środa, 28 sierpnia 2013

Top 6 "Złych poruczników"



Policjanci w filmach na ogół są tymi dobrymi, stoją na straży prawa, bronią słabszych, łapią różnej skali bandziorów. Ale jak to bywa od każdej, również od tej reguły istnieją wyjątki, bowiem nie wszystkich gliniarzy można zaliczyć do grona uczciwych. Od dziesięcioleci portrety podłych, skorumpowanych, nadużywających uprawnień, ulegających narkotykowo-alkoholowym nałogom psychopatów, kryjących się za policyjną odznaką stanowią pożywkę dla przemysłu filmowego. Choć brzmi to okropnie niekiedy bywają bardziej zdeprawowani niż przestępcy, których mają przecież łapać. Niemniej właśnie ich zła natura, spaczony charakter czy zwichrowana psychika sprawiają, że takie niezapomniane wizerunki nieustannie fascynują, tworząc nieodzowną część kryminałów, thrillerów oraz filmów sensacyjnych.

Subiektywne zestawieniu sześciu najbardziej odrażających gliniarzy w kinie. Z takim zastrzeżeniem, że brałem pod uwagę jedynie oficerów, zwykłymi mundurowymi nie zaprzątałem sobie uwagi. Nie żeby były to role niewarte wspomnienia. Bo Ray Liotta w "Unlawful Entry" (1992) bądź Woody Harrelson  w "Rampart" (2011) stworzyli wyraziste, na długo zapadające w pamięć kreacje. Wolałem jednak skupić się na policjantach trochę większego kalibru.

Na pewno kogoś pominąłem, o kimś zapomniałem, zwłaszcza, że ominąłem praktycznie kino europejskie z uwzględnieniem włoskiego poliziotteschi oraz kino azjatyckie. Także, jeśli ktoś ma jakiś swój własny typ, chciałby się nim podzielić, to niech śmiało wpisuje w komentarze. Aha, byłbym zapomniał - kolejność w rankingu przypadkowa.




 Sauveur Cristini, "Dobermann" (1997)

To nie pierwsza taka rola w dorobku Tchéky'ego Karyo, naczelnego złego charakteru kina francuskiego, ale bez wątpienia najbardziej zapadająca w pamięć. Cristini to pozbawiony sumienia i przyzwoitości sadystyczny policjant, który dosłownie nie cofnie się przed niczym, aby złapać gang złodziei dowodzony przez tytułowego "Dobermanna". Nie posiada żadnych skrupułów, tak więc korzysta z szeregu bardzo niekonwencjonalnych metod, zdecydowanie wykraczających poza nawias prawa, czyniąc go właściwie przestępcą z odznaką policyjną, wśród których znajdują się zastraszanie, szantaż, brutalne groźby, porwanie dziecka, a w końcu zabójstwo jego matki strzałem w tył pleców. O brutalności fizycznej nawet nie ma co wspominać. Wizerunek twardego stróża prawa znany tak dobrze w kinie francuskim choćby z filmów Melville'a (np. "Un Flic") w filmie Kounena został posunięty do ekstremum.
  


Mike Brennan, "Q&A" (1990)

Na pozór wzorowy policjant, skuteczny, doświadczony, odznaczany za wyniki, właściwie żywa legenda. Lecz to tylko powierzchowna warstwa skrywająca jego ciemne oblicze. Brennan jest rasistą, szybko ulega porywom gwałtownego charakteru, nie lubi, gdy ktoś wchodzi mu w paradę, toteż współpracownicy wyraźnie się go boją. Bezwzględnością dla wrogów dorównuje mafiosom, z którym łączą go interesy. Stanowi ważne ogniwo w sieci korupcji oplatającej nowojorską policję, sięgającej bardzo wysoko. Dlatego, gdy przekonany o własnej bezkarności zabija drobnego portorykańskiego handlarza narkotyków, pozorując działanie w samoobronie oraz zastrasza świadków zdarzenia tak, aby potwierdzili jego wersję, zwierzchnicy Brennana starają się zamieść sprawę "pod dywan", żeby ich wspólne machlojki nie ujrzały światła dziennego. Nick Nolte stworzył bardzo skomplikowaną, złożoną postać wcielonego zła w stosunkowo mało znanym filmie Lumeta, porównywalną do występu Hoppera w "Blue Velvet".


