usuń
    2. A tak jeszcze a propos Chabrola. W latach 60 ' , przez krótki czas modne stały się imitacje Bonda - Włosi trochę tego natłukli, m.in. Sergio Sollima. Chabrol powołał do życia francuskiego superagenta Louisa Rapiere, zwanego Tygrysem, którego zagrał Roger Hanin ( ,,Tony Arzenta'' ). Zrobił z nim dwa filmy ; ,, Tygrys Lubi Świeże Mięso '' 64' i ,, Tygrys Perfumuje się Dynamitem'' 65'.
      Na imdb nie szczędzą temu kąśliwości, ale chętnie bym to obadał. Może byc niezła pop artowska jazda.
      Chabrol, podobnie jak Clouzot lubił obsadzac w dużych rolach swoją żonę, Stephane Audran - świetna aktorka i piękna kobieta - prawdziwa esencja francuskości, podobnie, jak jego kolejna muza, Isabelle Huppert.

      Usuń
    3. "Alicja ucieka po raz ostatni" - obejrzałem ostatnio ten film (na youtubie, napisy ściągnięte z "chomika"). Niesamowicie intrygujący film, mamy tu surrealizm, nurtującą zagadkę, mnóstwo pytań bez odpowiedzi, a nawet elementy fantasy (bo film nawiązuje do "Alicji w Krainie Czarów"). No i na dokładkę odrobina erotyzmu, gdyż w roli głównej Sylvia "Emmanuelle" Kristel.

      Usuń
    4. Piękna rzecz, bardzo lubię ten film. Sylvia objawia się w stroju Ewy w jednej scenie. Nawet , jak dobrze pamiętam, Charles Vanel tu się pojawia. Klasyka kina onirycznego nieśmiertelnych lat 70'.
      Zrecenzuj.

      Usuń
    5. Chętnie. Charles Vanel wpisany jest już na drugim miejscu w czołówce i jest to ważna rola. Ja nie jestem pewien czy go poznałem, ale domyślam się, że to ten stary dziadek - właściciel rezydencji, do której trafia bohaterka.

      Usuń
    6. Tak to on. Zresztą Vanel się nie zmienia - zawsze był stary.

      Usuń
    7. Z agentów bondo-podobnych to mi się przypomina cykl o Harrym Palmerze z Michaelem Caine. Trzy filmy z lat 60. bardzo przyjemny zimnowojenny klimat, a w jednej z ważnych ról drugoplanowych Oscar Homolka w roli przebiegłego radzieckiego generała co to miał brwi jak Stalin wąsy.

      Usuń
    8. Zupełnie bym zapomniał - Simply coś słabo się starasz, twój faworyt z Chabrolów spokojnie do namierzenia w sieci.

      Usuń
  4. jeszcze taki drobiazg : śródtytuły oraz tytuł właściwy to polskie tłumaczenia tytułów utworów zespołu King Crimson w większości z płyty In The Wake of Poseidon.

    OdpowiedzUsuń