poniedziałek, 28 lipca 2014

Ringo Lam - City on Fire


Ringo Lam uchodzi za specjalistę w gatunku mrocznych, realistycznych thrillerów, wykorzystujących motyw "Heroic Bloodshed", któremu początek dał film Johna Woo "A Better Tomorrow", postrzegany jako film przełomowy w rozwoju azjatyckiego kina akcji. Do grona najlepszych dzieł  Ringo Lama zaliczany jest "City on Fire" (1987), który z kolei uchodzi za kluczową inspirację dla "Wściekłych psów", reżyserskiego debiutu Quentina Tarantino, stanowiącego swego rodzaju hołd wobec kina hongkońskiego. Ale i Lamowi nie było obce nawiązywanie do dorobku innych filmowych twórców, na przykład do spuścizny Sama Peckinpaha i jego "Dzikiej Bandy".

Gang bezwzględnych złodziei napadających na sklepy jubilerskie terroryzuje Hong Kong. Przestępcy działają bardzo brutalnie, nie licząc się z życiem postronnych ludzi stających na ich drodze, w dodatku zabijają podesłanego im tajniaka. Policja postanawia ukrócić bezprawie, powołując specjalny oddział do walki z szajką, której przewodzi Fu (Danny Lee). Pewien starzejący się Inspektor postanawia ulokować w grupie przestępców kolejną wtyczkę - jego wybór pada na Chowa (Chow Yun-Fat). Doświadczony w pracy pod przykrywką Chow trapiony jest wyrzutami sumienia, z ochotą zrezygnowałby ze służby, bowiem ma dość zdradzania tych, którzy postanowili mu zaufać, mimo że stali po niewłaściwej stronie barykady. Przed odejściem zostaje zmuszony do wykonania ostatniej misji, czyli infiltracji bandy i zdobycia przeciwko niej dowodów. Z każdej strony znajduje się pod nieustanną presją. Inspektor domaga się wyników, oddział policji pod dowództwem aroganckiego Chana (Roy Cheung), nie zdając sobie sprawy z jego faktycznego statusu, uważa go za kolejnego przestępcę i ściga niczym zwierzynę. Na domiar złego dziewczyna Chowa (Carrie Ng) grozi, że odejdzie od niego, jeśli natychmiast się z nią nie ożeni. Sprawy przybierają jeszcze bardziej niekorzystny obrót, gdy Chow zaprzyjaźnia się z mającym psychopatyczne skłonności Fu, stając w obliczu bardzo poważnego wyboru: lojalność wobec policji czy lojalność wobec nowego przyjaciela.


Chow Yun-Fat opromieniony sukcesem "A Better Tomorrow" w "City on Fire" stworzył nieco podobną postać, naznaczoną identycznym tragicznym determinizmem losu. Chow to dobrze rozbudowana, złożona rola, która pozwala na wgląd we wnętrze pracującego pod przykrywką policjanta. Pokazuje jakiej presji jest poddany, jak praca wpływa na jego życie, jak wielkie piętno odciska na psychice, stwarzając pozory normalnego życia. Główny bohater znajduje się w potrzasku, z którego nie potrafi się wyrwać. Strach przed zdemaskowaniem, poczucie ciągłego zagrożenia, wypływającego ze strony policji i przestępców, oznaczającego albo więzienie albo rychłą śmierć oraz rodząca się przyjaźń z Fu zmienia oblicze Chowa. Wewnętrzny konflikt targający bohaterem znajduje rozwiązanie w kulminacyjnym punkcie filmu. Drobiazgowo opracowany największy plan w karierze grupy nie wypalił, zmuszając rabusiów, w tym rannego w brzuch Chowa, do ucieczki przed pościgiem. Policja trafiła za nimi do opuszczonego magazynu, co w finale doprowadziło do krwawego i dramatycznego starcia. Zarys sytuacji to schemat charakterystyczny dla gatunku, który został twórczo wykorzystany, przetworzony i rozwinięty we "Wściekłych Psach". Nawiązanie Tarantino do "City on Fire" doczekało się wielu omówień, zostając przedmiotem sporów i dyskusji.

Lam po mistrzowsku zrealizował pełen napięcia i emocji thriller w typie filmu gangsterskiego z komiksową estetyką scen akcji, przejawiającą się w przerysowaniu pewnych schematów, wyraźnie nadając im rysu komediowego. Na przykład w sekwencji napadu, kiedy bandyci w trakcie kradzieży omal nie zabijają jedynego człowieka, który jest w stanie otworzyć sejf, by później zacząć walczyć między sobą, co jest jeszcze bardziej zabawne, przynajmniej do momentu, gdy w wyniku ich bezmyślnego zachowania giną niewinni ludzie. Tak więc w "City on Fire" brutalny realizm wielokrotnie bywa stawiany w opozycji do partii balansujących na granicy groteski. Reżyser, świadomie rezygnując z nadmiernie rozbudowanej stylistycznej otoczki, potrafił bez zbędnego przyśpieszenia utrzymać tempo filmu.


W "City on Fire" zdjęcia kręcono w naturalnych plenerach z wykorzystaniem bardzo zatłoczonych ulic Hong Kongu. Andrew Lau, późniejszy reżyser "Infernal Affairs", poprzez doskonałe wykorzystanie kamery ustawianej pod różnymi kątami znakomicie oddał w iście dokumentalnym stylu ponurą atmosferę i realizm miasta. W jego ujęciu Hong Kong nie jest tylko zwyczajną stylową i fotogeniczną aglomeracją, po ulicach której krąży ludzka masa, urasta do miana metafory zamknięcia, miasta pułapki, miasta dżungli, z którego nie można się wyrwać.

Film Lama to jeden z tych hongkońskich obrazów, które utrwalają ambiwalentny wizerunek policji. Poza głównym bohaterem reszta stróżów prawa pokazana została w ciemnym świetle. Sportretowano ich jako pedantycznych, aroganckich, samolubnych maniaków, którzy zatracili swój etos, przestali symbolizować takie wartości jak honor, lojalność, porządek, sprawiedliwość. Teraz stali się reprezentantami nowego świata, w którym rządzi zdrada i manipulacja. Nośnikami wartości odchodzącego, starego świata, świata tradycyjnego, ustępującego nowoczesności zostali przestępcy. Ich relacje oparte są na hierarchii, ładzie, wzajemnej lojalności i szacunku. Klasyk którego echa pobrzmiewają  we współczesnych filmach made in Hong Kong. Kto nie widział, powinien ową zaległość jak najszybciej nadrobić.  

2 komentarze :

  1. Szukałem tego filmu, ale niestety jeszcze nie udało mi się go obejrzeć. Pamiętam, że kiedyś w programie telewizyjnym wyczytałem, że zostanie wyemitowane "Miasto w ogniu", ale niestety okazało się ono tandetnym filmem katastroficznym o walce z żywiołem. A więc muszę szukać dalej. Po obejrzeniu "Killera" Johna Woo i "Fulltime Killera" Johniego To zrobiłem sobie długą przerwę w kinie hongkońskim, ale teraz mi zaczyna brakować takiego kina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa, że tłumaczenia tytułów są lekko zwodnicze. Film Ringo Lama na polskim rynku funkcjonuje pod tytułem "Płonące miasto", tak przynajmniej widać na filmwebie.

      U mnie kino azjatyckie z Hong Kongu i Korei Południowej po dłuższej przerwie powróciło do łask.

      Usuń