Hank Quinlan, "Touch of Evil" (1958)

Któż zagrałby lepiej w filmie Orsona Wellesa niż sam Orson Welles ? Słynny aktor i reżyser od lat zmagał się z nadwagą, tak więc w "Touch of Evil" jego sylwetka jeszcze bardziej podkreślała wszystkie negatywne cechy jego bohatera. Kapitan Hank Quinlan jest potężnym, opasłym, wyglądającym  jednocześnie strasznie i żałośnie, amoralnym teksańskim policjantem z manią wielkości i długą listą grzeszków na sumieniu - m.in podrzucanie dowodów, rasowe uprzedzenia wobec Meksykanów, porwanie, morderstwo z zimną krwią, mataczenie, spiskowanie na rzecz zdyskredytowania rywala zajmującego się sprawą zabójstwa, krytycznie nastawionego wobec jego metod prowadzenia śledztwa - to tylko te najważniejsze. Quinlan to najzwyczajniej nadęty, obleśny typ, którego wszyscy woleliby nie spotkać na swojej drodze. Jednakże granicę prawa przekraczał przeważnie w stosunku do ludzi, którzy winni byli zarzucanych im czynów,  lecz brakowało dowodów na ich udowodnienie.



Alonzo Harris, "Training Day" (2001)

Detektyw Alonzo Harris to nie byle jaka osobistość w policji Los Angeles. Wielokrotnie nagradzany za walkę z handlarzami narkotyków mógłby stać się prawdziwym autorytetem dla młodych policjantów, gdyby nie jedna rzecz. Przez lata służby udpodobnił się do tych, których ścigał, a przed którymi zobowiązał się bronić społeczeństwo. Moralna granica Harrisa uległa zatarciu, on sam przestał odróżniać dobro od zła, stał się piewcą relatywizmu, uległ złu, korupcji, a co gorsza wciągnął w to innych funkcjonariuszy. Nie miał problemu z zabiciem handlarza narkotyków i późniejszym podziałem jego majątku na spółkę z kolegami. Jako sprawny manipulator starał się zdeprawować młodego policjanta, którego nadmierny idealizm mógł wywołać w nim wyrzuty sumienia. Gdy te próby zawiodły, zdecydował się wystawić go latynoskim gangsterom. A do listy pomniejszych grzechów można by przecież dodać np. posługiwanie się fałszywymi dokumentami, kradzież czy wiarołomstwo względem żony. Zasłużony Oscar dla Denzela Washingtona.



The Lieutenant, "Bad Lieutenant" (1992)

Anonimowy porucznik z nowojorskiej policji to w wykonaniu Harveya Keitela prawdziwa perełka. Doskonały przykład totalnej patologii wkradającej się w życie człowieka. Bohater filmu Abela Ferrary jest nihilistą totalnym, a jakby tego było mało to przyjmuje łapówki, kradnie narkotyki, które bez względu na rodzaj sam zażywa w dużych ilościach, by następnie sprzedać je dilerom, nie interesuje się własną rodziną, klnie przy dzieciach, jest uzależniony od seksu z prostytutkami oraz hazardu, na który traci masę pieniędzy, zaciągając przy okazji kolosalne długi u ludzi z półświatka. Początkowo nie bardzo interesuje się sprawą zgwałconej zakonnicy, ale właśnie owo rozpoczęte od niechcenia dochodzenie stanie się początkiem zwrotnym w jego życiu, początkiem wydobywania się z piekła, jakie sam sobie zgotował na drodze ku samozniszczeniu.



Norman Stansfield, "Leon: The Professional" (1994)

Bardzo możliwe, że Gary Oldman wcielając się w rolę Normana Stansfielda stworzył rolę życia, za którą powinien dostać Oscara. To, że go nie dostał to jedna z tych wielkich niesprawiedliwości w historii kina. Niemniej Stansfielda w tym rankingu zabraknąć po prostu nie mogło, mimo, że nie jest on stricte policjantem, lecz agentem DEA. Skorumpowany, uzależniony od narkotyków, obślizgły furiat. Wybuchy pokładów agresji, w wyniku których kompletnie traci nad sobą panowanie, stając się nieobliczalnym zarówno dla swoich ludzi jak i wszystkich innych znajdujących się w jego najbliższym otoczeniu, poprzedzają znamionujące grozę momenty "ciszy przed burzą" odegrane iście po mistrzowsku. O intensywności niepohamowanego charakteru tego wariata miała okazję przekonać się rodzina głównej bohaterki filmu, którą do spółki z partnerami położył trupem. Na plus trzeba mu jednak zaliczyć całkiem dobry gust muzyczny. No i jeśli tylko chce, potrafi być czarujący.


6 komentarzy :

  1. Tcheky Karyo w 'Dobermanie' to faktycznie niezły huncwot ; nigdy nie zapomnę ciągnącej się w nieskończonośc sceny, jak Cristini je kolosalnego sandwicza i spokojnie sobie rozmawia z jakimś typem, a dwa metry za nim kolo glanuje leżącą na chodniku laskę, niczym Jo Prestia w 'Nieodwracalnym'.
    Dołożylbym Dennisa Pecka ( Richard Gere) z 'Internal Affairs' Figgisa, m.in. za perfekcyjną dwulicowosc. No i ma się rozumiec Lou Fordw ( Casey Affleck) w ' Killer inside me' za całokształt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pecka właśnie pominąłem z uwagi, że był tylko mundurowym. O "The Killer Inside Me" zapomniałem, ale też by mi trochę pod zestawienie nie pasował.

    Karyo podobną rolę miał w "Crying Freeman" i "Kiss of the Dragon". Zawsze mnie zastanawiało z jakich składników powstała ta kanapka. Tam jakieś papryczki były czy coś.

    Właściwie to Kapitan Dudley Smith z "LA Confidential" by pasował - też strasznie dwulicowy

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do kanapki, to przypominam sobie, że wyglądała w ciul smakowicie i była ogromna.
    Z Tcheky'm Karyo, bardzo lubię 'High Art' Waltera Sallesa ( choc gra tam rolę drugoplanową, jest po prostu świetny) i koniecznie muszę zdobyc i odswieżyc sobie
    'Błękitne, jak Piekło' ( Bleu comme L'Enfer) Yvesa Boisseta, który widzialem sto lat temu w TVP i pamiętam tyle, że mi się strasznie podobał. I nie wiele więcej. Tcheky też tam zdaje się, grał jakiegoś wrednego gliniarza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe zestawienie. Mnie przychodzi na myśl Jimmy Egan - postać, jaką zagrał Colin Farrell w "Pride & Glory" - w jednej scenie groził, że przypali dziecko żelazkiem. Wspomniany wyżej Dudley Smith też by się nadawał. No i przypomniała mi się jeszcze mała rólka w "Asfaltowej dżungli" - skorumpowany porucznik Ditrich (Barry Kelley). I chyba porywacz w "Okupie" był policjantem, jeśli dobrze pamiętam (zagrał go Gary Sinise). W kinie francuskim, włoskim i azjatyckim też pewnie sporo przykładów by się znalazło.
    Washington w "Dniu próby" rewelacyjny, zgadzam się że Oscar zasłużony. Koniecznie muszę obejrzeć "Dotyk zła", to jedna z moich największych zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dotyk zła" koniecznie trzeba obejrzeć, typowy "must see", już pierwsza scena jest kapitalna i przeszła do historii.

      Z azjatyckiego kina to, jak słyszałem, bohater z "Violent Cop" - reżyserski debiut Kitano - pasowałby jak ulał do rankingu. Będę musiał poszukać go i obejrzeć. Chociaż w azjatyckim kinie czasem trudno odróżnić zwyczajnego gburowatego pracoholika wśród policjantów od faktyczne wariata typu "Stansfield".

      Usuń
  5. 'Violet Cop'to doskonały film, ale bohater w gruncie rzeczy stoi po Jasnej Stronie Mocy. Tyle że nie ma żadnych hamulców.

    OdpowiedzUsuń