wtorek, 8 października 2013

Handlarz narkotyków, seryjny morderca, psychopata, czyli nietypowe kreacje


 Nietypowe kreacje stają się udziałem przeróżnych aktorów, stanowią nieodzowną część przemysłu filmowego. Dla jednych metamorfozy wizerunkowe bywają korzystne, pomagają w rozwinięciu kariery lub jej odrodzeniu, innym wyraźnie szkodzą, stając się przysłowiowym gwoździem do trumny. Czasem zaskakują, czasem śmieszą, a czasem bywają dla odtwórcy mocno żenujące. Tutaj trzy kreacje trzech aktorów, po których ostatnią rzeczą jakiej by się spodziewało, byłyby właśnie role tak dalece odbiegające od zwyczajowego repertuaru.



Benedict Wong (ur. 1970) - brytyjski komik i aktor chińskiego pochodzenia. Jako aktor występuje przede wszystkim w telewizji, choć kino mu nie obce - grywał m.in. u Stephena Frearsa ("Dirty Pretty Things"), u Ridleya Scotta ("Prometeusz") i jego brata, Tony'ego ("Spy Game"), lecz na ogół były to małe drugoplanowe rólki, epizody ledwie. Wcielał się w różne postaci, ale tak paskudnej jak w "Top Boy" chyba nigdzie indziej nie stworzył. W serialu wyprodukowanym dla Channel 4 zagrał Vincenta, azjatyckiego handlarza narkotyków hodującego marihuanę i wykorzystującego w swym procederze nieletnich. Vincent powierzał im opiekę nad plantacją, ale gdy coś poszło nie tak, potrafił być bezlitosny. Stosował przemoc fizyczną, szantaż, groźby, zastraszał, domagał się pełnej uległości, używał młodzież jako kurierów pośredniczących w nielegalnych transakcjach i co najgorsza przez bardzo długi okres pozostawał bezkarny. Młodzi nie mieli się do kogo zgłosić, bali się i rodziców, i policji, a także nauczycieli, bo gdyby się wydało, że zamieszani są w narkotyki zostaliby relegowani ze szkoły. Na szczęście w drugim sezonie "Top Boy" Vincent dostał w końcu to, na co sobie zasłużył. Jeden z rodziców nie wytrzymał, wymierzając sprawiedliwość na własną rękę.


Bill Irwin (ur. 1950) - amerykański aktor i klaun, mający wielki wkład w odrodzenie amerykańskiego cyrku w latach 70. Jako aktor występował zarówno w kinie, telewizji oraz teatrze, za rolę w "Kto się boi Virginii Woolf" na Broadwayu został uhonorowany Tony Award. Któż by się spodziewał, że ten gustujący w lekkim repertuarze, zawodowo rozśmieszający ludzi człowiek, który wespół z Robinem Williamsem wystąpił w teledysku do piosenki Bobby'ego McFerrina "Don't Worry, Be Happy" stworzy przerażającą postać seryjnego mordercy w "CSI Las Vegas". Irwin wystąpił w ledwie dziewięciu odcinkach na przestrzeni trzech sezonów, ale, jako Nate Haskell a.k.a "Dick and Jane Killer", zdołał głęboko zapaść w pamięć widzów, a w serialu dał się szczególnie we znaki Raymondowi Langstonowi (Laurence Fishburne). Typ chorego psychicznie zwyrodnialca, nadużywającego przemocy, mordującego swe kolejne ofiary bez skrupułów i nieoczuwającego żadnyuch wyrzutów sumienia. Jednocześnie odznaczającego się wysokim ilorazem inteligencji, sprawnym manipulatorem, który do swoich planów potrafił włączyć kilka kobiet, z którymi prowadził korespondencję z więzienia. To właśnie one ułatwiły mu ucieczkę na wolność. Polował głównie na pary, przed śmiercią je torturował, później zakopywał. Pozbawił życia przynajmniej szesnaćie osób.


Robin Williams (ur. 1951) - tej postaci chyba przedstawiać nie trzeba. Wybitny komik, bardzo dobry aktor, który sprawdzał się w różnych gatunkach. Oprócz występów w lekkich komediach jak "Pani Doubtfire", "Jumanji", "Nine months", z dobrej strony pokazał się w poważniejszym repertuarze z "Przebudzenie", "Fisher King", "Good Morning Vietnam" oraz "Good Will Hunting" na czele. Za występ w tym ostatnim otrzymał Oscara w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy. Na You Tube można obejrzeć dwa jego występy na estradzie, bo Robin Williams to wspaniały standupowiec. Niemniej jednak rola w "One Hour Photo" (2002) była pewnym zaskoczeniem. Robin Williams w filmie Marka Romaneka zagrał Seymoura "Sy" Parrisha, samotnego, niezrównoważonego psychicznie pracownika laboratorium w sklepie fotograficznym, który zaczyna prześladować swoją klientkę i jej rodzinę, starając się zostać jej członkiem. Na pozór jest spokojnym, dobrze zorganizowanym pracownikiem, w pełni oddanym swojej profesji, może nawet aż za bardzo, bowiem praca to jego druga obsesja. Sy marzy o innym, lepszym życiu, takim jak z bajki, takim, jakim w jego mniemaniu wiedzie rodzina Yorkinów.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz