niedziela, 7 grudnia 2014

Ebola Syndrome - Śmiertelny Wirus w Służbie Eksploatacji.


Hongkońskie filmy kategorii trzeciej to obrazy nastawione na bezpośrednie ukazywanie seksu, przemocy, wynaturzeń i wszelakich odchyłów od uznawanych za obowiązujące norm społecznych. Kino w większości wypadków brutalne, niejednorodne, będące najczęściej mieszanką gatunkową, czerpiące garściami z tak różnych gatunków jak horror, czarna komedia, sensacja, kino przygodowe, kino kung fu, czy choćby dramat. Wszystko to podlane ostrym sosem eksploatacji, nie oglądające się na żadne normy obyczajowe kino, prące ostro do przodu. Chciałem dziś opisać jeden z moich ulubionych, niesamowity w każdym calu Ebola Syndrome, którego tematyka, poruszająca poważny problem śmiertelnego wirusa, jest przedstawiona w formie niesamowitej czarnej komedii.


Bohater obrazu to lokalny cwaniaczek, Kai Han (Anthony Wong), który już w prologu zostaje przyłapany przez szefa na stosunku z jego żoną. W obliczu grożącej mu kastracji, Kaiowi udaje się uciec spod topora, w międzyczasie mordując trójkę osób. Świadkiem okrutnego mordu jest mała dziewczynka, której udaje się uniknąć losu rodziców. Po popełnieniu zbrodni, Kai ucieka do Afryki, a konkretniej do RPA, gdzie znajduje pracę w barze oferującym kuchnię tajwańską. Podczas jednego z wypadów po zakup mięsa do jednego z tamtejszych plemion (szef Kaia jest skąpym osobnikiem), nasz bohater obserwuje tubylkę, która pierze ubrania nad rzeką. Gdy kobieta pada nieprzytomna, Kai gwałci ją, nie będąc świadomym iż jest ona nosicielką śmiertelnego wirusa Eboli. Na jego szczęście, okazuje się on być odpornym na ten wirus, dzięki czemu przeżywa atak, nosząc jednak w sobie zarodki choroby. Na dodatek w restauracji w której pracuje pojawia się dziewczynka z prologu, teraz już dorosła kobieta, rozpoznająca w Kaiu mordercę swych rodziców. Bohaterowi grunt zaczyna palić się pod nogami. Postanawia wkroczyć znów na ścieżkę bezprawia…


Ebola Syndrome z 1996 roku w reżyserii Hermana Yaua, znanego przede wszystkim fanom kina gore z historii kucharza - smakosza (The Untold Story), to prawdziwa erupcja nieposkromionego talentu jego twórców. Opowieść absurdalna, wręcz groteskowa, przepełniona wspaniale przerysowanym Anthony Wongiem w głównej roli. Amoralność, brak wyższych pobudek, nienawiść do całego świata, połączona z chorobliwymi skłonnościami erotycznymi, powoduje, że nie sposób nie przejść obok Kaia obojętnie. Świat w jakim żyje ów bohater sprawił, że Kai kieruje się w życiu dwoma popędami: seksem i pieniędzmi. Jednak nie o społeczne analizy chodzi reżyserowi, lecz tylko i wyłącznie nieskrępowaną żadnymi ograniczeniami zabawę. Film łamie wszelakie tabu, w niesamowicie dynamicznych scenach przepełnionych najczarniejszym humorem z jakim moglibyśmy się zetknąć, oferuje jednak przednią zabawę. Od początkowych, pełnych przemocy ujęć, aż do niesamowicie rozegranego finału, akcja nie zwalnia ani na moment.

Jak wspomniałem powyżej, Kai wypełnia cały ekran, przeżywając swe przygody niczym prawdziwy awanturnik kina akcji. A po drodze...odbywa stosunek seksualny z kawałkiem mięsa, serwując je później gościom restauracji (!), gwałci kobiety, brutalnie morduje ludzi pojawiających się na jego drodze, no i, jak każe tytuł, zaraża się wirusem Eboli. Nie dana mu jednak śmierć - wirus nie jest aktywny w jego ciele, zaś Kai odkrywając to, postanawia zarazić cały świat śmiertelną chorobą. W groteskowym finale, pluje krwią w kierunku  ścigających go przedstawicieli władzy, rozsiewając wokół zarazę; z szaleńczym wyrazem twarzy atakuje przypadkowych przechodniów z niezmiennym okrzykiem na ustach: "Ebola!".Niesamowity to obraz. Właściwie nie horror, prędzej kino eksploatacji. Dla wielu zapewne w dużej mierze obrzydliwe i nieoglądalne, pozbawione głębszej treści. Z drugiej strony, według mnie jedna z najlepszych czarnych komedii, jakie widziałem w życiu, kpiąca w zasadzie z wszystkiego - w świecie Kaia nie ma świętości, tabu, tutaj liczy się tylko przetrwanie i zaspokojenie żądzy, przede wszystkim seksualnej.

Osobny temat należy się Anthony'emu Wongowi w głównej roli - tak ekspresyjnego aktorstwa nie zobaczycie nigdzie indziej. Jest cudownie obleśny, wulgarny i prostacki. Oddany w stu procentach swej roli, miota się na ekranie z szaleństwem wypisanym na twarzy, nie zważając na żadne normy. Pozbawiony jakichkolwiek zasad opiera swoją egzystencję na spełnianiu podstawowych potrzeb; nie wszystkich jednak - cechą wyróżniającą go spośród innych jest niewiarygodny smród, przyprawiający przebywających wokół niego ludzi o mdłości. Ten smród zdradzi go, gdy przypadkiem spotka się z córką swych ofiar z przeszłości - to ona sprawi, że Kai będzie musiał uciekać z RPA z powrotem do Hongkongu, gdzie zostanie na niego zastawiona pułapka. Finał, o którym wcześniej wspomniałem to prawdziwa uczta dla każdego kinomaniaka pozbawionego uprzedzeń; niezapomniane sceny, których nie da się zapomnieć. Choćby dla tych kilku minut, gdzie Wong uwalnia wszystkie drzemiące w nim demony, warto zobaczyć Ebola Syndrome. I pamiętajcie - It's Ebola, not Deborah!!!

haku




2 komentarze :

  1. Bawiłem się przy nim świetnie, zrobił na mnie takie wrażenie, że nawet umieściłem go w pierwszej edycji listy moich najbardziej "zakręconych" filmów. No i tak jak pisałeś - Anthony Wong daje rade :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli Ci się spodobał, znajdź The Untold Story też Yaua z Wongiem. Oparta na faktach historia kucharza mordercy to bliźniacze dzieło wobec Eboli ,równie odważne, lecz dużo bardziej poważne.

    OdpowiedzUsuń