niedziela, 18 sierpnia 2013

Catriona MacColl - "Fulci uwielbiał whiskey".



Catriona MacColl - brytyjska aktorka, znana głównie z występów w europejskich filmach i serialach; zapamiętana dzięki trylogii horrorów Lucio Fulciego: City of the Living Dead, The Beyond, House by the Cemetery. Znana także z serialu BBC Squadron i kilku innych mniejszych produkcji. Poniższy wywiad dotyczy współpracy z włoskim reżyserem, poszerzając jego sylwetkę o mniej znane fakty.

Najbardziej znana jesteś z występów we włoskiej serii filmów o żywych trupach Lucio Fulciego. Na planie na pewno nie było łatwo?

Oto jedna anegdota z City of the Living Dead: nie przeszkadzały mi szczury, nietoperze, czy choćby zombie - jedynym czego się bałam były te cholerne robaki; nazwijmy je larwami, czy jak chcesz. Zapamiętałam jedną rzecz z planu: Fulci przekładał najostrzejsze sceny na ostatnie godziny filmowania - sceny erotyczne, jak i te najbardziej przerażające, co nie było miło, gdyż pod koniec kręcenia zwykle nie wyglądało się i czuło najlepiej...

W każdym bądź razie, jest godzina 19.45, jesteśmy gotowi zakończyć kolejny dzień na planie o 20.00. Mamy do nakręcenia jeszcze jedną scenę, w której poprzez okno do pomieszczenia wpadają setki larw; mamy już nakręconą panoramę, a ja wiem już, że będę musiała wystąpić w tej scenie z Christopherem George. Maszyna do tworzenia wiatru wdmuchuje do pokoju małe kawałki ryżu, co wychodzi dość efektownie. Następnie kręcimy zbliżenia; każdy już zdążył nakręcić swoje, a ja dalej nie mogę przyzwyczaić się do larw zalegających moje ciało; mimo iż przeszłam przez różne etapy zdjęć, poznaliśmy się wszyscy dobrze na planie. Do tej pory nawet nie podniosłam głosu na planie, mimo iż większość ekipy, na czele z Lucio przeszli ten etap już dawno temu. A więc obracam się i mówię, że nie jestem w stanie nakręcić tej sceny. Obsługa mówi mi iż muszę to zrobić, a ja wybucham płaczem.

Deszcz robaków z City of the Living Dead
Jedna z dziewczyn, którą bardzo lubię, Rita Agostini, bierze mnie na stronę i razem ze mną zaczyna płakać - to takie włoskie; tylko w tym kraju możesz swoim zachowaniem skłonić kogoś by zrobił to samo. Stoimy więc razem z boku, płaczemy, a ja uświadamiam sobie, że muszę przez to przejść. Dostaję dwa podwójne koniaki, chyba na uspokojenie, choć nie jestem pewna (śmiech). Okazuje się, że Gino de Rossi zrobił dla mnie specjalną maskę, przez którą nie przejdą robale, oraz dokładnie zabezpieczył moje ubranie przed nimi; czułam się mocno zawstydzona.

Przed tym dniem miałam nocne koszmary, w których śniłam o robakach wchodzących pod moje ubranie, do łóżka, wszędzie. Dzięki Gino i jego pomysłom, nie miałam w ubraniu żadnej szczeliny, przez którą mogłyby się dostać do środka te przeklęte owady. Kręcąc scenę myślałam, że nigdy się nie skończy, zaś Fulci jak mi się wydaje rozkoszował się moim strachem (śmiech). Gdy to sobie uzmysłowiłam, znów zaczęłam płakać na planie, co spowodowało że robaki zaczęły wpełzać na mnie w coraz większej ilości. Im dłużej to trwało, tym gorzej się czułam. Lucio nie przerwał tej sceny i pamiętam ją nadal jako bardzo traumatyczne doświadczenie. Wtedy zrozumiałam, że pan Fulci ma swoje perwersyjne oblicze! (śmiech). Do tego zrobił to mnie, osobie, którą bardzo lubił! W końcu scena wylądowała na półce, jak wiele innych ciekawych ujęć.

Jakim wg Ciebie reżyserem był Fulci?
Hmm...(przez dłuższą chwilę myśli) nieco szalonym, tak sądzę.

Fulci często określany był mianem krzykacza.
O tak, te włoskie napady złości co pięć minut; na szczęście nie częste w moim kierunku. Najczęściej ofiarami padali ludzie od efektów specjalnych, albo biedne włoskie aktorki; zauważyłam że wobec mnie czuł coś w rodzaju respektu. Chciałam myśleć o sobie jako o profesjonalnej aktorce, dającej z siebie wszystko na planach jego filmów; właściwie nie miał ze mną problemów prócz powyższej historii z larwami. Kręcąc scenę w trumnie nie myślałam zbyt wiele o możliwości bycia pogrzebanym za życia; interesowało mnie tylko, jak nakręcimy tą scenę. Gdy doszło do jej kręcenia, dowiedziałam się, że spędzę dwa dni w trumnie na prawdziwym cmentarzu w Nowym Jorku.

Na prawdziwym cmentarzu?
Tak, co prawda wykopali dla mnie nowy grób, za co zresztą jestem wdzięczna, bo mogłam leżeć w starym! (śmiech). Nie wiem, czy powtórzyłabym dziś tę scenę, wtedy jednak tak o tym nie myślałam. Spędziłam dwa dni w trumnie, stwierdzając, że będę się z tego później śmiać; było zresztą dużo żartów na planie na ten temat, ludzie chcieli mi w ten sposób pomóc. Pamiętam sceny, gdy ludzie stali wokół mnie, patrząc na mnie leżącą w grobie z miną w stylu ; "to ma sens?", z szerokim uśmiechem. Gdy wróciliśmy do Rzymu spędziłam kilka dni, już nie pamiętam, trzy lub cztery, w tej trumnie. Dokręcaliśmy jeszcze kilka ujęć z boku i wewnątrz trumny, więc nie było to już takie klaustrofobiczne. Jednak po jakimś czasie zaczęło do mnie docierać, że spędzam czas udając martwą (lub wstającą z martwych), w trumnie; to stawało się coraz bardziej depresyjne. Leżałam więc myśląc sobie: "O Boże, już wiem, jak to jest być w trumnie, totalna paranoja".W końcu dokończyliśmy te sceny w ciasnej trumnie, ale gdy zatrzasnęli nade mną wieko, a Christopher wziął do ręki kilof...

Mrugnęła, czy nie? 


Tak, to straszny moment filmu.
Tak, wręcz przerażający. Przygotowali ten efekt, gdy ostrze kilofa przebija trumnę, zatrzymując się tuż przed moja twarzą; nie znałam osoby, która ten efekt przygotowała, nie wiedziałam w jaki sposób będzie on wyglądał. Jedyne na co mogłam sobie pozwolić, to myśli w stylu: "już za minutę, to ostrze zatrzyma się kilka centymetrów przed moją twarzą, Przepraszam, ale nie powinnam tego robić. Moja cała kariera zależy od tego ostrza, na litość boską!" (śmiech). Znów więc zaczęłam powtarzać, że nie nakręcę tej sceny, napięcie zaczęło rosnąć coraz bardziej. Musiałam jednak to zrobić.
Człowiek od efektów specjalnych powiedział mi, że to musi zadziałać, jest bezpieczne, pokazał mi działanie na samym sobie, i dopiero wtedy się zrelaksowałam. W końcu więc jestem już gotowa na scenę, leżę w trumnie, i nagle Lucio zaczyna robić awanturę - nie podoba mu się to, że zamykam oczy (MacColl podnosi głos). Chciał, abym w trakcie, gdy siekiera przebija trumnę ani na chwilę nie zamykała oczu. Myślę, że to naturalny odruch, z którym ciężko jest walczyć; a tutaj Lucio wrzeszczy po mnie z tego powodu. Wyszłam z trumny, czekając na rozwój wypadków. Wtedy wszedł do niej Fulci; to było niezwykłe - reżyser wchodzi do trumny, w okularach, które wyraźnie mu tam przeszkadzały i leży nie zamykając oczu. (Mac Coll imituje ruchy ramion reżysera) "Widzisz, to nie takie trudne, to łatwe, a ty szukasz wymówek, nie ma się czym martwić". Nie pamiętam czy wtedy zamknęłam oczy, prawdopodobnie to zrobiłam, czyż nie?

Myślę, że nie. Jeżeli nawet to tylko mrugnęłaś.
Myślę, że tak było. To nie był dobry dzień.

Skoro już jesteśmy w temacie przemocy wobec kobiet w filmach, szczególnie Fulciego, jak czułaś się jako kobieta traktowana w tak nihilistyczny i perwersyjny sposób?
(długa chwila) Dobre pytanie.

Nie musisz na nie odpowiadać, jeżeli sprawia, że czujesz się z nim niekomfortowo...
Nie, to dobre pytanie. Kobiety ukazywane jako ofiary. Nie mogę się z tym zgodzić. Postacie, które grałam to raczej kobiety silne, przeciwieństwo "piękności w opałach". By być szczerą, muszę powiedzieć, że nie podoba mi się ten sposób ukazywania kobiet, lecz z drugiej strony, tak było od zawsze. Zobacz na obrazy w muzeach, gdzie zawsze na koniu siedzi mężczyzna; to święty Jerzy walczył ze smokiem, to kobiety potrzebowały zwykle pomocy. Na co dzień przy różnych okazjach spotykamy się z tego typu sytuacjami i jakoś musimy sobie z nimi radzić. Nie mogę powiedzieć, że było mi wstyd za postaci, jakie grałam. Muszę zobaczyć te obrazy raz jeszcze pod tym kątem, by wyrobić sobie opinię.

Ten temat jest ciekawy - większość krwawych horrorów tego okresu ukazywało ekstremalną przemoc wobec kobiet - często w trakcie lub po stosunku seksualnym. Można było odnieść wrażenie, że kobiety są potworami, a mężczyźni-mordercy ukazują mizoginistyczne fantazje?
Nie pamiętam, czy w tych obrazach moja postać umierała... (w The House by the Cemetery zostaje zabita przez potwora - doktora Freudsteina-przyp.haku). Nie pamiętam też, żeby działo mi się coś obrzydliwego, raczej było dużo biegania i krzyku.

W Twoim wypadku nie działo się tak, gdyż zagrałaś w filmach Fulciego, które osadzone były w realiach fantastycznych; późniejsze obrazy, jak The New York Ripper, były już mocno nihilistyczne i realistyczne.
Tak? W takim razie nie podoba mi się to. Problem z Fulcim był taki, że był to niezwykle trudny człowiek; wydaje mi się, że nie lubił kobiet, ostrzegano mnie przed nim. Ludzie mówili, że nienawidzi aktorek, jest trudny we współpracy i dużo krzyczy na planie, zmuszając aktorki do łez. To stało się dla mnie impulsem : "Naprawdę? Zobaczymy jak pójdzie mu ze mną!" Stało się dla mnie wyzwaniem powstrzymywanie tego mężczyzny na planie, co myślę, że mi się udało.

Fulci nienawidził kobiet, czy raczej bał się ich?
Prawdopodobnie go przerażały. Traktował je podobnie w życiu, jak w swoich filmach. Mnie osobiście w żaden sposób nie skrzywdził. Nie wiem, czy po prostu mnie polubił, czy tak było z góry zaplanowane, ale nie musiałam brać udziału w tych straszliwych scenach śmierci.

Zapowiedziano swego czasu, że miała być wyprodukowana druga część The Beyond...
Tak? Lucio zadzwonił w tej sprawie do mnie, miałam wtedy siedmiu różnych agentów, więc pomyślałam sobie, jak ich ominął i co tym razem dla mnie szykuje?(śmiech) Nie był to właściwy okres w moim życiu na tego typu sprawy; wyszłam za mąż, znalazłam inną pracę, nie chciałam wracać do starych lat. Dobrze się stało, że The Beyond 2 nie powstało, nie dlatego, że odmówiłam, lecz dlatego, że tego typu powroty rzadko się sprawdzają. Teraz, po latach, gdy zdystansowałam się do włoskiej sceny grozy, z przyjemnością zagrałabym w czymś podobnym. Czy mówiłam już, że mój przyjaciel skontaktował mnie z Barbarą Steele? Mieszka w Los Angeles i mój znajomy stwierdził, że koniecznie muszę ją poznać!

Czy sprawiały Ci kłopot problemy językowe na planach włoskich filmów?
Boże mój! Pamiętam scenę seansu z City of the Living Dead z aktorką, nakręconą w studio w Rzymie, kobietą o kędzierzawych włosach, medium (Adelaida Aste). Była Włoszką, a ja na szczęście umiałam troszkę tego języka; przypuszczam że dlatego zatrudniali dużo włoskich aktorów, aby zmniejszyć koszty produkcji. Pamiętam, że niektórzy tylko zmieniali kostiumy do różnych ról. Umiałam co nieco włoskiego i na przykład byłam w stanie zrozumieć co mówił Frezza w The House by the Cemetery (nieznośny dzieciak z tej historii, przez wielu uznawany za jeden z najgorszych dubbingów w horrorze - przyp.haku)

Czy te filmy kręcono z postsynchronami, dodając głos i efekty do istniejącego obrazu?
Kręciliśmy je z podstawowym dźwiękiem, dzięki czemu wiedzieliśmy w przybliżeniu, co mówiliśmy. Przypomina mi się sytuacja z City of the Living Dead, gdzie poproszono mnie o nagranie dubbingu zaraz po nakręceniu scen, żeby nie płacić dwa razy za bilet samolotowy. Problem był w tym, że nie zdążyli wybrać scen, więc dubbingowałam wszystko, każde jedno podejście. W jednym z nich wszystko, co robiłam, to krzyk : "Zabierzcie mnie stąd!", który musiałam powtórzyć około dwudziestu razy, po czym straciłam głos. Nie mogli użyć jednego krzyku w każdym ujęciu, gdyż za każdym razem inaczej otwierałam usta. Powiedziałam sobie 'nigdy więcej', gdyż trwało to dwa razy dłużej niż zwykle, było to absurdalne. Naprawdę trzeba było umieć krzyczeć. Dzięki temu, mogłam jako jedna z niewielu osób okiełznać Lucio Fulciego (śmiech).

Zdecydowanie miał coś przeciwko Danieli Dorii.
Tak, zgadzam się z tym. Lucio miał mocne, perwersyjne oblicze, jak wiemy. Nie lubił kobiet, choć nie wiem, co stało się w jego przeszłości, byłoby interesujące to sprawdzić. Dobrze pamiętam jego córkę, Antonellę, z którą często rozmawialiśmy we trójkę - o koniach, Anglii i whiskey. Fulci uwielbiał whiskey.

rozmawiał Jay Slater, tłum. haku



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz